Rozdział siódmy

4.4K 290 8
                                    

Właśnie mijało półtora miesiąca, odkąd Iza mieszkała w Gotham. Po wydarzeniu związanym z Jokerem, zakończonym zamknięciem go w Arkham, wszystko wróciło do normy. Batman nadal pomagał policji w łapaniu przestępców, co pozwoliło nieco odwrócić uwagę od braku interwencji z jego strony podczas okaleczenia Willa Cartera (wcześniej wiele dyskutowano na ten temat, jedni go bronili, mówiąc, że to smutny zbieg okoliczności, poza tym od czegoś przecież jest policja w tym mieście, inni uparcie zostawali przy swoim, twierdząc, że powinien jak najszybciej wyśledzić psychopatę). Iza natomiast chodziła do amerykańskiej szkoły, która bardzo jej się spodobała. Lubiła tamtejsze zajęcia, nauczycieli też. Dzięki Caroline zawarła wiele nowych znajomości, a żadnej z nich nie żałowała. Znaczna większość uczęszczających tam młodych ludzi była naprawdę w porządku - tolerancyjni, mili, o odmiennych poglądach, religii, kulturze... jak to w Stanach. Miała więc okazję porozmawiać z nimi na różne tematy bez niepotrzebnych kłótni i sporów.

Każdy jej tydzień wyglądał podobnie. Od poniedziałku do piątku była w szkole, popołudniami wracała, a w weekendy wychodziła przeważnie z Caroline na imprezy lub po prostu siedziała w domu. Raz na dwa, trzy dni kontaktowała się z rodzicami.

Tamtego wieczoru siedziała sama w domu. Amy pracowała na nocną zmianę, a Caroline poszła na upragnioną randkę, oznajmując wcześniej Izie, że raczej nie wróci przed świtem. Dziewczyna nie przejęła się tym szczególnie. Nie miała zamiaru nigdzie wychodzić, wolała siedzieć w swoim pokoju, słuchać muzyki albo ewentualnie poczytać jakąś książkę.

Poszła do kuchni po coś do picia. Wracając na górę, zdawało jej się, że usłyszała czyjeś kroki. Przystanęła na ostatnim schodku. Cisza. Najwyraźniej musiało jej się to zdawać. Wróciła do pokoju i usiadła przy biurku. Zapaliła papierosa. Znów jakiś dźwięk. Zaczęła odczuwać niepokój. Na pewno nie była to Caroline, ponieważ, wchodząc wieczorem do domu, od razu zapalała światło. Tym razem nie wpadło ono przez otwarte drzwi pokoju Izy. Amy godzinę temu wyszła, więc niemożliwe, że tak szybko wróciła. Iza nie wiedziała, co robić. Była przekonana, że na dole czaił się włamywacz. Sięgnęła po komórkę, żeby zadzwonić pod 911.

***

Zachęcam do komentowania. :)

Who's next, hm?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz