Ocknął się. Ktoś opierał but na jego plecach. Poruszył się gwałtownie, chcąc zrzucić niechciany ciężar.
— Obudził się. — Bertuccio, usłyszał nad sobą spanikowany głos.
— Niech się pan nie martwi — mężczyzna, który wypowiadał te słowa, nie ukrywał sarkazmu w głosie. — Jest związany niczym prosię.
— Nie lepiej było go od razu go zabić?
— Tam, gdzie go wieziemy, jest parę kilometrów do przejścia. Nie mam zamiaru dźwigać trupa. Lepiej będzie, jak przespaceruje na własnych nogach.
Bertuccio napiął mięśnie. Rzeczywiście, był bardzo mocno związany. Szarpanie się w niczym mu nie pomoże. Jedyne co teraz może zrobić to starać się spokojnie pomyśleć. Czuł mętlik w głowie, a ogromny ból wcale w tym nie pomagał w przypomnieniu sobie zdarzeń sprzed kilku godzin. Pamiętał, że pojechał do Vitré po wanilię i... dalej była tylko ciemność. Nie pamiętał tego, co było dalej. Nawet najmniejszych przebłysków, z których mógłby ułożyć pełny i zrozumiały obraz wydarzeń. Poruszył się jeszcze raz.
— Nie wierć się! — Poczuł mocnego kopniaka w bok.
Jęknął z bólu. Ktoś zarechotał. Zaklął i starał się spojrzeć w twarze swoich porywaczy. Leżał na podłodze pomiędzy wyłożonymi aksamitem siedzeniami. Niemal natychmiast zrozumiał, że znajduje się w ciężkim podróżnym powozie, a to oznaczało, że chcą go wywieźć jak najdalej od Vitré. Wraz z nim jechało czterech mężczyzn. Lekko przekręcił głowę. Wciąż mącił mu się wzrok, a pod czaszką pulsował nieznośny ból, odbierając możność skoncentrowania się na swojej sytuacji. Spojrzał na buty. Jeden z nich z pewnością był bogatym i eleganckim mężczyzną. Poruszył się i obrócił tak, by spojrzeć w twarz elegancikowi. Skończyło się to kolejnym kopniakiem pod żebra, ale w powoli zapadającym zmierzchu rozpoznał, Roberta le Bon. Bertuccio przymrużył oczy i od razu zrozumiał, dlaczego znalazł się w powozie, wiozącym go, Bóg jeden wie do dokąd.
Pomyślał o Miriam, a to sprawiło mu ogromny ból. Jeszcze większy niż ten, który czuł w obolałym ciele. Pragnął ją teraz mocno przytulić, poczuć zapach jej skóry i ciepło dające bliskość. Przymknął oczy i wyobraził sobie, jak wplata palce w jej piękne włosy. Tyle tylko mógł zrobić. Otulić się wspomnieniami o niej i czekać.
CZYTASZ
Na progu raju (Zakończone)
RomancePółuśmieszek czający się na jego ustach i błysk w niemal czarnych oczach mówiły jej coś innego. Przez sekundę albo dwie wpatrywał się w nią tak intensywnie, że aż zabrakło jej tchu. W białej niby niedbale zarzuconej na ramiona koszuli, w czarnych je...