Kiedy weszłam do przedsionka Mennicy, Tokio leżała już przywiązana do sporego metalowego stolika.
Helsinki odchodził od niej z uśmiechem na twarzy. Widocznie on również miał dość chorych pomysłów Tokio.
Kiedy stanęłam obok stolika, z lewej strony stał już Berlin.
Byłam zaślepiona nienawiścią do tej pizdy, ale mimo to wymieniłam z Andrésem kilka zalotnych uśmieszków.
Tokio wierciła się wściekle próbując wydostać się z uwięzi.
Berlin zaczął coś do niej mówić, jednak puściłam to mimo uszu, skupiając się na patrzeniu prosto na nią.
Raz po raz nasze spojrzenia się spotkały, a atmosfera wokół szybko gęstniała.
Nienawidziła mnie.
Z wielką radością złapałam za prawy bok stolika i energicznie popchnęłam go razem z Berlinem w stronę otwartych drzwi Mennicy.
Ze spokojem obserwowałam jak zjeżdża po schodach, żeby wpaść w ręce uzbrojonych policjantów.
To by było na tyle z historii Tokio w tym napadzie.
***
Popijając kolejną dziś kawę uważnie słuchałam zarzutów Rio, które kierował w moją i Berlina stronę.
Wszyscy siedzieliśmy przy stole w głównym biurze.
- Nie możecie wyrzucać ludzi z Mennicy! Ona nic nie zrobiła!
- Rio, Tokio oszalała - zaczęła Nairobi. Wymieniłam z nią porozumiewawcze spojrzenie.
- Jeśli ona wyszła, to ja też wyjdę.
Pod stołem zaczęła krążyć strzykawka. Bez zastanowienia podałam ją dalej, żeby trafiła prosto w ręce Berlina.
Mężczyzna wstał i ruszył w stronę Rio.
- Oczywiście, nie widzę problemu. Odprowadzę cię do wyjścia. Przytul mnie.
Rio bez podejrzeń przytulił Berlina. Ten jednak szybko wyjął strzykawkę i wbił chłopakowi w szyję.
Widziałam to pretensjonalne spojrzenie młodego, kiedy upadał w ramionach Berlina.
Z jednej strony współczułam mu, że zakochał się w takiej kobiecie.
Jednak ta miłość go zaślepiła i przestał widzieć to co powinien.
***
Siedziałam w moim ulubionym biurze popijając setny kubek kawy.
- W takim tempie w automacie skończy się kawa - rzucił Berlin.
- Jak ja wtedy będę żyć? - odparłam i spojrzałam w jego stronę z uśmiechem.
Berlin szybko zrozumiał kontekst i odłożył apteczkę którą trzymał przed chwilą.
- Dość już tej kawy, nie sądzisz?
Mężczyzna podszedł do mnie i złapał kubek. Ja jednak trzymałam go mocno.
- Będziesz musiał wyrwać mi go siłą.
Berlin nie odezwał się, uśmiechnął się zalotnie i pocałował mnie delikatnie w czoło.
Wiedział, że to wystarczy.
Puściłam kubek, a on odłożył go na biurko.
- Musisz jakoś mi zastąpić tą kofeinę - odparłam patrząc mu w oczy.
- Z tym nie będzie problemu - mówiąc to złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie.
Wiedział, że to uwielbiam.
Ucałował mnie w głowę, usta, szyję i zjeżdżał powoli coraz niżej...
Oddawałam się przyjemności zapominając o bożym świecie.
- Jesteście tu? Maszyny się zacięły.
Kurwa, no jasne.
Szybko zapięłam kombinezon i odskoczyłam od Berlina.
- Taka jebana miłość podczas napadu - odparłam cicho.
Berlin uśmiechnął się smutno i pocałował mnie w policzek.
CZYTASZ
Ukryta Miłość | Dom z Papieru | Berlin
FanficMłoda dziewczyna - Andrea ucieka po obrabowaniu małego sklepu jubilerskiego. Przypadkiem spotyka Profesora, który rekrutuje ją jako ostatnią do Bandy. Kiedy Andrea pierwszy raz przekracza próg posiadłości w Toledo, wydaje jej się że nie spotka jej j...