Chapter Twelve

406 18 4
                                    

Kim TaeHyung

Przeszłość

Ostatnie kilka dni do końca semestru minęło zbyt szybko.

Był piątek. W sobotę po południu miałem lecieć do Waszyngtonu na wakacje. YeJinnie i ja postanowiliśmy wziąć wolne z pracy, ponieważ był to mój ostatni cały dzień w Bostonie, a potem mieliśmy się nie widzieć aż do jesieni. Mimo że nie rozmawialiśmy o naszej nadchodzącej rozłące, w powietrzu wisiała melancholia. Oboje podczas śniadania byliśmy milczący.

HoSeok wyjechał z samego rana do Ohio na wakacje. Dzisiaj miała być pierwsza noc, gdy YeJinnie i ja mogliśmy zostać całkiem sami w mieszkaniu. Byłem niespokojny i miałem wrażenie, że musimy się wyrwać z mieszkania, zanim powiem lub zrobię coś głupiego.

-Myślę, że powinniśmy gdzieś wyskoczyć i połazić po mieście do późna. Pieprzyć wszystko, co powinniśmy robić. To mój ostatni dzień, a lot mam dopiero jutro po południu.

-Co miałbyś ochotę zrobić?

-Moglibyśmy pójść na Newbury Street, zjeść coś, rozejrzeć się. Może później byśmy poszli do jednego z klubów na Lansdowne.

-Zazwyczaj wolisz siedzieć w domu. Jestem zdziwiona, że masz ochotę iść do knajpy.

-Kiedyś ciągle imprezowałem, zanim zacząłem przebywać z moją współlokatorką, która jest domatorką.

Rzuciła we mnie serwetką.

-Nie wiń mnie za swoje słabości.

-Pamiętasz, jak się wprowadziłaś? Nie sądzę, abym kiedykolwiek zjadł tu choć jeden posiłek, zanim nie zaczęłaś dla mnie gotować.

-Czyżby moja kuchnia była aż tak dobra?

-Jest dobra, ale głównie chodzi mi o towarzystwo.

YeJinnie zarumieniła się jak zawsze, gdy powiedziałem jej komplement.

-Cóż, gospodarka na tobie skorzysta pewnego dnia, gdy już nie będzie mnie w pobliżu.

Nagle zapadło między nami milczenie. Gdy już nie będzie mnie w pobliżu. YeJinnie miała rację. Nigdy nie dałem jej do zrozumienia, że mógłbym zostawić Torrie. Jednak ostatnio wiele się zmieniło i szczerze mówiąc, nie potrafiłem już sobie wyobrazić scenariusza, w którym YeJinnie miałaby całkowicie zniknąć z mojego życia. Nie mogłem też znieść myśli o tym, że mogłaby się umawiać z kimś innym. Na szczęście JeongGuk zniknął i nie pojawił się nikt inny. Jeśli jednak wtedy miałem problem z ukryciem swojej zazdrości, teraz byłoby to zupełnie niemożliwe.

Odstawiłem ze stuknięciem kubek na stół.

-No, dalej, to mój ostatni dzień. Nie chcę go marnować w domu. Mam ochotę na coś szalonego.

Jej twarz rozpogodziła się.

-Wiesz, na co miałam ochotę od dłuższego czasu?

-Na co?

-Chcę mieć tatuaż.

Roześmiałem się.

-Chcesz dziarkę? Gdzie?

-Powinno to być coś niedużego, co mogłabym łatwo ukryć. Myślałam, żeby na kostce lub na krzyżu.

Cholera, akurat na krzyżu. Sama myśl o tym była tak seksowna, że czułem, jak mi staje. Wyglądała niewinnie, ale YeJinnie zdecydowanie miała w sobie ziarenko dzikości.

-Na krzyżu?

-Tak, a co?

Przygryzłem dolną wargę i uśmiechnąłem się.

Daddy Cool  II Kim TaeHyung II (+18) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz