Obudziłam się dość wcześnie, co zaskakujące byłam zupełnie trzeźwa o czym zasygnalizował moj ogromny ból glowy, którego wczoraj się już spodziewałam i okropne uczucie suchości w ustach. Spojrzałam na mały elektroniczny zegar który stał na mojej szafce nocnej. Pokazywał godzinę 6;14
Nigdy nie wstawałam tak wcześnie, po prostu nie odczuwałam nigdy takiej potrzeby. Prace zaczynałam zazwyczaj o 10, a ogarnięcie się zajmowało mi trochę ponad godzinkę, więc wstawanie o 8 dawało mi dużo czasu żebym mogła na spokojnie wszystko zrobić.
A teraz mialam dodatkowe 2 godziny. I co ja miałam z nimi zrobić? Wstałam w łóżka, ponieważ nie chciałam się nad sobą użalać, a gdybym nie wstała wtedy, to pewnie nie zrobiłabym tego przez następne 2 godziny i spędziłabym je pewnie na myśleniu o Dazaiu.
Dalej nie rozumiałam czemu to zrobił, przysięgam, że próbowałam go tłumaczyć, ale widok jego przyciągającego tą dziewczynę do siebie, ten widok jego cudownych, dużych dłoni na jej talii i głowy na jej ramieniu. To mnie zmiotło, ten widok uśmiechniętego Dazaia z przymkniętymi oczami wtulającego się w nią. Wyglądał jak gdyby wtedy czas się dla niego zatrzymał, a liczyli się tylko oni.
Nie chciałam zbytnio do tego wracać. Próbowałam przed tym uciec, zagłuszała moje myśli go głośną muzyką, to jakimś arabskim serialem który właśnie leciał w tv. Robiłam wszystko, żeby tylko na chwilę o tym zapomnieć.
Wzięłam szybki zimny prysznic aby trochę się rozbudzić i zyskać "świeżość umysłu", kochałam gorące kąpiele, ale to właśnie po tych chłodniejszych czułam się bardziej orzeźwiona.
Wyglądałam okropnie, sama się siebie przestraszyłam gdy spojrzałam w lustro gdy wyszłam spod prysznica. Opuchnięta twarz, zaczerwienienia, ogromne wory pod oczami- to i tak nie wszystko. Czułam że będę potrzebować wtedy grubej warstwy makijażu.
Posprzątałam również ten syf, który wczoraj zrobiłam. Było mi tak cholernie wstyd za to co ze sobą zrobiłam. Czasu jednak cofnąć nie mogłam i musiałam żyć dalej.
Mój telefon od wczoraj leżał na szafce nocnej z włączonym trybem nie przeszkadzać, nie chciałam rozmawiać z nikim, w sumie kogo ja oszukuję. Chciałam z kimś pogadać, ale doskonale zdawałam sobie sprawę, że gdy tylko znowu włączę powiadomienia, zasypie mnie góra nieodebranych połączeń i nieodczytanych SMS od Osamu.
Resztę mojego wolnego czasu spędziłam na sprzątaniu ubrań w szafie. Chyba odkąd się nie wprowadziłam do mojego nowego mieszkania nie było tam tak czysto. Wszystko było posegregowane kolorystycznie i ułożone perfekcyjnie. Może nie było najzdrowszym popadać w skrajnośc, ale tak długo jak zajmowało to moją głowę było dobrze.
W końcu nastał czas mojego wyjścia do pracy. Tego dnia zrezygnowałam z pieszej wycieczki i zamieniłam ją na podroz taksówką. Wypiłam rano również duzoo kawy, więc byłam pobudzona do działania.
Dotarłam na miejsce umówione wcześniej, zastałam tam już Atsuskiego i Kunikidę:
-czesc y/n!- zaczął Atsushi jak zwykle przyjaznym tonem, po chwili jednak zmarszczył brwi- czy wszystko okej? Wyglądasz jakbyś była..chora- jak zwykle bezpośredni dodał-u-m, nie, wszystko okej, po prostu trochę boli mnie głowa- powiedziałam wymuszając uśmiech
-mam nadzieję, że to nie przeszkodzi nam w naszej akcji l/n.- wtrącił się niezwykle poważnym tonem Kunikida
Szerzej się uśmiechnęłam aby rozwiać ich obawy, widzialam, że niezbyt uwierzyli w moje słowa. Cale szczęście w tym momencie przyszli Naomi i Tanizaki. Uratowali mnie.
Zaczęli machać w naszym kierunku, Naomi jak zawsze trzymała Tanizakiego mocno za rękę jak gdyby miał jej gdzieś uciec. A właśnie, Tanizaki- wyglądał na przerażonego, ale to normalność.
-czyli mamy już wsyztskich- powiedział Doppo mierząc nas wzrokiem
-Dazai-san nie przyjdzie?- zapytał Atsushi
-bedzie nas wspierał od zaplecza, podobnie jak szef.- odezwał się ponownie Kunikida, widać było, że był bardzo przejęty i zestresowany naszą misją.
A właśnie, bo nie powiedziałam o co chodziło, znaleźliśmy jedną kartke planu Gildii, a dzięki mojej umiejętności znaliśmy resztę i widzieliśmy ile mają ludzi. Widzieliśmy po prostu wszystko, nawet kiedy statyk idzie zrobić sobie kawę- i to właśnie wtedy postanowiliśmy zaatakować.
Wiedzieliśmy co mamy robić, Tanizaki miał wytworzyć iluzję pokoju stratega jak gdyby nic się nie działo, a reszta miała zabrać ich szefa. Współpracowaliśmy również z policją, więc było pewne, że jeżeli uda nam sie juz go przechwycić to cała gildia się rozpadnie.
Kunikida wydał sygnał na start i cała akcja się zaczęła. Wkroczyliśmy do budynku najciszej jak się tylko dało.
Wszystko przebiegało zgodnie z planem aż nagle... Na jednym z korytarzy zauważyłam osobę której nie było w planie. Nie była to nawet osoba oficjalnie w gildii, był to wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, chyba był ochroniarzem szefa tej organizacji. Wyciągnęłam telefon aby powiadomić reszte, ale ten goryl podbiegł do mnie i przyłożył mi jakimś ciężkim wazonem w głowę.
Jedyne co pamiętam potem to krzyki, dźwięki syreny, chyba policji i przerażony głos Yosano. Było aż tak źl-
Nic, pustka, uczucie pustki. Otworzyłam powoli oczy, nie wiedziałam gdzie jestem. Rozejrzałam się po pokoju:
-s-sala szpitalna? - wyszeptałam sama do siebie i syknęłam z bólu łapiąc się rozpaczliwe za głowę.Ale coś mi nie pasowało, wyciągnęłam dłonie przed siebie. Nie wiedziałam kim ja jestem.. nie wiedziałam nic, nie mogłam sobie przypomnieć nawet jak wyglądam, więc szybko wstałam i przejrzałam się w lustrze powieszonym na jednej ze ścian.
Dalej nie mogłam przypomnieć sobie kim jestem, patrzyłam na siebie ze zdziwieniem chcąc desperacko przypomnieć sobie co się stało i co tu robie.
Chwyciłam za klamkę i niepewnym krokiem opuściłam pokój. Ale.. nie byłam w szpitalu, byłam gdzieś indziej, co przerażało mnie jeszxze bardziej.
Wyszłam chwiejnym krokiem na korytarz rozglądając się dookoła. Nagle usłyszałam za sobą jakiś damski głos:
-y-y/n!! Obudziłaś sięWzdrygnęłam się lekko i odwróciłam. Stała tam kobieta elencko ubrana z przerażającym wyrazem twarzy o krótkościetych, czarnych włosach. Momentalnie do mnie podbiegła i podparła:
-jak sie czujesz?? Wszystko okej? Nie powinnas wychodzić z pokoju- powiedziała ciepłoI w tym momencie wszytskie moje wątpliwości do tej kobiety zniknęły. Czułam, że skądś ją znam, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
-c-czy ja panią znam?- zapytałam nieśmiałoKobieta otworzyła oczy szeroko przyglądając mi się z wielkim niedowierzaniem
-jestem Yosano, Yosano Akiko, kochana mów mi jak wolisz, czy- czy ty mnie nie pamiętasz?- odprowadzila mnie do tej ponurej sali szpitalnej-nie, właściwie to nic nie pamiętam.. ale czuję że chyba byłyśmy sobie bliskie, prawda? Yosano?- zapytałam niepewnie bojąc reakcji kobiety
CZYTASZ
[Zakończone]Suicidal love 🎶🖤 Dazai Osamu x reader
FanfictionDziewczyna, która jest strasznie przywiązana do życia oraz samobójca. Młoda [y/n] sceptycznie podchodzi do chłopaka, ale czy napewno? Czy ich relacja się jakoś rozwinie? Czy ciągły flirciarz w końcu znajdzie tą jedyną? skróty: [y/n]- twoje imie [l...