Chapter Six

421 24 4
                                    

Kim TaeHyung

Przeszłość

To był mój niedzielny rytuał. Samolot z Waszyngtonu do Bostonu lądował o ósmej. Potem wskakiwałem do pociągu i byłem w mieszkaniu o dziewiątej, akurat na czas, aby złapać YeJinnie robiącą pranie w piwnicy naszego budynku.

Zawsze bała się zostawiać swoje rzeczy w publicznej pralni. Czekając na koniec prania w naszej piwnicy, opierała się o suszarkę i czytała, aż przyłączałem się do niej. Zawsze przynosiłem swoje pranie, aby wrzucić je do pralki, jeśli była akurat wolna. Siedzieliśmy tam do późnej nocy, aż skończyliśmy pranie i poskładaliśmy nasze ubrania.

To może się wydawać wariactwem, ale ten rytuał stał się czymś, na co czekałem- spokojnym zakończeniem mojego zwariowanego tygodnia. W zapachu proszków do prania, usypiającym mruczeniu pralek i łagodnym oświetleniu pralni, a przede wszystkim w towarzystwie YeJinnie było coś, co pozwalało ukoić moje nerwy po stresach związanych z wizytą w Waszyngtonie. Jakaś część mnie też po prostu obawiała się o nią, gdy siedziała sama w piwnicy budynku.

-Cześć.- powiedziałem, stając w drzwiach.

Pogrążona w lekturze YeJinnie odłożyła książkę i uśmiechnęła się.

-Cześć.

-Żadne świry cię nie niepokoiły?

-Nie, dopóki ty się nie pojawiłeś, Kim.- Mrugnęła.

-Bardzo śmieszne.- Rzuciłem w nią swoją koszulką, a ona ją obwąchała na moich oczach. -Czy ty właśnie obwąchałaś moją brudną koszulkę? Ćwiczyłem w niej.

-To niezdrowa ciekawość.

-Lubisz wąchać rzeczy, które mogą nie pachnieć przyjemnie? Jak ta postać z Saturday Night Live, która wąchała swoje pachy. Jakże jej było?

-Mary Katherine Gallagher.- Uśmiechnęła się YeJinnie.

-Właśnie. Zacznę cię nazywać Mary Katherine.

-A ty nigdy tego nie robisz?- zachichotała. -No wiesz, nie wąchałeś czegoś, co potencjalnie może śmierdzieć, ale i tak to robisz? Ja mam z tego jakąś niezdrową przyjemność.

Na pewno jesteś trochę perwersyjna w łóżku.

W ostatnim czasie nie potrafiłem sobie poradzić z tego typu myślami na jej temat.

-Tak.- przyznałem. -Zrobiłem to z twoją brudną bielizną. Pierwszy i ostatni raz. Dostałem nauczkę.

-Kłamiesz!

Rzuciłem w nią kolejną koszulką.

-Tak.

Chociaż fantazjowałem o tym... między innymi.

Obwąchała również drugą koszulkę.

-Jak ta pachnie?

-Jak twoja woda kolońska i tacos.

-Nigdy nie przestaniesz mnie zadziwiać, YeJinnie Jane.- powiedziałem, potrząsając głową.

-Dlaczego tak mnie nazywasz? Przecież nie mam na drugie Jane.

-Sam nie wiem, jakoś te dwa imiona pasują do siebie.

-I nazywasz mnie tak, jak ci pasuje, tak?

-Jestem pewny, że gdy tego nie słyszę, też nazywasz mnie różnie.- Wziąłem z suszarki książkę, którą wcześniej czytała. -Co tym razem czytasz?- Spojrzałem na tytuł. -The Man Who Folded Himself? Co u diabła?

Daddy Cool  II Kim TaeHyung II (+18) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz