14

1.5K 96 15
                                    

Gdy tylko wsiadłam do samochodu Carol od razu odpaliła silnik i ruszyła.

- Myślałam, że wytłumaczysz mi tylko o co chodzi i wypuścisz - powiedziałam zapinając pas.

- W trakcie jazdy mam pewność, że pod wpływem złości nie otworzysz drzwi i nie uciekniesz bez możliwości doprecyzowania tego, co mam na myśli - powiedziała skupiając się na jeździe.

- Już Cię za to przeprosiłam, nie planuję zachowywać się ponownie w taki sposób - powiedziałam lekko zawstydzona.

- Nie martw się o to, jak widzisz już wiem jak mam przekazywać Ci niektóre informacje. Następnym razem po prostu Cię do czegoś przywiąże zanim coś powiem - powiedziała z delikatnym uśmiechem cały czas patrząc przed siebie.

Ta kobieta nie potrzebowała wiele, żeby uruchomić moją wyobraźnię.

- W takim razie postaram się częściej tak reagować, żebyś miała więcej okazji do tego - powiedziałam czując jak moje policzki robią się czerwone.

Carol chyba wyczuła moje zawstydzenie bo obróciła na moment głowę w moją stronę i uśmiechając się puściła mi oczko.

- Nie rób tak, jakieś 10 minut temu zarzuciłam Ci, że spotykasz się ze mną tylko dlatego, że masz jakiś interes związany z moją dziewczyną, dlatego pozwoliłaś mi się do siebie zbliżyć - powiedziałam z powagą na twarzy.

- Słucham? Nic takiego nie mówiłaś. Słuch mam jeszcze dobry, problemów z pamięcią również narazie u mnie nie stwierdzono - powiedziała.

- Chyba, że zapomniałaś o tym, że jednak stwierdzono - odpowiedziałam nie ukrywając rozbawienia.

- Ile Ty masz lat, 15? Bo sądząc po poziomie żartu to nadal jesteś w podstawówce - powiedziała przewracając oczami.

- Ale 15 lat to już chyba liceum - powiedziałam i wybuchnęłam śmiechem.

- Jeszcze raz i wysadzę Cię w tym lesie obok - powiedziała próbując zachować poważny wyraz twarzy.

- A wcześniej mnie zwiążesz? - zapytałam odchylając się do przodu, żeby spojrzeć na Carol.

- Możesz sobie pomarzyć - odpowiedziała patrząc na mnie i próbując ukryć uśmiech.

- Naprawdę nie powiedziałam tego głośno? - zapytałam zdziwiona.

- Kochanie, naprawdę. Coś takiego napewno nie umknęłoby mojej uwadze.

- Cóż, w takim razie tylko bardzo intensywnie o tym pomyślałam.

- Dlaczego uważasz, że próbuje Cię tylko wykorzystać do swoich celów?

Nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć. To, co działo się w mojej głowie nie dało się streścić w jednym zdaniu.
Moja walka z myślami chyba trwał trochę dłużej, niż myślałam bo Carol zdjęła prawą dłoń z kierownicy i złapała mnie za rękę.

- Wiem, że to nie powinno mieć miejsca. Jest między nami różnica jakichś 20 lat i nie powinnam robić tego, co zrobiłam wobec Ciebie ale nie mogł...

- To nie o to chodzi - przerwałam jej. Kiedy wspomniałam o wykorzystywaniu to miałam na myśli to, że ... - zawahałam się.

- Co miałaś na myśli - zapytała Carol z wyraźną nutą niepokoju w głosie.

- No bo spójrz na siebie, jesteś chodzącym sukcesem. Mogłabyś być z kimkolwiek chcesz, a wybrałaś mnie. Na początku byłam bardzo szczęśliwa, że wszystko stało się tak szybko, ale równie szybko wszystko zaczęło się psuć - przerwałam na chwilę, żeby zebrać myśli.

Carol nie przerywała ciszy. Spokojnie czekała, aż będę gotowa kontynuować.
Kiedy uniosłam głowę zorientowałam się, że stoimy przed jej domem, a ciszy nie przerywa już nawet dźwięk silnika.

Ścisnęłam dłoń Carol odrobinę mocniej i zaczęłam:

- Po pierwszym wykładzie zaprosiłaś mnie na dyżur, mimo że nie miałaś do tego żadnego wyraźnego powodu. Stwierdziłaś, że chcesz porozmawiać tylko dlatego, że obie pochodzimy z USA i postanowiłyśmy zajmować się polskim prawem. Trochę dziwny powód bo niby o czym tutaj rozmawiać. Jak przyszłam, Twoje zachowanie było bardzo dwuznaczne, poza tym dałaś mi swój numer. Tego samego wieczoru zaprosiłaś mnie na kolację na której mnie przeleciałaś i chwilę później powiedziałaś w skrócie, żebym nie robiła sobie nadziei na coś poważniejszego.

- To nie... - zaczęła Carol ale od razu jej przerwałam.

- Proszę, daj mi skończyć - powiedziałam z powagą. To nie jest normalne, że po pierwsze ktoś taki jak Ty chciałby ryzykować swoje małżeństwo dla relacji z jakąś studentką, a po drugie jeszcze bardziej dziwne jest to, co się zaczęło dziać po naszym spotkaniu. To była tylko jedna noc w trakcie której Villanelle postanowiła nagle wrócić dzień wcześniej, kilka godzin później dowiedziałam się, że ona o wszystkim wie, mimo że była kilkaset kilometrów stąd, a to było nasze pierwsze spotkanie. Niby jak ona mogła się o tym wszystkim dowiedzieć. Na dodatek był tam jakiś facet, a sama Vill zachowywała się zupełnie inaczej. Miałam wrażenie jakbym jej nie znała, była zimna i przerażająco pewna siebie. I jeszcze Ty dzisiaj mówiąca, że wiesz więcej, niż się spodziewam i w ogóle to podejrzenie, że mogła mnie skrzywdzić - powiedziałam, a moje ciało wręcz wtopiło się w fotel.

- Bardzo się mylisz co do mnie ale rozumiem skąd takie podejście, więc zupełnie nie mam Ci tego za złe - powiedziała gładząc moją dłoń. Wiem, że to zabrzmi niedorzecznie ale wiedziałam o Tobie już od dawna. Wszystko z powodu Twojej dziewczyny - przerwała na chwilę, a moje oczy zwiększyły swoją wielkość pod wpływem zdziwienia.
Twoja dziewczyna nie jest tak grzeczna jak Ci się wydaje, a zimno o którym wspomniałaś prawdopodobnie było jej prawdziwym obliczem. Śledząc jej osobę nie mogłam pominąć Ciebie bo przez kilka lat byłaś bardzo ważną częścią jej życia - westchnęła. Oczywiście nie mówię tutaj o śledzeniu każdego Twojego kroku. Niestety im więcej o Tobie wiedziałam tym bardziej byłam zaciekawiona Twoją osobą. Od początku studiów piszesz artykuły dla wydawnictw prawniczych, co bardzo rzadko się zdarza wśród tak młodych osób. Jak dowiedziałam się, że będę mieć z Tobą zajęcia byłam bardzo zdeterminowana, żeby nawiązać z Tobą kontakt. Ty znasz mnie bardzo krótko ale ja znam Cię od kilku lat - powiedziała cały czas wpatrując się w kierownicę.

Byłam tak zszokowana, że nie wiedziałam co mam zrobić. Cały czas wpatrywałam się w Carol szeroko otwartymi oczami. Moje ogromne zdziwienie potwierdzały również lekko otwarte usta.

Mój  umysł lekko wytrzeźwiał dopiero w momencie kiedy moje oczy spotkały się z oczami Carol.

- Wiem, jak to wszystko brzmi. W mojej głowie nie wyglądało to aż tak absurdalnie do momentu, kiedy powiedziałam to wszystko na głos - powiedziała zabierając swoją dłoń.

- Jesteś prawnikiem, czy to wszystko przez to, że Villanelle ma problem z prawem o którym nigdy nawet mi nie wspomniała? - zapytałam zupełnie pozbawiona jakichkolwiek emocji.

- Problem z prawem to mało powiedziane. Chodź do środka to wszystko Ci wytłumaczę - powiedziała i wyszła z auta.

Szlam za kobietą bez słowa spodziewając się dosłownie wszystkiego.
Zaprosiła mnie do pokoju, który ewidentnie był jej miejscem pracy. Pełno książek, biurko i pełno innych rzeczy, które powodowały że pokój wyglądał jak jej stałe miejsce do pracy.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach. Odwróciłam się i zobaczyłam jak Carol chowa klucz do kieszeni spodni.

- To, co zaraz usłyszysz będzie mocne. Nie będę ryzykować ponownym ratowaniem Cię przed nachalnymi mężczyznami - powiedziała unosząc brew.

- Nie sądzę, żeby było coś mocniejszego od tego, co usłyszałam od Ciebie w samochodzie - powiedziałam nie spuszczając wzroku z kobiety.

Carol odsunęła krzesło od biurka i wskazała ręka, abym usiadła po czym podeszła do szafki, która okazała się być sejfem i wyciągnęła z niej jakieś dokumenty.
Po chwili odwróciła się i rzuciła przede mnie obszerne akta.

- Chcesz najpierw sama przejrzeć, czy od razu mam Ci wszystko wytłumaczyć - zapytała siadając na biurku przede mną.

Pani ProfesorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz