FINAŁ - ostatnia karta

371 14 1
                                    

Leżąc tak i wpatrując się w twarz Andresa, jedna myśl uciekła.

Uciekła i została wycofana bo mój mózg zajmował się teraz gorącymi pieszczotami, które serwował mi Andres. Wąchałam jego skórę, czując przyjemny i charakterystyczny zapach.

Próbowałam odczuć wszystkimi zmysłami to co działo się w tej chwili, bo z tyłu głowy uruchomiła się myśl o ucieczce z banku. Później o mojej nodze, która wciąż paliła jak cholera.

Mimo to, pozwoliłam Andresowi bawić się moimi włosami i zjeżdżać coraz niżej i niżej...

- Berlin! Bedą wchodzić - Denver wpadł jak szalony do biura.

Andres natychmiast się wyprostował a moje podniecenie uciekło gdzieś daleko w powietrze...

-Niech Nairobi zatrzyma maszyny, mamy dość.

Wyprostowałam się w miarę możliwości i chrząknęłam.

Mężczyźni, w których oczach dostrzegłam panikę i napięcie spojrzeli na mnie.

-Nawet nie żartuj.

Jebany dobrze wiedział o co mi chodzi.

-Twoim zdaniem mam siedzieć i czekać na zbawienie?  - odparłam napięta.\

- Denver, popilnuj bramy.

Chłopak posłusznie w przyspieszeniu wypadł z pokoju.

- A twoim zdaniem mam ci dać broń i zostawić tak samą?

- Daj mi wybuchy. Będę pomagać Tokio i Rio.

Andres wzdrygnął się.

- Nie ma takiej opcji.

Przeszły przeze mnie dreszcze gniewu. Wstałam z trudem i spojrzałam mu głęboko w oczy. Chwiejnym krokiem stanęłam przed nim, a dzieliły nas 2 cm.

Andres spojrzał na mnie troskliwym wzrokiem.

- Daj mi to zrobić.

Zobaczyłam bezradność w jego oczach, co pierwszy raz mnie ucieszyło.

Bez słowa wyszedł z biura a chwilę później Tokio podtrzymywała mnie przy zejściu z piętra.

***

- Naprawdę się dziwię, że ci pozwolił.

- Mam dar przekonywania - uśmiechnęłam się zalotnie do Tokio i obie wybuchłyśmy śmiechem.

Przez chwilę czułam się jak w Toledo ale wspomnienie szybko uleciało.

Potrząsnęłam głową i skupiłam uwagę na odpowiednim ustawieniu ładunków.

Prawdopodobnie pierwszy raz tak bardzo mnie to zgubiło.

W 3 sekundy brama od magazynu wybuchnęła i ja i Tokio poleciałyśmy kilka metrów dalej.

Potem już tylko impulsy.

Otrząsnęłam się i złapałam za karabin. Zaczęłam strzelać policji w nogi. Rio szybko to podchwycił i pozwoliło mi się to przeczołgać do końca pomieszczenia.

Chwilę później obok mnie siedziała przerażona Tokio i Rio.

Strzały i hałas przechodziły jakby przez moją każdą część ciała.

Sekunda a będzie po nas.

5

Tokio oberwała w kamizelkę ale powaliło ją.

4

Rio podbiegł do niej i uniósł ręce w górze

3

Policja opuściła lekko tarcze.

2

Usłyszałam czyjeś kroki i do pomieszczenia wpadł Denver i zapomniana już zakładniczka,którą pokochał

1

Poczułam jak ktoś ciągnie mnie za kaptur i szybko znalazłam się w innym pomieszczeniu.

Oparłam się o ścianę i wyprostowałam chorą nogę. Kaszlałam intensywnie próbując pozbyć się pyłu z moich płuc.

Ciepłe ręce okręciły mnie i uniosły.

- Weszli. Mamy kilka minut. Idźcie przede mną. Ruchy!

Oparłam się o znajomy tors i na chwilę odpłynęłam.

- Hej hej, nie zasypiaj mi tu bo tym razem dotrzymam swojego słowa.

Uśmiechnęłam się lekko i pocałowałam jego szyję.

W końcu postawił mnie na ziemi. Rozejrzałam się i dostrzegłam okopy, które zostały błyskawicznie zbudowane przed naszym skarbcem.

- Tokio, Nairobi do środka! 

Spojrzałam oczami pełnymi łez w stronę Berlina rozumiejąc wszystko zbyt szybko.

- Chcesz tutaj zostać tak, bronić nas?

Jedna łza spłynęła po moim policzku.

- Idź. Tak musi być. Ktoś musi umrzeć, żebyś ty przeżyła.

- Nie przeżyje bez ciebie.

Berlin obrócił głowę i zamknął oczy.

-Helsinki, weź ją.

Kiedy poczułam potężne łapska na mojej talii, zaczęłam energicznie się szarpać.

- Rzym, nie utrudniaj tego.

Z tunelu wyłoniła się smutna twarz Nairobi.

- Chodź mała.

-Kurwa nie możesz zostać tu sam rozumiesz! Nie zostawiaj nas!

W końcu przykułam uwagę Andresa, który spojrzał głęboko w moje oczy.

Moja ostatnia szansa wciąż leżała w mojej kieszeni.

Helsinki puścił mnie.

Podeszłam blisko Andresa i sięgnęłam ręką do kieszeni.

- Andres ja....

Zerknęłam na test, który pokazywał plus.

Cholera. Całe ciśnienie ze mnie zeszło.

To jest to. Jedyna opcja.

- Jestem z tobą w ciąży.

Widziałam jak jego oczy się rozszerzają.

- Helsinki do środka - odparł cicho.

- Andres...

Reszta zdarzyła się w mniej niż sekundę.

Berlin chwycił mnie w pasie i wybiegł do skarbca rzucając granat w stronę nadchodzących policjantów.

Wrzucił mnie do tunelu i mimo ogromnych trudności czołgałam się szybko.

Miałam wrażenie, że trwało to bardzo szybko.

Berlin pomógł mi wejść po drabinie do góry.

Byłam bez świadomości.

Profesor patrzył w moją stronę zdziwiony. Nie dało się ukryć, że dawał mi minimalne szanse.

- Berlin! Przekonała cię? - Nairobi prędko się przebierając ruszyła w naszą stronę.

- Przekonała do czego? - wtrącił roztargniony Profesor.

Nikt go nie słyszał, bo ręka Berlina powędrowała w stronę mojego brzucha obejmując go delikatnie.

Czułam raj, szczęście, niewyobrażalną moc.


______________________________________

w najbliższych tygodniach pojawi się Bonus Chapter

Ukryta Miłość | Dom z Papieru | BerlinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz