17

1.4K 102 7
                                    

Kiedy tylko weszłam do gabinetu od razu usiadłam na fotelu przy biurku. Carol zupełnie nie zwracała na mnie uwagi i cały czas miała bardzo poważną minę. Wzięła do ręki akta, które jeszcze kilka godzin temu leżały przede mną i zaczęła je powoli przeglądać.
Nie odrywałam od niej wzroku, a moje emocje wręcz szalały. Czułam podekscytowanie widząc Carol intensywnie skupiającą się na dokumentach i jednocześnie strach przed tym, co było w nich zapisane.

- Zaczynamy? - zapytała Carol unosząc wzrok.

- Tak, proszę kontynuuj - odpowiedziałam z wyczuwalnym smutkiem.

- Ok, więc tak jak już wspomniałam wcześniej. Znasz tylko jej prawdziwy wiek i kryptonim. Naprawdę nazywa się Oksana Astankova i pochodzi z Rosji. Twoja dziewczyna kilka lat temu została oskarżona o zabójstwo swoich rodziców i brata. Miała wtedy 15 lat, więc trafiła do ośrodka wychowawczego. Zachowanie Villanelle niestety nie poprawiło się bo 2 lata później okaleczyła jednego z wychowawców. Prawdopodobnie z powodu zazdrości o jego żonę, którą Villanelle darzyła sympatią - powiedziała ciągle zerkając raz na mnie, raz na dokumenty.

Carol zatrzymała się na chwilę. Widziałam, że mówienie o tym nie jest dla mnie komfortowe bo ciągle robiła przerwy na złapanie głębokiego oddechu.

Nie chciałam, żeby tak się czuła. Nie chciałam, żeby było jej ciężko z tego powodu ale po tym co usłyszałam, czułam tak ogromną niemoc, że nie byłam w stanie się odezwać. Patrzyłam tylko przed siebie szeroko otwartymi oczami.

- Dobrze się czujesz? - zapytała kobieta.

- Nie wiem - odpowiedziałam cały czas patrząc przed siebie.

- Chcesz kolejną przerwę? - zapytała z troską w głosie.

- Nic nie chce, chce tylko znać prawdę - powiedziałam opierając się czołem o blat biurka.

- Ok, więc po wydarzeniu z wychowawcą Villanelle uciekła z ośrodka. Przez ponad rok nie było wiadomo co się z nią stało. Po miesiącu poszukiwań wszyscy twierdzili, że szukają wyłącznie ciała bo ośrodek był na Syberii z dala od jakiejkolwiek cywilizacji, ale ze względu na poziom zagrożenia jakie stanowiła dla społeczeństwa poszukiwania nie ustawały.

- To by tłumaczyło skąd u niej ta upartość i wytrwałość - zaśmiałam się smutno.

Carol nie zareagowała na mój komentarz i kontynuowała.

- Po 15 miesiącach poszukiwań okazało się, że Villanelle żyje i znajduje się w jednostce The Twelve. Jest to organizacja zrzeszająca płatnych zabójców z różnych krajów. Przez następne dwa lata była bardzo aktywna w Europie. Cały czas była obserwowana przez brytyjską organizację ale nigdy nie udało im się jej zatrzymać. Villanelle jest pierwszym przypadkiem, który w tak młodym wieku jest wręcz nie do zatrzymania. Jej działalność trochę się uspokoiła kiedy przyjechała do USA. Prawdopodobnie wtedy poznała Ciebie. Zdaniem psychologów jest to zjawisko charakterystyczne dla seryjnych zabójców. Poświęcają całą swoją uwagę swojej ofierze, ale w tym przypadku Villanelle sama została ofiarą zauroczenia - ciągnęła Carol.

- Czyli mój związek był pod obserwacją największych organizacji zajmujących się przestępczością na arenie międzynarodowej i każdy ruch był analizowany przez psychologów - zapytałam zdenerwowana.

- Villanelle to groźna, seryjna zabójczyni. Wiem, że dla Ciebie była to miłość życia ale dla przeciętnych obywateli ta kobieta stanowi poważne zagrożenie - powiedziała wzburzona Carol.

- Była miłość? Może nadal jest - odpowiedziałam prowokująco.

