Kim TaeHyung
Zabraliśmy JiHoon'a do lekarza, który zdiagnozował u niego zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Opisał to jako chorobę myśli, karmiącą się wątpliwościami i niską samooceną.
Najwyraźniej mój syn cierpiał na to już od paru lat. OCD w połączeniu z jego ogólną nerwowością sprawiało, że jego życie było piekłem.
Nie mieliśmy szans, aby dowiedzieć się, jakie straszliwe myśli krążyły mu w głowie. Gdyby nie YeJinnie, zapewne nigdy byśmy tego nie odkryli. Zawsze wiedziałem, że jej obecność w moim życiu jest błogosławieństwem, jednak moja wdzięczność za to, co robiła dla mojego syna, była wręcz bezgraniczna. JiHoon nadal zmagał się z tą przypadłością, ale już bez piętna winy i wstydu z tego powodu.
Udało mi się wreszcie sprzedać dom w Massachusetts.
Przeprowadziliśmy się z mieszkania do nowego domu w Alexandrii. Tuż po przeprowadzce, mimo związanego z nią zamieszania i niezliczonych pudeł wokół, czułem, że nigdy jeszcze nie byłem spokojniejszy i szczęśliwszy.
YeJinnie szykowała się właśnie do naszej pierwszej randki od czasu przeprowadzki. Patrzyła na siebie w dużym lutrze, nie wiedząc, że ją obserwuję. Obejrzała się, aby sprawdzić, jak wygląda jej tyłek w sukience, i pomyślałem sobie, że nie mogę się już doczekać, aby zobaczyć, jak by wyglądała pewnego dnia w ciąży z moim dzieckiem. Doświadczenie tego z nią byłoby jak oczekiwanie na dziecko po raz pierwszy w życiu, bo przed narodzinami JiHoon'a żyłem w wyparciu. Nie mogłem się doczekać życia z YeJinnie i nieustannie byłem wdzięczny, że dostaliśmy drugą szansę.
-Naprawdę chciałbym zrobić ci dziecko.
Drgnęła, zaskoczona dźwiękiem mojego głosu.
-Nie mogę powiedzieć, żeby ktoś witał się ze mną w ten sposób.
-Czyżbym powiedział to na głos?
-A nie chciałeś?
Objąłem ją od tyłu.
-Myślałem o tym, jak bardzo cię kocham i jak bardzo chciałbym, abyśmy pewnego dnia mieli razem dziecko.
-Pewnego dnia... czy teraz?
-Nawet teraz, jeśli chcesz.
-Naprawdę?- YeJinnie odwróciła się twarzą do mnie.
-Dlaczego cię to zaskakuje?
-Nie wiem. Nigdy wcześniej o tym nie rozmawialiśmy. Chyba po prostu zakładałam, że na razie chcesz się skupić na JiHoon'ie.
-Zawsze tak będzie, prawda? Nie ma niczego na świecie, czego pragnąłbym bardziej niż stworzenie z tobą małego człowieka. Sądzę, że dziecko jest spoiwem, którego potrzebuje teraz ta rozbita rodzina. Rodzeństwo mogłoby dać JiHoon'owi coś pozytywnego, na czym mógłby się skupić. Ale nie oczekuję, że się zgodzisz, zanim nie będziesz naprawdę gotowa, niezależnie od tego, czy to będzie za rok czy za pięć lat. Po prostu głośno myślałem.- Pocałowałem ją w czoło. -Wyglądasz na zszokowaną.
-Tak naprawdę... to może wydać się wariactwem, ale ostatnio myślałam, jak bardzo chciałabym mieć z tobą dziecko. Bałam ci się o tym powiedzieć, bo zakładałam, że to dla ciebie za szybko.
-Nigdy nie bój się rozmawiać ze mną o tym, czego pragniesz. Zawsze jest szansa, że ja pragnę tego jeszcze bardziej, zwłaszcza jeśli jest to coś, co cię uszczęśliwia. I zwłaszcza, jeśli proces spełniania tego marzenia polega na dużej ilości seksu z tobą.- Wsunąłem palec pod pasek jej sukienki. -To co, bierzemy się do roboty?
CZYTASZ
Daddy Cool II Kim TaeHyung II (+18) [ZAKOŃCZONE]
FanfictionJeśli istnieje coś, czego absolutnie nie powinna robić nauczycielka najmłodszych klas elitarnej katolickiej szkoły, to z pewnością jest to nawiązywanie intymnych relacji z ojcem swojego ucznia. Nawet jeśli jest najbardziej seksownym i pociągającym m...