*¹⁰*

57 6 6
                                    

-chyba ci się podobało ahehhehe - zaśmiał się z zawadiackim uśmieszkiem

-ale ty jesteś.... aha, żeby tak wykorzystywać tą sytuację... PRZYPOMINAM CI ZE MASZ DZIEWCZYNĘ- założyłam ramiona z delikatnym rumieńcem na twarzy

-nie widzę, żeby ci to przesz- po raz kolejny dostał ode mnie z liścia. To było po prostu nie okej w stosunku do jego wybranki.. o ile ją miał, tak przynajmniej zrozumiałam z jego wcześniejszych wypowiedzi. Kto by chciał byc z kims takim... Okej może po prostu jestem zazdrosna.. ale tak czy siak życzę im szczęścia. CHYBA-

Gdy tylko strzeliłam mu lepe uciekłam. W sumie to nie wiem dlaczego, chyba po prostu nie chciałam więcej z nim dyskutować, no i wiecie.. zajętych się nie tyka. Chociaż.. nie wiedziałam czy on ma tą dziewczynę czy tylko myśli że ją ma, nie wiem.. może kiedyś się dowiem.

Dotarłam szybkim krokiem do bloku. Wpisałam kod do klatki i weszłam na piętro na którym znajdował się moj apartament. Wślizgnęłam się do środka i położyłam na sofie. Ten dzień byl... wyczerpujący.. jak dobrze że następnego dnia miałam wolne...

W moim mieszkaniu słychać było tylko ciszę i czasem dźwięk wiertarki sąsiada zza ściany. Może bym pomyślała i zaadoptowała jakiegoś zwierzaka? Zaczęłam poważnie nad tym myśleć, ale.. kto by się nim zajmował gdy ja jestem w pracy? Wbrew pozorom to też nie jest jakoś bardzo bezpieczna praca.. pies na pewno odpada, za bardzo się do mnie przywiąże, po pierwsze nie lubię przywiązań a po drugie.. potrzebuje duzo uwagi. Postanowiłam pomyśleć o tym później. Chociaż w sumie w pracy miałam już jednego zwierzaka, a w sumie nawet kilku.

Po paru minutach rozmyślania wstałam i postanowiłam coś zjeść. Przeszłam do kuchennej części i otworzyłam lodówkę flegmatycznym ruchem. Wybrałam produkty i zabrałam się za przygotowywanie makaronu na szybko (jeżeli nie lubicie to jakieś inne danie).

Starannie pokroiłam warzywa, zrobiłam sos i miałam właśnie wszystko ze sobą łączyć czy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. To dziwne.. nie spodziewam się nikogo, moze to kurier?
-kto tam?- zapytałam wycierając ręce w recznik papierowy i udając się w kierunku drzwi.

Otworzyłam je, a za nimi stał... DAZAI no super, on mi naprawdę nie da żyć. Popatrzyłam na niego tylko znudzonym spojrzeniem i zamknęłam mu drzwi przed oczami. Skad w ogóle wiedział gdzie mieszkam? I po co przyszedł...?

-y/n-chan!~ to było nie miłe!!!! Gdy tak szybko uciekałas zgubiłaś telefon.. a ja jako dobry kolega postanowiłem ci go dostarczyć własnoręcznie!!!

-o shit- zaczęłam szybko przeglądać kieszenie w poszukiwaniu urządzenia, faktycznie, nigdzie nie mogłam go znałeźć
-zostaw telefon pod drzwiami, dzięki- powiedziałam szorstko

-nie tak prędko..- powiedział radośnie

Uchyliłam drzwi żeby tylko posłać mu pytające spojrzenie, pod którym ukrywało się "idz sobie, robię coś"
-to czego ty chcesz? I SKĄD WIESZ GDZIE MIESZKAM!?

-zapytałem pani Eugenii ze sklepu spożywczego, miła kobieta fakt, dużo o niej mówisz!!!- uśmiechnął się z rumieńcem na twarzy

-pani-- NO NIE GADAJ... Jesteś stalkerem.

-po prostu chciałem ci zwrócić twoją własność!!

-okej, to mi ją zwróć i idź stąd- wyrwałam mu urządzenie z ręki

-ejejej y/n-chan!! A moje znaleźne?

-jak chcesz to ci mogę kolejnego liścia sprzedać.

-myslałem raczej o kawie czy coś...

[Zakończone]Suicidal love 🎶🖤 Dazai Osamu x reader Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz