Rozdział dwudziesty drugi

3.7K 290 11
                                    

Zastanawiała się, co założyć. Właśnie pożegnała się z Jokerem, po czym weszła na górę, żeby się ubrać. Caro i Amy mogły przyjechać lada chwila. Postawiła na długi ciemnofioletowy sweter w kolorze jej włosów. Pewnie teraz podobałaby się Jokerowi jeszcze bardziej...

Właśnie wyszedł, nie zważając na przestrogi dziewczyny. Widziała, że od strony kuchni, a w którą stronę się udał - tego już nie. Nerwowo kręciła się po pokoju. Wyjrzała przez okno. Przeraziła się.

W sąsiednim ogrodzie stała pani Emily Crew. Starsza kobieta ze stwierdzonym Alzheimerem. Iza zapoznała się z panią Crew, aczkolwiek staruszka ostatnio coraz rzadziej wychodziła z domu. Mieszkała obok Amy i Caroline wraz ze swoją córką, która się nią opiekowała. Teraz wyraźnie coś wykrzykiwała, wymachując rękami. Wokół nie było nikogo, kto mógłby ją usłyszeć. Większość mieszkających w pobliżu ludzi o tej porze pracowała. Jej córka też najwyraźniej na chwilę gdzieś poszła. Iza, obawiając się, że potwierdziły się jej przypuszczenia, nie zastanawiając się ani chwili, zbiegła na dół. Energicznie otworzyła drzwi, po czym szybkim krokiem podeszła do ogrodzenia.

- Pani Crew! Co się stało?

- Dziecinko, ty żyjesz! - kobieta prawie się rozpłakała.

- A dlaczego miałabym nie żyć?

- Przed chwilą widziałam z okna, jak wychodził od was ten poszukiwany morderca. Dosłownie przez ułamek sekundy. Potem zniknął za rogiem domu. Ubrany na fioletowo. Byłam pewna, że coś ci zrobił - zaczęła szlochać.

- Pani Crew... - Iza wstrzymała oddech. - Musiała się pani pomylić. To byłam ja.

- Niemożliwe! Sama widziałam...

Iza szybko przerwała kobiecie.

- Proszę mi wierzyć. Niech pani na mnie spojrzy, też jestem ubrana na fioletowo. Wyszłam za dom, żeby zapalić - wymyśliła na poczekaniu, starając się, aby ton jej głosu był opanowany oraz stanowczy. - Wszyscy się boimy. Wydaje mi się, że zbyt wiele razy widziała i słyszała pani o nim w telewizji, dlatego się pani zdawało. Naprawdę nikogo tu nie było.

Starsza kobieta znacznie się uspokoiła. Stanowczość i pewność siebie w głosie Izy sprawiła, że staruszka uwierzyła dziewczynie od razu.

- W takim razie przepraszam za zamieszanie, kochanie. Nawet nie powiem mojej córce, żeby się niepotrzebnie nie denerwowała.

- Nie ma sprawy - Iza uśmiechnęła się. - Do widzenia!

- Do widzenia, do widzenia - kobieta odeszła od płotu i ruszyła w stronę domu.

Iza weszła do środka. Zamknęła drzwi, oparła się o nie, a następnie głęboko odetchnęła. Miała niewyobrażalne szczęście. Po pierwsze, że nikt nie słyszał krzyków pani Crew, po drugie, że tylko ona widziała Jokera, no i kolejna rzecz - uwierzyła jej.

Po tym wydarzeniu zdała sobie sprawę, jak bardzo ryzykowne były ich dotychczasowe spotkania. Gdyby ktoś rozsądniejszy zauważył Jokera wychodzącego z domu Amy, a następnie powiadomił policję, miałaby ogromne kłopoty.

Poszła do swojego pokoju. Ponownie wyjrzała przez okno; w sąsiednim ogrodzie nie było nikogo. Usłyszała znajomy warkot silnika. Amy i Caro wróciły. Odwróciła się w stronę drzwi, chcąc do nich zejść. Nagle coś przykuło jej uwagę. Na krześle leżała niewielka paczka przewiązana fioletową kokardką. Rozerwała papier. Jej oczom ukazała się koszulka z liczbą trzysta trzydzieści trzy oraz napisem: ,,half evil". Była stuprocentowo pewna, że po wyjściu Jokera nic tu nie leżało. Pokręciła głową.

Umiał wykorzystać nawet kilka sekund. Jeśli chciał, potrafił być niezauważony. Jeżeli nie - z pewnością robił to dla żartów.

***

Joker i jego upominki. XD

Who's next, hm?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz