Chapter Sixteen

381 17 5
                                    

Kim TaeHyung

YeJinnie chciała się zatrzymać u siebie w mieszkaniu, aby przebrać się w coś wygodniejszego i zabrać z lodówki składniki, żeby móc coś ugotować u mnie w domu.

Świadomość tego, że mam wejść do jego mieszkania, sprawiła, że poczułem się źle, jednak wiedziałem, że go tam nie będzie, co mnie trochę uspokoiło. Nie da się ukryć, że miałem ochotę zobaczyć i ocenić miejsce, w którym mieszkała.

To lokum musiało kosztować miliony.

-Jakim cudem mógł sobie pozwolić na to miejsce?

-Należało do jego rodziny od lat.

-Miałem właśnie powiedzieć, że z profesorskiej pensji na pewno by go nie kupił.

-To fakt.

W środku dominowało ciemne drewno, cegła i ciemne skórzane meble. Wokół było mnóstwo wbudowanych w ściany półek i książki były dosłownie wszędzie. Sufity były wysokie, wiele pokojów: wydawało się, że to za duża przestrzeń dla dwojga ludzi.

Poszedłem za nią do urządzonej w stylu rustykalnym kuchni. Szafki pomalowane były na jasny morski kolor, wyspa miała gruby drewniany blat. W rogu było wejście do niewielkiej, dobrze wyposażonej spiżarni.

YeJinnie wzięła płócienną torbę i zaczęła do niej wkładać produkty z lodówki. W końcu odstawiła torbę z głuchym stuknięciem.

-Zaraz wracam.- powiedziała. -Przebiorę się tylko w coś wygodniejszego i możemy stąd spadać. Rozejrzyj się, jeśli masz ochotę.

Wszedłem do salonu. Moje spojrzenie powędrowało w kierunku zdjęcia przedstawiającego YeJinnie z Victorem. Pochyliłem się, aby mu się przyjrzeć. Wyglądało na zrobione na jednej z łodzi w kształcie łabędzi w parku Boston Common. Victor obejmował ją ramieniem, jednak nie to wzbudziło moją zazdrość. Całował ją delikatnie w czoło, podczas gdy ona nieśmiało zerkała w obiektyw. Jego oczy były przymknięte i nie musiałem sobie wyobrażać, co myślał w tym momencie, bo dobrze to wiedziałem: sądził, że jest największym szczęściarzem na ziemi i nie potrzebuje niczego poza tym, co ma pod samym nosem. Nie będę kłamał: to zdjęcie zaniepokoiło mnie z wielu powodów. Po pierwsze, byłem zazdrosny, po drugie, widziałem, że Victor naprawdę ceni YeJinnie. I wiedziałem, że ona na to zasługuje.

Pojawiła się w drzwiach i zobaczyła, że patrzę na zdjęcie. Miała na sobie dres, jak za dawnych czasów, gdy mieszkaliśmy razem. Od czasu gdy ponownie nawiązaliśmy kontakt, jeszcze nigdy nie wyglądała tak bardzo jak dawna YeJinnie, jak właśnie w tej chwili. Stała tuż przy mnie, a jednak była tak odległa.

-Oto YeJinnie, jaką pamiętam.

-Przepraszam, że wyglądam jak menel, ale to był ciężki dzień. Chciałam się poczuć wygodnie.

Uśmiechnąłem się, chłonąc jej widok.

-Nigdy nie wyglądałaś piękniej.

Zarumieniła się.

-Kłamczuch.

-Nigdy cię nie okłamywałem, YeJinnie. Ani razu.

Zastanowiła się przez chwilę.

-To prawda. Nigdy... o ile wiem.

Wcześniej tego wieczoru na chwilę odeszła mi nieco chęć walki. Teraz jednak wróciła. Nagle, mimo że było mi żal Victora po tym, co sobie uświadomiłem, patrząc na ich wspólne zdjęcie, znowu przełączyłem się w tryb walki. Jakiś głos we mnie mówił mi, że muszę się mocniej postarać.

Daddy Cool  II Kim TaeHyung II (+18) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz