Rozdział dwudziesty piąty

3.5K 289 18
                                    

- ...tak... Wczoraj? Wyszłam z Caroline... Do galerii... Jak się czuję? W porządku... W szkole to, co zwykle, świetnie... Nie, włosy mi jeszcze nie wypadły! Są w bardzo dobrym stanie, tydzień temu podcinałam końce... - Iza chodziła po pokoju i rozmawiała z mamą przez telefon.

Znieruchomiała. Znajoma postać. Znajomy uśmiech.

Opierał się o drzwi z rękoma w kieszeniach.

- Mamo, Amy mnie woła! Muszę kończyć. Zadzwonię jutro, obiecuję. Też tęsknię. Pa - rozłączyła się.

- Szkoda, że nie zrozumiałem ani słowa. Kto dzwonił? - Joker wyszczerzył zęby.

- Batman - odpowiedziała ironicznie.

Parsknął śmiechem.

- Nie sądzę, żeby potrafił mówić po polsku.

Zbliżył się do dziewczyny.

- Poza tym liczyłem na milsze przywitanie - wyszeptał jej do ucha.

- Cóż, jeśli chcesz, to... - Iza objęła Jokera, po czym pocałowała. Nie spodziewał się od razu takiej reakcji; jednak ją też zaskoczył. W mgnieniu oka dosłownie pchnął dziewczynę na ścianę, strącając przy okazji lampkę z półki. Oczywiście żadne z nich nie zwróciło na to najmniejszej uwagi. Całowali się, jakby już nigdy nie mieli przestać. Iza poczuła, że w pewnej chwili zemdleje - zaczęło jej brakować powietrza. Próbowała dać mu to do zrozumienia i lekko odsunąć do siebie Jokera, aczkolwiek ten, o wiele silniejszy, nie dawał za wygraną. Zaczęło się jej kręcić w głowie. W końcu Joker wyczuł, że Izie zrobiło się słabo i przytrzymał ją mocniej. Wreszcie oderwali się od siebie.

- Właśnie tak powinniśmy się witać - zaśmiał się, patrząc na dziewczynę, która czerwona na twarzy, z trudem łapała powietrze.

- Prawie mnie udusiłeś - zakasłała.

Uniósł brwi.

- Gdybym chciał cię udusić, użyłbym... sprawdzonej metody.

- Myślę, że ta poskutkowałaby na sto procent. Zapewniam cię - spojrzała na potłuczoną lampkę leżącą na dywanie. - I co ja teraz powiem Amy?

- Że się całowaliśmy i zdarzył się niewielki wypadek przy pracy.

- Bardzo śmieszne - schyliła się, by zebrać szczątki. - A przy okazji: jakim cudem zawsze wiesz, kiedy jestem sama w domu?

- Mam przeczucie - mrugnął.

- Ach, tak...

Więcej od niego nie wyciągnie.

- Pewnie słyszałeś o Harveyu? Po ostatnim wywiadzie nadal nieugięcie trwa przy swoim postanowieniu. Planuje cię odnaleźć oraz własnoręcznie zabić, ,,o ile nie wyprzedzi go Batman". Oglądałam ostatnie wiadomości, z racji tego, iż szukałam wzmianki o sobie, a o dziwo, Nietoperz chyba nie powiadomił policji, że byłam z tobą na dachu budynku. Ciekawe, dlaczego - zmarszczyła brwi.

- Kochanie, bo on cię nie widział. Ani nie usłyszał. Stałaś daleko. Co do naszego Rycerza - nadal odgrywa bohatera. Cóż, wkrótce przekona się, czy naprawdę nim jest - zachichotał Joker.

- W jaki sposób to sprawdzimy? - spytała zaciekawiona.

- Przeprowadzimy mały eksperyment. Wspólne dobro kontra dobro jednostki. Będzie musiał wybrać: śmierć kilkunastu tysięcy ludzi czy jego lalunia.

***

Wpadam dosłownie na chwilkę z rozdziałem. :)

Who's next, hm?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz