Siedziałam chwilę na podłodze w łazience próbując zebrać myśli, nie widziałam co ze sobą zrobić, ze swoimi uczuciami, myślami. Byłam na siebie tak cholernie zła że dałam mu się omamić, a jeszcze bardziej zła, że coś do niego poczułam.
Jeżeli by chciał mógłby mieć 72733 takich jak ja, w sumie pewnie ma. To dlaczego nie popełnił tego swojego podwójnego samobójstwa z nimi.. dlaczego on tu jest, dlaczego próbuje mnie oczarować. To nie trzyma się całości..
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk pukania do drzwi. Była to Yosano:
-y/n? Chcesz pogadać? Mam kogoś rozłożyć na czynniki pierwsze?
-uhm!! Czekaj poprawiam sie tylko- odezwałam się bez zastanowienia
-otworz
Odruchowo odblokowałam drzwi i wpuściłam dziewczynę do środka. Nie wiem czemu to zrobiłam. Może potrzebowałam wsparcia? A może po prostu atencji? A może chciałam mieć spokój? Sama nie wiem.
Yosano weszła energicznym krokiem do łazienki i zamknęła za sobą drzwi.
-co się stało stara? Kogo mam pociąć? Chciałam przetestować swój nowy stalpel..-c-
-cala agencja gada o tym, że ktoś złamał ci serce... Plotki tu szybko się rozchodzą.. a jeszcze szybciej gdy to Ranpo je rozpowiada- przerwała mi
Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. RANPO!? przecież nic mu nie mówiłam.. chłop co ma życie tak nudne ze musi rozpowiadać na mnie plotki.. ciesze się że jednak nie dodał do nich nic związanego z Dazaiem...
-o boze... Nikt nie złamał mi serce.. ten karłowaty gnojek pożałuje- zacisnęłam pięść ze wściekłości
-poczekaj. Widzę przecież że coś cię trapi- złapała mnie za ramię
-Yosa... To serio nie rozmowa na teraz, mam gorszy czas i tyle- skłamałam. W sumie nie wiem w jakim celu, przecież mogłam jej powiedzieć jak było, pomogłaby mi, doradziła. Chyba było mi wstyd przed samą sobą, że dałam mu się tak potraktować.
-dobra, ale pamiętaj że jeżeli tylko jakiś maczo-
-tak tak mamo, potniesz go skalpelem, to już słyszałam- zaśmialam się
Dziewczyna zrobiła to samo i po chwili wyszłyśmy razem z pomieszczenia. Nie zostało mi dużo dnia pracy. Dazai próbował ze mną porozmawiać, ale ciągle siedziałam z kimś innym więc rezygnował, w sumie to dobrze. Nie chciałam się więcej przed nikim zbłaźnić.
Następnego dnia miałam udać się na dość ważna misje szpiegowską z Kunikidą. Czekałam na niego więc w kawiarni pod agencją tak jak się wczoraj umówiliśmy. Zerkałam nerwowo na zegarek w oczekiwaniu na nadejście mężczyzny. Minęło kilka minut i to było bardzo dziwne, bo dalej nie było go nigdzie widać. Nie podobne do niego...
W pewnym momencie mój telefon zawibrował na sygnał nowej wiadomości:
-kurwa...- wyszeptałam sama do siebie czytając wiadomość nadesłaną mi przez poważnego mężczyznę w kucyku: "Bardzo Cię przepraszam droga y/n, jednak musiałem wczoraj zjeść coś nieświeżego i mój żołądek nie daje mi spokoju. Powinienem oszczędzić Ci szczegółow, ale wymiotuję co kilka minut. Oczywiście moje ideały nie pozwalają żebym puszczał jakąkolwiek kobietę samą w podejrzane dzielnice, więc zapewniłem sobie zastępstwo. Jeszcze raz przepraszam i mam nadzieję, że będę ci mógł to jakoś wynagrodzić."
-cały Doppo...- pomyślałam czytając wiadomość tak bardzo w jego stylu. Ale... Kto miał być zastępcą?--
Długo nie musiałam czekać, bo właśnie wtedy do kawiarni wszedł wysoki mężczyzna w płaszczu. Szczęka mi opadła, a gałki oczne prawie wypadly, gdyż tak szeroko otworzyłam oczy.. CZEMU AKURAT ON!?
-y/n-chaan!~~ Przepraszam, że musiałaś czekać! Kunikida~kuun kazał mi go zastąpić!!
Dalej patrzyłam się na niego jak na zjawę w myślach wyklinając Doppo, że zrobił mi takie świństwo- w sumie, nie wiedział o tym... CHYBA ŻE DAZAI SAM GO O TO POPROSIŁ
-tez się cieszę, że mnie widzisz ale nie MUSISZ się tak na mnie patrzeć- uśmiechnął się i usiadł na przeciwko
-nie patrzyłam na ciebie tylko na tego ładnego blondyna za oknem.- skłamałam zbierając resztki godności
-ałć.. ranisz, ranisz- dramatycznie złapał się za serce
-mhm- przewróciłam oczami
-to co? Kawk-
-skończmy to szybko. Chodź, idziemy zrobić to co mamy zrobić i spadamy, żadnej kawki już nie będzie- przerwalam mu równocześnie energicznie wstając
Chłopak zmarszczył brwi, a jego uśmiech momentalnie zgasł. Nie będę klamac... Czułam wtedy ogromną satysfakcję, że w jakiś sposób mu odpłaciłam za jego zachowanie. Już nie bylam smutna lecz poirytowana, a jak to kobieta w złym humorze... Szuka zemsty.
Wyszliśmy z kawiarenki i udaliśmy się w kierunku portu gdzie mieliśmy szpiegować. Brunet cały czas coś do mnie gadał, ale ignorowałam go, pogłębiłam się w swoich własnych myślach izolując od świata zewnętrznego. Aktualnie wkurzał mnie sam jego dziecinny ton glosu.
Z moich rozmyślań o wszystkim i o niczym wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Dostałam jakąś wiadomość, od razu wyjęłam urządzenie z kieszeni i kliknęłam na wiadomość oczekując, że może to moja przyjaciółka lub szef, który daje mi dzień wolny. Niestety się przeliczyłam.
Zrobiło mi się gorąco gdy przeczytałam kto do mnie pisze. Był to Dazai. Dokładnie- szedł obok mnie, ale i tak do mnie napisał.. i w sumie.. zaimponował mi tym:
__________ Dazai Osamu______
On: dalej chcesz mnie ignorować??? 😭🥺🥺🥺🙄🙄 Jeżeli tak to możemy pisać!!!!!!-nie, nie możemy, zróbmy po prostu to co do nas należy i chodźmy do domów, okej?- odpowiedziałam
-y/n! Nie zostawiaj mnie tak 🥺🥺- zrobił minę słodkiego szczeniaczka
Wywróciłam oczami i dalej szłam patrząc się na wprost. Chłopak próbował do mnie jakoś zagadać, ale nie czułam się z nim wtedy jakoś dobrze. Czułam się-- nie wiem.. taka jakaś niechciana, wiem, mógł mieć jakieś ważniejsze zajęcia, ale sam przyznał, że o mnie zapomniał.. ZAPOMNIAŁ, gdybym byla do niego przynajmniej trochę ważna to by tego nie zrobił.
W pewnym momencie poczułam delikatne klepanie po plecach, odwróciłam się, a za mną stał Osamu z żonkilem w dłoni. Okej to było.. słodkie, ale i tak czułam, że robi to z przymusu czy coś, nie wiem. Nie umiałam wytłumaczyć tego co czułam, z jednej strony chciałam z nim jak najwięcej przebywać, gadać, śmiać się, ale- z drugiej to.. no nie wiem... Bałam się?
Delikatnie odtrąciłam kwiat w geście że go nie przyjmuje, odwróciłam się i dalej szłam w kierunku patrolowanej przed nas portowej dzielnicy. Dazai przestał do mnie mówić. Szedł w ciszy, z rękami w kieszeniach, dokładnie tak jak ja, nie wiem czy to dobrze czy zle...
Dotarliśmy do naszego celu. Przechadzalismy się mrocznymi i pustymi ulicami portowej dzielnicy. Nie bylo tu nic podejrzanego.. w sumie to.. nie było tu nic. Ta głośna cisza wciąż rozbrzmiewała, jedyne co ją przerywało to dźwięk kota grzebiącego w śmietniku. Zastanawiałam się o czym myśli Dazai.. ale no po co? Y/n miałaś przecież sobie dać spokój..
Nagle coś gwałtownie ruszyło koszami na śmieci w jednej z bocznych uliczek. Od razu zwróciłam się wzrokiem w tamtą stronę, a moim oczom ukazał się... Szop, dosłownie szop pracz który przewrócił jeden z koszy co wywołało coś w rodzaju domino. Odetchnęłam z ulgą bo nie miałam dzisiaj humoru na żadne wal-
Zobaczyłam przed oczami ciemność, ktoś..lub coś zasłaniało mi oczy, poczułam za sobą dziwny chłód.. jakby.. czyjś oddech, byłam przerażona, nagle usłyszałam głos Dazaia:
-puść ją- powiedział stanowczo
-dlaczego miałabym to zrobić?-uslyszalam damski głos- Akutagawa-senpai byłby dumny, ze udało mi się w tak łatwy sposób złapać kogoś z agencji detektywów.. a może jednak powinnam powiedzieć agencji głąbów
Zaczęłam wymachiwać rekami na wszystkie strony jednak nie skutecznie. Zostałam obezwładniona.
CZYTASZ
[Zakończone]Suicidal love 🎶🖤 Dazai Osamu x reader
FanfictionDziewczyna, która jest strasznie przywiązana do życia oraz samobójca. Młoda [y/n] sceptycznie podchodzi do chłopaka, ale czy napewno? Czy ich relacja się jakoś rozwinie? Czy ciągły flirciarz w końcu znajdzie tą jedyną? skróty: [y/n]- twoje imie [l...