- Kochanie, obudź się! - Joker potrząsał Izą chyba trochę za mocno niż było to konieczne. Skrzywiła się, po czym niechętnie otworzyła oczy.
- Dobra, dobra, już wstaję...
- Świetnie. Bądź tak miła i kup nam kawę. Ja zajmę się samochodem.
,,Kup" w mniemaniu Jokera znaczyło coś nieco innego.
Wyszła z auta, po czym rozejrzała się. Stanęli na jakiejś opustoszałej stacji benzynowej, nie miała nawet pewności, czy ktoś oprócz nich tam jest. Żadnych znajdujących się w pobliżu drogowskazów, nie mówiąc o domach. Nie miała pojęcia, która godzina, dlatego odruchowo sięgnęła do kieszeni po telefon. Wróć - przecież wyrzuciła go przez okno. I to z niezłym rozmachem. Westchnęła.
Joker otworzył tylne drzwi radiowozu, właśnie przestawiał jej torby. Po co to robił - nie wiedziała i szczerze mówiąc, zbytnio jej to nie interesowało. Ruszyła w kierunku budynku. Zauważyła stojący z tyłu niewielki osobowy samochód. Czerwone Volvo. Skądś znajome. Niee, zdaje jej się.
Zupełnie nie przejmowała się, że nie ma na twarzy odpowiedniego makijażu oraz że ktoś ją zobaczy. Czy tu aby na pewno jest elektryczność? Kamery? Nie ma mowy. Prychnęła. Pchnęła drzwi. Otwarte. A jednak.
Stanęła w progu. Niewielki (na pewno nieogrzewany) sklep: lada, lodówki z napojami, które pewnie zdążyły zamarznąć na kość, odrapany metalowy stolik, a obok trzy plastikowe krzesła. Chuchnęła w dłonie. Nagle ktoś wyszedł zza zaplecza.
O kurde. Nie kto inny jak Tom, chłopak, którego dość dobrze kojarzyła ze szkoły. Co za niespodzianka. Podobał jej się, rozmawiali kilka razy, była też kiedyś z Caro na imprezie w jego domu. Jednak nie podtrzymywali kontaktu. Ostatnio widzieli się w październiku, kiedy szkoły nie były jeszcze pozamykane. Po poznaniu Jokera zupełnie o nim zapomniała. Co on tu robi? Zaskoczona przyglądała się chłopakowi; Tom także nie krył zdziwienia. Przez moment zrobiło jej się go żal - przecież będzie musiała go zabić.
- Hej - powiedział niepewnie, lekko się uśmiechając.
- Cześć - odpowiedziała. - Masz może kawę?
Zmarszczył brwi.
- Nie wierzę, że przejechałaś trzydzieści mil, żeby wpaść tu na kawę.
Ona też nie.
Wybuchnęła śmiechem.
- Niezupełnie. A co ty tutaj robisz? - zadała kolejne pytanie, nie planując się tłumaczyć.
- Rodzice na razie wolą, abym tu przebywał, podczas gdy miastu grozi niebezpieczeństwo. To stara stacja benzynowa taty. Na początku się nie zgadzałem - dlaczego właśnie ja mam uciec, a oni zostać? Ale kiedy moja mama, płacząc, prosiła mnie, bym tu na jakiś czas zamieszkał, uległem. Niebawem mają do mnie dołączyć, jeśli sytuacja pogorszy się jeszcze bardziej. Co jakiś czas ktoś do mnie przyjeżdża, żeby zatankować. Do zimna się już przyzwyczaiłem - wskazał na grubą bluzę, którą miał na sobie. - Teraz czekam jedynie na rodziców, to najważniejsze - wychylił się zza lady, wyglądając przez okno. - Dlaczego przyjechałaś radiowozem?
- Właściwie jestem tu, bo...
- Bo chce kupić kawę, ogłuchłeś? - Joker nonszalancko wszedł do sklepu, gwałtownie otwierając drzwi. - Ja natomiast właśnie zatankowałem - spojrzał znacząco na Izę. Ta niezupełnie wiedziała, o co mu chodzi. - Jeżeli podoba ci się radiowóz, to możesz go sobie zatrzymać, nie byłem do niego specjalnie przywiązany - kontynuował, zwróciwszy się do chłopaka.
Tom zamarł. Widok psychopatycznego mordercy w towarzystwie dziewczyny, którzy musieli przyjechać tutaj razem, bardzo go zaskoczył. Patrzył przerażony to na Izę, to na Jokera, nie wiedząc, co robić. Dziewczyna nie mogła się powstrzymać. Zachichotała, widząc jego minę. Co jej się w nim podobało? Joker może i robi głupie miny, ale na pewno nie aż takie. Tymczasem klaun wyjął broń, po czym rzucił ją dziewczynie. Mrugnął do niej. Wszystko zrozumiała.
- Nie mamy wiele czasu, pospiesz się. Zrób nam tę cholerną kawę - wycelowała w chłopaka.
- Dwie kawy z cukrem poproszę - dodał Joker, szczerząc zęby.
