Kim TaeHyung
Nie ma niczego trudniejszego niż udawanie przed własnym dzieckiem, że wszystko jest w porządku, gdy tak naprawdę świat ci się wali.
-Chcesz więcej sosu?
JiHoon skinął głową. Uniosłem chochelkę i polałem sosem marinara jego makaron z mrożonymi klopsikami. Nigdy nie byłem dobrym kucharzem, a przy tym wszystkim, co się ostatnio działo, kuchnia zeszła na jeszcze dalszy plan.
Grzebał w makaronie widelcem. Nienawidziłem tego, że obsesyjnie wpatrywałem się w jego twarz, ilekroć miałem ku temu okazję, szukając w niej podobieństwa do mojego ojca. To był mój syn i nic nie mogło tego zmienić.
Nie wiedziałem, czy JiHoon zastanawia się, dlaczego zapuściłem brodę, i czy w jakiś sposób wyczuwa ból, który nieustannie ściskał mi serce.
Co gorsza, nie byłem nawet w stanie spojrzeć na Torrie. Ilekroć odbierałem lub odwoziłem JiHoon'a, zostawałem w samochodzie. Podczas rozmowy, którą odbyliśmy, gdy JiHoon był w szkole, zażądałem od niej odpowiedzi, czy on może być synem mojego ojca. Gdy przyznała, że jest to technicznie możliwe, straciłem nad sobą panowanie. Nie przestawała mnie przepraszać, tłumacząc się swoim młodym wiekiem i naiwnością, twierdząc, że to mój ojciec ją uwiódł. Wciąż powtarzała, że romans trwał krótko i skończył się lata temu. Próbowała nawet zrzucić winę na mnie, mówiąc, że stała się łatwą ofiarą przez to, że nie otaczałem jej uczuciem.
Oprócz tego, że zniszczyłem kilka jej rzeczy, wypowiedziałem też kilka pustych gróźb, o których wiedziałem, że nigdy ich nie spełnię. Jedną z nich było, że będę się ubiegał o pełną opiekę nad dzieckiem. Tak naprawdę nie było takiej możliwości, ponieważ JiHoon za bardzo kochał swoją matkę mimo wszelkich jej wad. Wiedziałem, że nie chcę narażać mojego syna na kolejne poważne zmiany, gdyż nie byłoby to w stosunku do niego fair.
Mojego syna.
Jeśli chodzi o mojego ojca, to nie byłem w stanie zmusić się do konfrontacji z nim z obawy, że byłbym w stanie fizycznie go uszkodzić. Mimo wściekłości na Torrie nawet przez chwilę nie pomyślałem, aby tknąć ją choćby palcem, jednak w stosunku do mojego ojca nie wydawało się to nieprawdopodobne. Dla własnego dobra trzymałem się więc od niego z daleka.
On też nie kontaktował się ze mną, odkąd sprawa wyszła na jaw. To nie było dla mnie zaskoczeniem, zawsze był pieprzonym tchórzem. A poza tym nie było niczego, co mógłby powiedzieć, aby zmienić tę sytuację na lepsze.
Skończyłem z nim. Jeśli o mnie chodzi, to nie miałem ochoty z nim rozmawiać przez resztę mojego życia.
-Nie jesteś głodny?- zapytałem, gdy JiHoon odłożył widelec.
-Nie bardzo.- Spojrzał w bok, po czym nagle powiedział: -Mama ciągle płacze.
Nie wiedziałem, jak zareagować. Najbardziej miałem ochotę powiedzieć „I dobrze", jednak zdawałem sobie sprawę, że nie byłaby to właściwa odpowiedź.
-Przykro mi to słyszeć.- Wcale nie było mi przykro. Żałowałem jedynie, że JiHoon musi być tego świadkiem. -Czy powiedziała ci, dlaczego się martwi?
-Powiedziała, żebym się nie przejmował.
-Słusznie. Czasami ludzie są smutni i płaczą, ale to zawsze mija. Wszystko będzie dobrze.
To było straszne, że nie miałem energii, aby choćby udawać, że obchodzi mnie, dlaczego jego matka płacze. Miałem ochotę zmienić temat jak najszybciej, tak aby nie wyczuł, że również u mnie nie wszystko było w porządku. Nie mogłem powiedzieć mu prawdy.
CZYTASZ
Daddy Cool II Kim TaeHyung II (+18) [ZAKOŃCZONE]
FanfictionJeśli istnieje coś, czego absolutnie nie powinna robić nauczycielka najmłodszych klas elitarnej katolickiej szkoły, to z pewnością jest to nawiązywanie intymnych relacji z ojcem swojego ucznia. Nawet jeśli jest najbardziej seksownym i pociągającym m...