Niespokojnie chodziła po bibliotece. Siadała w fotelu, by za sekundę wstać i znów przemierzać pomieszczenie, nerwowo wygładzając ciemnoszafirowy jedwab sukni. Zatrzymała się w drzwiach prowadzących na taras i patrzyła jak pomarańczowe plamy światła, kładące się na drzewach, trawie i krzewach tracą na swej intensywności.
Powoli nadchodził zmierzch i godzina, o której miała wyruszyć na swoje pierwsze w życiu przyjęcie. Zastanawiała się, czy spodoba się Bertucciowi suknia, którą wybrała. A fryzura? Kilka chwil temu z pałacu wyszedł fryzjer, który cmokając z zachwytu nad jej naturalnymi lokami, zebrał je na lewym ramieniu. Przy pomocy spinek i wstążek upiął je ozdabiając loki, krwisto czerwonymi drobnymi różami, z których Edith starannie usunęła wszystkie kolce.
Bertuccio zatrzymał się w drzwiach w momencie, kiedy Miriam nerwowo przeszła od drzwi tarasowych do regału z książkami. W pięknej sukni z czerwonymi dodatkami w postaci jedwabnego haftowanego wachlarza, małej sakiewki na kobiece drobiazgi, stała się pełną wdzięku kobietą.
— Pięknie wyglądasz. — Szczery zachwyt, jaki zobaczyła w jego oczach, sprawił, że poczuła ogromna przyjemność płynącą z tego komplementu.
— Ty też jesteś bardzo elegancki — uśmiechnęła się w odpowiedzi. Strój, który miał na sobie, był skromny, bez zbędnej ekstrawagancji. Głęboki granatowy kolor ubrania był złamany przez biały halsztuk wymyślnie zawiązany pod szyją i białe wyłogi przy rękawach.
Bertuccio przyniósł ze sobą obite czarnym aksamitem etui, które położył na biurku i otworzył.
Po otwarciu ukazał się Miriam naszyjnik skrzący się tysiącem kolorowych iskier. Kolia przypominała delikatną koronkę z Brugii*, stworzoną, z cieniutkich nitek złota i srebra, ozdobionych drobnymi jak ziarnka piasku, diamentami i kilkoma niewielkimi rubinami, rozsianymi po naszyjniku.
Miriam spojrzała na Bertuccia i zaczęła kręcić głową, domyślając się, co chce zrobić.
— Nie. To zbyt wiele! — zaprotestowała.
— Kochanie, kobieta bez biżuterii na przyjęciu jest jak naga. Chyba nie chcesz wywołać skandalu — powiedział to ciepłym, miękkim tonem, a jego czarne oczy uśmiechnęły się do niej.
— Bertuccio, proszę — wyszeptała, ale mężczyzna jej nie posłuchał.
Stanął za nią, a naszyjnik przylgnął do jej skóry tak delikatnie, jakby to były dłonie niewidzialnego kochanka. Dzięki zmyślnie ukrytym i ruchomym malutkim połączeniom, kolia perfekcyjnie dopasowała się do linii jej szyi i dekoltu, a jedyna w naszyjniku perła ulokowała się w dolinie miedzy piersiami Miriam.
— Teraz jest idealnie. — Jej skóra napięła się, kiedy delikatnie pogłaskał skórę pod upiętymi włosami. Poczuła pocałunek na karku.
— Musisz wykorzystywać każdą okazję? — Chciała, by w jej głosie usłyszał co myśli na temat jego zuchwałego zachowania.
CZYTASZ
Na progu raju (Zakończone)
RomancePółuśmieszek czający się na jego ustach i błysk w niemal czarnych oczach mówiły jej coś innego. Przez sekundę albo dwie wpatrywał się w nią tak intensywnie, że aż zabrakło jej tchu. W białej niby niedbale zarzuconej na ramiona koszuli, w czarnych je...