Tom, trzęsąc się ze strachu, odwrócił się w stronę stojącego na szafce ekspresu.
Po dwóch minutach postawił przed nimi dwa plastikowe kubki.
- Proszę.... Nie zabijajcie mnie... - wyszeptał.
Joker, nic nie mówiąc, podniósł kubeczek do ust. Skrzywił się, upijając łyk.
- Przykro mi, zapomniałeś o cukrze - chłopak wstrzymał oddech. - Ale każdy ma prawo popełnić błąd. Na razie! - podszedł do drzwi. Spojrzał pytająco na Izę. Opuściła broń, patrząc na klauna ze zdziwieniem. - Kochanie, a twoja kawa?
Racja.
Wzięła kubek, a następnie wyszła na zewnątrz.
- Co to było? I gdzie jest nasz samochód?
- Przecież obiecałem twojemu koledze - położył nacisk na to słowo - że będzie mógł go sobie zatrzymać. Zrobiłem też drobne przemeblowanie. Twoje rzeczy są tutaj - wskazał na Volvo, które stało przy ulicy. - Zatankowałem, jak już mówiłem, nie martw się, panuję nad sytuacją - dodał, wyjątkowo z siebie dumny.
No tak. Poczuła zapach benzyny i gazu napędowego. Spostrzegła, że pojemniki są przedziurawione. Cały Joker. Zrobił to nie wiadomo, kiedy. Znaczy wiadomo - kiedy rozmawiała z Tomem. Ale się streścił.
Tymczasem klaun dopił (wciąż wrzącą) kawę (mamrocząc pod nosem, że może faktycznie powinien zacząć dbać o linię; Iza przewróciła oczami) i wyjął z kieszeni paczkę zapałek. Następnie podpalił gazetę, którą najwidoczniej wziął przed wyjściem ze sklepu. Oddalił się jeszcze trochę, Iza za nim. Poczekał, aż papier bardziej się rozpali, po czym celnie rzucił nim w najbliższą kałużę benzyny. Następnie wybuchnął śmiechem i pociągnął dziewczynę za rękę. Rozlewając po drodze kawę, dobiegła wraz z nim do Volvo. Wsiedli do auta oraz zgodnie chichocząc, obserwowali wybuch. Izie coraz bardziej się to wszystko podobało. Mogła robić, co chce i kiedy chce. Z Jokerem. Idealnie. Może właśnie o tym marzyła przez całe życie?
Ruszyli. Joker zawrócił, przypuszczała, że jedzie znów do głównej trasy. Musieli przecież zająć się Rachel. Pomysł ze zmianą samochodu był dobry. Policja nie zorientuje się zbyt szybko o całym zajściu. Poza tym...
Nagle ją olśniło.
- Wiedziałeś to. Wiedziałeś dokładnie, do kogo jedziemy. Jokie, you're jealous!
Jokie?! Co jej odbiło? Rozczulona, parsknęła śmiechem.
Nie odpowiedział od razu. Odgarnął włosy, po czym uśmiechnął się pod nosem.
- Maybe just a little bit... - mruknął niechętnie. - Nieważne. Chciałem tylko, żebyś zostawiła swoją przeszłość za sobą. Leave your past behind. Jokie? Podoba mi się, nazywaj mnie tak częściej - zmienił temat, szczerząc zęby.
- Okie dokie, Jokie!
Joker zaczął się krztusić.
Tego było już za wiele. Spojrzeli na siebie. Obydwoje śmiali się jak szaleni (chociaż to chyba trochę marne porównanie w ich wypadku).
- Rodzice Toma nie będą się raczej o niego martwić. Wiesz, dlaczego? - spytał, ocierając łzy spływające mu po policzkach od śmiania się bez przerwy w ciągu ostatnich pięciu minut.
Rozłożyła ręce.
- Nie mam pojęcia.
- Bo nie żyją! - kolejny wspólny atak głupawki.
Poczuła się odprężona i szczęśliwa. Wyciągnęła się na siedzeniu. Joker zadbał o to, żeby zostawiła za sobą przeszłość w każdym możliwym aspekcie.
I to jak spektakularnie.
***
Jestem! Jeśli dziwicie się, że nie dodaję teraz rozdziałów tak często jak kiedyś, już się Wam tłumaczę. Natłok lekcji i ciągłe zmęczenie są przeszkodą, naprawdę. ;__; Dzisiejszy rozdział napisałam zupełnie spontanicznie, dla rozrywki. Obiecuję, że akcja rozwinie się w piątek. Tradycyjnie - komentujcie, proszę. :) Dobrej nocy. :3
CZYTASZ
Who's next, hm?
FanfictionOsiemnastoletnia Polka wyjeżdża w ramach nagrody za zwycięstwo w konkursie prosto do Stanów Zjednoczonych, do najbezpieczniejszego miasta w całej Ameryce - Gotham, gdzie przestępczość dawno odeszła w niepamięć za sprawą zamaskowanego bohatera - Batm...