Bonus Chapter vol 3

296 7 1
                                    

/ Pracuję już nad nową częścią książki. Dodam jeszcze kilka rozdziałów tutaj i obiecuję że kolejna część będzie bardziej pozytywna;) Buziole i miłego czytania! /



Otworzyłam oczy i poczułam jak bardzo są opuchnięte. Nawet przez połowę obrazu dostrzegłam mieniące się oczy wpatrujące się we mnie.

- Andres?

Jego oczy się zaszkliły. Próbowałam obrócić głowę w jego stronę ale poczułam przeszywający ból i mocne usztywnienie.

- Już się przesiadam, będzie ci łatwiej.

Mężczyzna usiadł na łóżku na przeciw mnie.

- Pamiętasz mnie? - odezwał się szczęśliwy.

- Nie mogłabym zapomnieć - odparłam i zaczęłam się kręcić. Zerknęłam na moją nogę i rękę, które były w gipsie. Spochmurniałam.

Andres spojrzał na mnie smutno.

- A pamiętasz co się stało?

Spróbowałam sięgnąć pamięcią wstecz, ale widziałam tylko pustkę.

- Ja... - zaczęłam a w moich oczach szybko zebrały się łzy.

- Hej, w porządku - odparł cicho i zaczął gładzić wierzch mojej dłoni swoim kciukiem.

Bezmyślnie cofnęłam dłoń i spojrzałam na niego. Wydawał się zaskoczony.

- Przepraszam, ja... Potrzebuję przestrzeni - szepnęłam.

Czułam się przy nim bezpiecznie, ale przerażała mnie bliskość. A jeszcze bardziej to, dlaczego tak się dzieje.

Mężczyzna kiwnął lekko głową. Widziałam na jego twarzy zrozumienie ale też ogromny ból.

- Powiesz mi co się stało?

Andres spuścił głowę.

- Nie powinienem. To za dużo emocji na teraz.

- Proszę - odparłam i złapałam go za dłoń. Szybko się cofnęłam i spuściłam wzrok.

Mężczyzna kiwnął głową.

Zaczął opowiadać mi o wszystkim a na jego twarzy coraz częściej gościła złość. Próbowałam przyjmować wszystko ze spokojem.

Dopóki nie usłyszałam, że straciliśmy dziecko.

Moje oczy natychmiast spuchły jeszcze bardziej i wpadłam w nieoczekiwaną histerię. Zerkałam na mężczyznę, którego oczy znowu się zaszkliły. Widziałam, że chciał coś zrobić, ale siedział cicho, pamiętając o tym co wcześniej powiedziałam.

Wyciągnęłam w jego stronę rękę i pomiędzy spazmami płaczu kiwnęłam głową.

Ten szybko ale delikatnie ją chwycił i splótł nasze palce. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz, ale szybko zniknął.


***


- Zadzwoniłem do naszego przewoźnika i przewieźli cię tutaj. Profesor powinien niedługo przyjechać.

Patrzyłam na mężczyznę próbując ułożyć wszystko w głowie.

- Profesor...

- Mój brat, głowa napadu - odparł smutno Andres.

- Byliśmy już tutaj? - wskazałam palcem na pokój.

Z każdą moją wątpliwością twarz mężczyzny coraz bardziej popadała w smutek.

- Byliśmy. To nasze pierwotne miejsce, które dostaliśmy po ucieczce.

Nie pamiętałam za dużo. Po długich opowieściach mężczyzny przypomniałam sobie napad i kilku jego członków. Wydawało mi się że najważniejszą rzeczą, którą zapamiętałam była nasza ucieczka. Przekonywanie Andresa do tego, żeby poszedł ze mną. Siedziałam jednak cicho i nie pisnęłam słowem, że o tym pamiętam.

- Nie mogę sobie wybaczyć, że nie poszedłem wtedy z tobą.

Pokręciłam głową.

- Wiesz, że to nie twoja wina.

Mężczyzna zmarszczył brwi.

- Jak mogłem nie pomyśleć, że mogło ci się coś stać. Powinienem dbać o moją kobietę i...

- Twoje dziecko - skończyłam.

Andres spiął się lekko. Na jego twarzy dostrzegłam złość.

- Nie to chciałem powiedzieć.

- Daj spokój, pamiętam za jakim argumentem zdecydowałeś się wyjść z Mennicy - odparłam i spuściłam wzrok

Mężczyzna uniósł brwi.

- Sugerujesz mi, że obchodziło mnie tylko dziecko? - wstał i oparł się o pobliską szafę. Jego wzrok wciąż spoczywał na mnie.

- Ja... nie wiem - odparłam cicho.

W sekundę w Andresie obudziła się furia. Zaczął zrzucać przedmioty i ciskać nimi o ścianę.

- Uspokój się! - uniosłam głos.

- Uważasz mnie za takiego sukinsyna? Że tylko ten kaszojad się dla mnie liczył?!

- Nie mów tak! - po moich policzkach zaczęły spływać łzy.

- Na chuj chciałem tam zostać, co?! Bo miałem akurat taką ochotę?!

Odwróciłam wzrok próbując uspokoić oddech.

Po chwili mężczyzna wyszedł zostawiając mnie z ogromnym bólem w sercu.



Ukryta Miłość | Dom z Papieru | BerlinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz