Epilog

532 35 26
                                    

Prawdę Barucha prawiła, bo po Janie wnet na świat przyszła Maria, potem Helena i Jaremka, po nich dwóch chłopców – Michał i Piotruś, a w końcu jeszcze dwie dziewczynki – Zosia i Anusia, która imię po matce dostała, bowiem od urodzenia najbardziej była do niej podobna.

Pan Łaski z wiekiem nic nie utracił ze swego animuszu i nie raz opowiadał dzieciom, jak to ojciec zmuszony był porwać ich matkę, by jej życie ocalić, jak to ona pomogła mu potem w ucieczce i wreszcie, jak ojciec niemal życia w bitwie nie postradał. Dzieci uwielbiały dziadusia i często zadręczały go prośbami o kolejne opowieści.

- Jejmość pani, każ miodu dla starego podać, bo mnie całkiem zamęczą one szkraby, - sapał pan Onufry, z prawdziwie rodzicielskim uczuciem spoglądając na gromadkę, której zaiste daleko już było do 'szkrabów'.

Anna na służbę zakrzyknęła i z uśmiechem spytała. – A cóżeś to waćpan robił, że takiś wymizerowany?

- To wiedz, kwiatuszku, że twoje dziatki niezawodnie ducha ze mnie wytrzęsą, - starzec zdrowo z kielicha pociągnął. – Znów musiałem im opowiadać, jakośmy cię z jaru czarownicy wyratowali.

Anna nie uznała za stosowne sprostować historii, za to zwróciła srogie spojrzenie na dzieci. – Nie powinniście tak męczyć dziadusia.

- Ale, matuchna, dziaduś opowiada to za każdym razem inaczej! – usprawiedliwiła wszystkich Anusia, która choć dopiero osiem lat miała, ze wszystkich dziewcząt była najśmielsza i najbardziej rezolutna.

Matka uśmiech ukryła, z córki dumna.

- Widzisz, kwiatuszku, - śmiał się pan Łaski. – Rośnie ci godna ciebie i mnie następczyni.

- Jakom to już z dawna waści mówiła, na waścinych pochwałach wielce mi zależy, przeto i moja imienniczka dowcip musi szlifować.

- To widzę, że macierzyństwo ci służy, aniołku, bo dowcip w tobie nadal kawalerski, - śmiał się starzec serdecznie.

- Bo wciąż się na szable z pułkownikiem próbuję! A to po to tylko, by waściny podziw zyskać! – odparła ze śmiechem.

Tak przekomarzali się bez ustanku, a życie płynęło im w dostatku i radości, nieszczęść kolejnych im oszczędzając. I choć wojny nad krajem się przetaczały, a wrogowie na granice zewsząd nastawali, oni w zgodzie i szczęściu bytowali, z rzadka tylko się rozstając i niczego więcej nie pragnąc, tylko by ich ukochani zdrowi i szczęśliwi byli.

KONIEC


Było mi ciężko rozstać się z moimi bohaterami, więc postanowiłam napisać BONUS chapter, w którym historia się powtarza...
Sprawdźcie sami!
I nie zapomnijcie zagłosować.

Kozak i PannaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz