Punkty Wspólne

724 25 9
                                    

Mimo moich obaw nie wpadłam na Berlina przez cały dzień. Spędziłam poranek ucząc się z notatek dziewczyn a popołudniem zrobiliśmy znów małą imprezę. Profesor często przerywał zabawę przypominając kilka ważnych spraw dotyczących napadu.
Berlin po cichu siedział przy drugim końcu stołu raz po raz zerkając w moją stronę.

Mimo, że często czułam się tu prawie jak w domu, wciąż przypominałam sobie, że jestem wśród przestępców, którzy mogli mieć zupełnie inne profesje niż ja. Berlin wyglądał mi na kogoś takiego.

Tokio opowiedziała mi swoją historię o spotkaniu Profesora, którego nazywała swoim aniołem stróżem. Wszyscy - nawet on - śmiali się z reakcji Tokio i wymierzenia pistoletu w krocze Profesora przy pierwszym spotkaniu.

Szybko zgrałyśmy się i zrozumiałyśmy, że tak naprawdę nasze historie są bardzo podobne.

Tym razem wróciłam do pokoju prawie ostatnia. Razem z Tokio wypiłyśmy kilka piw i szukaliśmy punktów wspólnych w naszych historiach.

Wreszcie Profesor pogonił nas do sypialni przypominając, że jutro od rana mamy zajęcia. Byłam podekscytowana - nauka o napadzie brzmiała jak coś, czego brakowało w moim życiu.

Wracając do budynku śmiałyśmy się z Tokio z różnych wspomnianych sytuacji. Wpadłyśmy na Rio, który zalotnie uśmiechnął się w stronę Tokio i życzył nam dobrej nocy.

- Coś jest między Wami? - zagadałam.

Tokio przyłożyła mi palec do ust.

- Cicho nowa! - powiedziała i wybuchła śmiechem - Pierwsza zasada to zero związków. Naginamy trochę przepisy, ale i tak byś się domyśliła.

Uśmiechnęłam się. Ta dwójka pasowała do siebie jak ulał, mimo że była między nimi spora różnica wieku.

Na pożegnanie Tokio powiedziała mi, żebym poprosiła Profesora o zakupy. Nikt z nas nie mógł stąd wyjeżdżać, żeby nas nie znaleźli, ale on był jedynym nie notowanym wśród nas.

Otworzyłam drzwi swojej sypialni. Ze szpary wypadła mała złożona wpół karteczka. Otworzyłam ją bez zastanowienia.

' Chciałbym porozmawiać. Po północy będę przy stole w ogrodzie. '

Wiedziałam, że napisał to Berlin. Szybko jednak podjęłam decyzję, że nigdzie nie idę. Gość zaczyna mnie przerażać. Zamknęłam drzwi i upewniłam się, że przekręciłam klucz.

Szybko przebrałam się i wpełzłam pod kołdrę.

***

Ku mojemu zdziwieniu obudziłam się bez kaca. Wyłączyłam budzik i szybko ruszyłam do łazienki. Moja wczesna pobudka najwyraźniej bardzo mi pomogła, bo nie było chętnego do łazienki, więc mogłam spokojnie zająć się sobą.
W spokoju wzięłam prysznic, umyłam zęby i związałam włosy w kok.
Kiedy wychodziłam, wpadłam na Helsinki, który przywitał mnie ciepło i ruszył do toalety.

Miałam chwilę czasu dla siebie, co wcale nie wpłynęło dobrze na moje myśli. Mimo pozytywnej atmosfery, przypomniałam sobie o dniu w którym poznałam Profesora i znów wszystko wydawało mi się zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Odrzuciłam swoje myśli, kiedy zrozumiałam, że czas ruszać na zajęcia.

***

- Dzisiaj omówimy krótko najważniejszą sprawę.

Weszłam do sali i przeprosiłam za spóźnienie. Szukałam pokoju przez 20 minut. Profesor uśmiechnął się i wskazał mi miejsce.

Ah, no tak. Prosto obok Berlina.

Mężczyzna przywitał mi chłodnym uśmiechem. Widocznie zawiodłam go wczorajszej nocy. Nie dbałam o to.

Nigdy do nikogo nie odczuwałam czegoś takiego jak do Berlina. Kiedy czułam, że jest obok, miałam ciarki, mimo że mnie nie dotykał. Jego głos sprawiał że miękły mi nogi.
Jednocześnie jednak odpychał mnie swoją ogromną pewnością siebie i brakiem skrupułów.

Czułam, że uczucie którym go darzyłam jest naprawdę niespotykane, bo znałam go raptem kilka dni.

Wykład Profesora trwał dwie godziny. Słuchałam z zapartym tchem o najważniejszej zakładniczce tego napadu, która jest kluczem powodzenia akcji - Alison Parker.

- Na dzisiaj koniec - odparł Profesor.

Dosłyszałam, że w rozmowie z Tokio mężczyzna oznajmił, że jedzie załatwić coś ważnego i mamy czas dla siebie.

Tokio odnalazła wzrokiem Rio, który szybko uśmiechnął się i razem wyszli z sali.

Większość grupy opuściła pomieszczenie a ja zebrałam się na odwagę, żeby podejść do Profesora.

- Przepraszam, mam prośbę.

Profesor przerwał zbieranie papierów z biurka i spojrzał na mnie.

- Słucham panno Rzym?
Uśmiechnęłam się.

- Nairobi i Tokio pożyczyły mi trochę swoich podstawowych rzeczy, ale bardzo bym chciała mieć coś swojego. Wiem, że nie możemy stąd wychodzić...

Profesor uniósł brwi zdziwiony i czekał aż kontynuuję.

- Czy mógłby Pan kupić mi parę ciuchów i jakieś podstawowe... Środki higieniczne?

Mężczyzna nerwowo poprawił okulary i milczał przez chwilę.

- Mam trochę pieniędzy w kurtce - powiedziałam.

- Nie widzę problemu... Postaram się coś dobrego kupić... O pieniądze się nie martw.

Zdziwiłam się, że taki gość w tym momencie stał się taki nerwowy, ale podziękowałam i zostawiłam go samego.

Wyszłam na powietrze. Usiadłam przy długim stole i wspominałam dzień w którym przyjechałam - tak po prostu - do Toledo i w tym momencie zyskałam szansę na lepsze życie.

Rozmyślając nie dostrzegłam, że obok mnie usiadł Berlin.
Jak zwykle w garniturze. Położył na stole płótno i pędzle.

- Dzień dobry Pani.

Jego głęboki głos wyrwał mnie z rozmyślań. Odwróciłam się w jego stronę i zarumieniłam kiedy spojrzał na mnie.

- Dzień dobry - odpowiedziałam cicho i niepewnie.

Znowu to samo. Uczucie wszystkiego na raz. Chciałabym złapać go za rękę i zaprowadzić do sypialni a jednocześnie trzymać się jak najdalej od niego.
Ręce zaczęły mi się trząść.

Berlin wciąż patrzył na mnie i szybko dostrzegłam, że zauważył moją nerwowość.

- Mówiłem, że nie musisz się mnie bać - powiedział po czym zaśmiał się cicho.

Jego głos doprowadzał mnie do szaleństwa. Zastygłam, mimo że chciałam zrobić coś - cokolwiek - żeby wyrwać się z tego uczucia.
Łza spłynęła po moim policzku. Sama już nie wiedziałam co się dzieje.

Każde drobne uczucia z kilku dni złączyły się w jedno i musiały wybuchnąć akurat teraz kiedy obok mnie siedział Berlin.

Mężczyzna wciąż na mnie patrzył a z jego twarzy schodził uśmiech. Łzy spływały mi jedna za drugą, serce waliło a ręce się trzęsły.

Myślałam że ta chwila trwa wieczność a on wyśmieje mnie lub - co gorsza - powie, że jestem słaba. Nienawidziłam kiedy ktoś to mówił.

Jednak on zrobił coś innego. Złapał moją rękę i sprawił że musiałam na niego spojrzeć. Łzy wciąż leciały, ja patrzyłam teraz na niego i wydawał mi się piękniejszy niż przez te dwa dni.

Wytarł delikatnie łzy z moich policzków. Szybko zrozumiałam że nasze twarze są niebezpiecznie blisko siebie.

Czułam jego oddech na swoich ustach, co przyprawiało mnie o dodatkowe dreszcze. W końcu ciało pozwoliło mi to zrobić.

Pocałowałam go. Cholera, pocałowałam gościa, którego kompletnie nie znałam.

Gorsze było to, że on to szybko odwzajemnił.

Ukryta Miłość | Dom z Papieru | BerlinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz