/ Pracuję już nad nową częścią książki. Dodam jeszcze kilka rozdziałów tutaj i obiecuję że kolejna część będzie bardziej pozytywna;) Buziole i miłego czytania! /
Otworzyłam oczy i poczułam jak bardzo są opuchnięte. Nawet przez połowę obrazu dostrzegłam mieniące się oczy wpatrujące się we mnie.
- Andres?
Jego oczy się zaszkliły. Próbowałam obrócić głowę w jego stronę ale poczułam przeszywający ból i mocne usztywnienie.
- Już się przesiadam, będzie ci łatwiej.
Mężczyzna usiadł na łóżku na przeciw mnie.
- Pamiętasz mnie? - odezwał się szczęśliwy.
- Nie mogłabym zapomnieć - odparłam i zaczęłam się kręcić. Zerknęłam na moją nogę i rękę, które były w gipsie. Spochmurniałam.
Andres spojrzał na mnie smutno.
- A pamiętasz co się stało?
Spróbowałam sięgnąć pamięcią wstecz, ale widziałam tylko pustkę.
- Ja... - zaczęłam a w moich oczach szybko zebrały się łzy.
- Hej, w porządku - odparł cicho i zaczął gładzić wierzch mojej dłoni swoim kciukiem.
Bezmyślnie cofnęłam dłoń i spojrzałam na niego. Wydawał się zaskoczony.
- Przepraszam, ja... Potrzebuję przestrzeni - szepnęłam.
Czułam się przy nim bezpiecznie, ale przerażała mnie bliskość. A jeszcze bardziej to, dlaczego tak się dzieje.
Mężczyzna kiwnął lekko głową. Widziałam na jego twarzy zrozumienie ale też ogromny ból.
- Powiesz mi co się stało?
Andres spuścił głowę.
- Nie powinienem. To za dużo emocji na teraz.
- Proszę - odparłam i złapałam go za dłoń. Szybko się cofnęłam i spuściłam wzrok.
Mężczyzna kiwnął głową.
Zaczął opowiadać mi o wszystkim a na jego twarzy coraz częściej gościła złość. Próbowałam przyjmować wszystko ze spokojem.
Dopóki nie usłyszałam, że straciliśmy dziecko.
Moje oczy natychmiast spuchły jeszcze bardziej i wpadłam w nieoczekiwaną histerię. Zerkałam na mężczyznę, którego oczy znowu się zaszkliły. Widziałam, że chciał coś zrobić, ale siedział cicho, pamiętając o tym co wcześniej powiedziałam.
Wyciągnęłam w jego stronę rękę i pomiędzy spazmami płaczu kiwnęłam głową.
Ten szybko ale delikatnie ją chwycił i splótł nasze palce. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz, ale szybko zniknął.
***
- Zadzwoniłem do naszego przewoźnika i przewieźli cię tutaj. Profesor powinien niedługo przyjechać.
Patrzyłam na mężczyznę próbując ułożyć wszystko w głowie.
- Profesor...
- Mój brat, głowa napadu - odparł smutno Andres.
- Byliśmy już tutaj? - wskazałam palcem na pokój.
Z każdą moją wątpliwością twarz mężczyzny coraz bardziej popadała w smutek.
- Byliśmy. To nasze pierwotne miejsce, które dostaliśmy po ucieczce.
Nie pamiętałam za dużo. Po długich opowieściach mężczyzny przypomniałam sobie napad i kilku jego członków. Wydawało mi się że najważniejszą rzeczą, którą zapamiętałam była nasza ucieczka. Przekonywanie Andresa do tego, żeby poszedł ze mną. Siedziałam jednak cicho i nie pisnęłam słowem, że o tym pamiętam.
- Nie mogę sobie wybaczyć, że nie poszedłem wtedy z tobą.
Pokręciłam głową.
- Wiesz, że to nie twoja wina.
Mężczyzna zmarszczył brwi.
- Jak mogłem nie pomyśleć, że mogło ci się coś stać. Powinienem dbać o moją kobietę i...
- Twoje dziecko - skończyłam.
Andres spiął się lekko. Na jego twarzy dostrzegłam złość.
- Nie to chciałem powiedzieć.
- Daj spokój, pamiętam za jakim argumentem zdecydowałeś się wyjść z Mennicy - odparłam i spuściłam wzrok
Mężczyzna uniósł brwi.
- Sugerujesz mi, że obchodziło mnie tylko dziecko? - wstał i oparł się o pobliską szafę. Jego wzrok wciąż spoczywał na mnie.
- Ja... nie wiem - odparłam cicho.
W sekundę w Andresie obudziła się furia. Zaczął zrzucać przedmioty i ciskać nimi o ścianę.
- Uspokój się! - uniosłam głos.
- Uważasz mnie za takiego sukinsyna? Że tylko ten kaszojad się dla mnie liczył?!
- Nie mów tak! - po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Na chuj chciałem tam zostać, co?! Bo miałem akurat taką ochotę?!
Odwróciłam wzrok próbując uspokoić oddech.
Po chwili mężczyzna wyszedł zostawiając mnie z ogromnym bólem w sercu.
CZYTASZ
Ukryta Miłość | Dom z Papieru | Berlin
FanficMłoda dziewczyna - Andrea ucieka po obrabowaniu małego sklepu jubilerskiego. Przypadkiem spotyka Profesora, który rekrutuje ją jako ostatnią do Bandy. Kiedy Andrea pierwszy raz przekracza próg posiadłości w Toledo, wydaje jej się że nie spotka jej j...