- Posłuchaj, wiem ze nie codziennie dowiadujemy się, że nasza miłość zajmuje się mordowaniem i masz prawo się złościć, ale nie próbuj wbijać mi szpilek bo to nie ja to wszystko przed Tobą ukrywałam - odpowiedziała patrząc mi oczy.

- Właściwie to dlaczego chciałaś mi o tym powiedzieć, może gdyby nie Ty to byłabym nadal szczęśliwa z Vill. Ty masz męża, a ja aktualnie nie mam nikogo - powiedziałam bez emocji.

- Niestety nie mogę Ci powiedzieć jakby wyglądało Twoje życie, gdybym nie zrobiła tego, co zrobiłam ale nie możesz zaprzeczyć, że to co się między nami stało było tylko moją winą. Do niczego Cię nie zmuszałam. Poza tym postanowiłam Ci o tym wszystkim powiedzieć bo Villanelle miesiąc temu uaktywniła swoją działalność na terenie Niemiec, więc jak możesz się domyśleć ostatnie wyjazdy to raczej nie do końca były wyjazdy na konferencje - odpowiedziała.

- I stwierdziłaś, że chcesz pobawić się w ratowanie młodych, głupich dziewczyn? - zapytałam z ironią.

- Ja bym tak tego nie nazwała. Już Ci mówiłam w samochodzie, że nie mogłam pominąć Ciebie w całej układance bo byłaś nieodłączną częścią Villanelle. To czysty przypadek, że to akurat mnie poproszono o prowadzenie zajęć na Twoim roku. Nie zabiegałam o to, po prostu wyraziłam zgodę na ofertę. Kiedy zobaczyłam Cię na żywo wiedziałam, że chce poznać Cię bliżej - powiedziała uciekając wzrokiem.

- Czyli mówisz, że powiedziałaś mi to wszystko po to, żeby mnie zrazić do Villanelle, a ja mam być Ci wdzięczna za wybawienie z rąk zabójczyni - zapytałam tym samym ironicznym tonem.

Carol głośno westchnęła i usiadła na podłodze kładąc dłonie po obu stronach twarzy.

- Myślisz, że ryzykowałabym życie odbijając dziewczynę takiej osobie? - zapytała wpatrując się we mnie.

- I tak jestem pewna, że po tym co zrobiłam pewnego dnia wsiądę do auta i okaże się, że ktoś przeciął hamulce. A to wszystko przez takiego dzieciaka jak Ty. Zauroczyłaś mnie swoją osobą i nie potrafię sobie z tym poradzić - powiedziała z bólem w głosie.

Nie wiedziałam jak mam zareagować. Było mi ogromnie głupio za te wszystkie słowa, które przed chwilą padły z moich ust.

- Ten mężczyzna, który Cię zaatakował. On współpracuje z Villanelle. Wiem, że było ciemno ale sprawdzenie tablicy rejestracyjnej to nie jest problem, więc prawdopodobnie stąd Villanelle wiedziała, że jesteś ze mną - odpowiedziała, a jej dłonie opadły na podłogę.

Carol wyglądała na bezsilną. Jakby zaraz miała się rozpaść. Ta rozmowa miała być ciężka dla mnie, ale moje zaszokowanie było niczym w porównaniu do wysiłku kobiety mówiąc mi o tym wszystkim.
Po raz pierwszy zobaczyłam w niej bezbronność. To, co zrobiła Villanelle okropnie bolało, ale widok rozbitej przeze mnie Carol bolał jeszcze bardziej.

Nie mogłam dłużej na nią patrzeć w takim stanie. Wstałam z fotela i ruszyłam pewnym krokiem w jej kierunku.
Carol spojrzała na mnie lekko zmieszana ale nie ruszyła się nawet o centymetr.
Usiadłam okrakiem na jej biodrach i powiedziałam:

- Przepraszam za mój niewyparzony język.

W pierwszej chwili Carol wydawała się być jeszcze bardziej zaskoczona ale szybko zmieniła wyraz twarzy.

- Za bardzo lubię Twój język, nie mogę się na niego gniewać - uśmiechnęła się.

Pani ProfesorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz