*⁷*

60 6 3
                                    

Weekend minął i znów musiałam udać się do pracy mimo mojego ogromnego rozleniwienia. Dzisiaj miałam mieć specjalną misję- miałam iść z Ranpo i zająć się sprawą, która policja nie mogła rozwiązać. Byłam bardzo podekscytowana, ale jeszcze bardziej cieszyłam się, że prawdopodobnie nie zobaczę dziś tego pajaca Dazaia.

W sumie to wmawiałam sobie, że się cieszę.. chciałam go zobaczyć. Dalej czułam się porzucona w okropny sposób, ale coś zaczęło mnie do niego ciągnąć. Chyba mam szczęście do toksycznych chłopaków. Chociaż czy Osamu był znowu taki toksyczny? Był po prostu idiotą. Ale.. slodkim idiotą AAAA y/n przestań.. nie mogę się zakochać. Nie w nim.

Doczłapałam niepewnym krokiem przed agencje-  w miejsce w którym umówiłam się z młodym detektywem. Brunet już tam czekał i machał mi z oddali. Podeszłam do niego, przywitaliśmy się i ruszyliśmy do pracy.

Dotarliśmy na miejsce zbrodni. Jak zawsze... bylo ono dość dziwne, zero świadków, dowodów, tylko ciała. Muszę się przyznać, że sama nic nie wymyśliłam. Ale Ranpo... Chłop wiedział dosłownie wszystko, podziwiałam go... Plz nawet nie posiadając żadnej zdolności był lepszy niż niektórzy z umiejętnością. Bez problemu wydedukował, że za ich śmiercią stoi stasza pani pracująca w piekarni za rogiem.

Chciała się zemścić za to co ci ludzie zrobili jej w młodości, więc dodała do ich pieczywa truciznę. Niesamowite jak długo ludzie mogą ukrywać w sobie ból az w końcu dają mu upust. Starszej pani i tak nie zostało już wiele życia patrząc na jej stan zdrowia, ale jego resztę spędzi raczej w areszcie.

Przyznała się do winy dodając, że niczego nie żałuję. Na jej miejscu pewnie zachowałaby się tak samo. Zrobiło mi się jej żal, ale no cóż miałam już taką słabość do przykrych sytuacji w życiach złoczyńców.

Mimo natłoku pracy w mojej glowie cały czas pojawiał się Dazai. To tak jakby ten brązowooki brunet rozbił namiot w moim mózgu i steruje nim od środka. Wszystko co robiłam było związane z nim, przynajmniej ja szukałam tego powiązania.

Próbował jeszcze do mnie pisać, ale nie chciałam już się ranić więc wyciszyłam jego numer i oddałam się codziennym obowiązkom. Byłam ogrooomnie ciekawa czy żałuje, a może jednak wszystko to zaplanował, żeby się mną zabawic i zrobić ze mnie idiotkę, a teraz szlaja się z jakąś inna laską.

Robiło mi się przykro gdy tylko pomyślałam o tym drugim scenariuszu. Karciłam się wewnętrznie, za każdą moją myśl, że mogłabym się w nim zakochać, że mogłabym oddać moje serce komuś takiemu jak on. No właśnie, jakiemu? Fuck boyowi z udawanym uśmieszkiem na twarzy którym starał się przykryć nie wiadomo co.

Byłam na siebie wściekła. Wściekła, że dałam mu szanse. Przecież od początku wiedziałam jaki jest i domyślałam się jak mnie potraktuje. Zwiódł mnie tylko cień nadziei, że może jest inny, że może dla mnie się zmieni.. ale w sumie kim ja jestem, żeby dla mnie się zmieniał? Jestem tylko jego głupia koleżanka z pracy która tylko łączy z nim wspólna przestrzeń i ten sam szef.

Chciałam się wyrwać z tych myśli, ale nie potrafiłam. Ranpo nie był głupi, od razu zauważył, że coś jest nie tak i próbował dyskretnie podpytać mnie co się stało:
-y/n.... Co ty wygłodzona jakas jesteś?- zapytał przysuwając do mojej twarzy jego torbę z jedzeniem

-wtf przecież jadłam przed chwilą, co ty mnir chcesz utuczyć?

-i zjeść

-idealnie, przyda się

-WIEDZIALEM!! CO SIE STAŁO!- wykrzyczał dumny ze swojego odkrycia

-co..?-zapytałam próbując udawać zakłopotaną. Zdawałam sobie sprawę z tego że pewnie jako pierwszy dowie sie on. Dlaczego? To proste... Jego zmysły były idealnie wyczulone.. az za bardzo, nic nie uszło jego uwadze. I to bylo przerażające

[Zakończone]Suicidal love 🎶🖤 Dazai Osamu x reader Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz