Śmiercionośne uczucie

448 15 2
                                    

Dwa tygodnie minęły spokojnie.
Profesor podwoił ilość zajęć, więc każdy codziennie padał z nóg. Większość nie przychodziła na kolację.

Powoli szykowałam swoją psychikę na napad, który czekał nas już za tydzień. Codziennie z Nairobi i Tokio powtarzałyśmy swoje zadania.

Wątpliwości dotyczące mojego związku z Berlinem minęły. Wciąż spotykaliśmy się późną nocą a o naszych potajemnych schadzkach wiedziała tylko Tokio, której w pełni zaufałam.
Tak samo jak ona mi w sprawie Rio.

Aż do tego wieczora.

***

Przedostatni piątek przed napadem.

Wszyscy byliśmy wyraźnie spięci, ale zadowoleni że oczekiwany czas w końcu nadchodzi.
Nawet Denver zaczął się skupiać na zajęciach.

Na zajęciach Profesor poruszył temat nieoczekiwanych zachowań ze strony zakładników.
Słuchaliśmy uważnie, zapamiętując najmniejszy szczegół, który może nam umknąć w emocjach.

Wizja pilnowania zakładników nie napawała mnie optymizmem, mimo że znałam się na ludziach. Cieszyłam się, że będzie mi towarzyszyć Tokio i Denver.

Profesor zaprosił wszystkich na kolację, więc nikt nie zaprotestował.
Mieliśmy ostatnią okazję na napicie się alkoholu.

Nikt ( poza Profesorem i Berlinem) nie ogarniczał się. Kolacja więc skończyła się bardzo wcześnie.

- Wpadniesz do mnie jak wszyscy pójdą spać? - zagadałam Berlina kiedy wchodziliśmy do budynku.

- Jutro.

Mężczyzna wydawał mi się zmęczony, więc nie namawiałam go. Ścisnęłam na pożegnanie jego rękę i ruszyłam do pokoju.

***

Przebudziłam się w środku nocy. Szybko zrozumiałam że wypicie takiej ilości piwa nie wpłynie dobrze na mój sen - znowu musiałam iść się wysikać.

Ruszyłam do łazienki okryta kocem, bo noc była dzisiaj wyjątkowo zimna.

Półprzytomna wyszłam z pokoju i zamknęłam drzwi.

Z drugiego końca korytarza dobiegły mnie czyjeś głosy.

Bez zastanowienia ruszyłam w ich stronę.

Zbliżając się, zrozumiałam że ktoś śpiewa Bella Ciao.

Z uśmiechem szłam przed siebie. Ta piosenka zawsze kojarzyła mi się z dobrymi momentami mojego dzieciństwa.

W ciemności dostrzegłam, że przed drzwiami do pokoju stoi ktoś jeszcze.

- Tokio? - szepnęłam i złapałam dziewczynę za ramię.

Ona wyraźnie zdenerwowana odwróciła się w moją stronę i przyłożyła palec do ust.
Zauważyłam, że stoi w samej pidżamie, więc szybko okryłam kocem nas obie.

- Andrés, mam pewne wątpliwości.

Piosenka ucichła. Szybko zrozumiałam, że w pokoju są Berlin i Profesor.

- Wcale się nie dziwię, ale wiesz że jako dowódca napadu zrobię wszystko, żeby trzymać się twojego planu.

Berlin miał być dowódcą. Sama nie wiedziałam, czy ta wiadomość przysporzyła mi radości, czy tylko więcej stresu.

Tokio poruszyła się nerwowo.

- Wiesz, że nie mówię o tym.

Przez szparę w drzwiach dostrzegłam, że bracia siedzieli na przeciwko siebie przy długim stole z kieliszkami wina.

Ukryta Miłość | Dom z Papieru | BerlinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz