Zofia stała przy oknie i wpatrywała się w ciemność. Jedynym źródłem światła była świeca stojąca na stoliku. Objęła się ramionami i łagodnie się uśmiechała, czując na sobie zapach mężczyzny, którego niewyraźne odbicie widziała w szkle. Ludwik drzemał wygodnie wyciągnięty w pościeli. To była kolejna noc, którą spędziła w jego ramionach. Od powrotu do Paryża, niemal wszystko układało się po myśli. Miała mężczyznę, w którym była bardzo zakochana i który był dokładnie takim, jakiego sobie wymarzyła. Myślała o sobie, jako o jednej z niewielu kobiet z towarzystwa, której się poszczęściło. Jako bardzo młodziutka dziewczyna, zaczytywała się w romansach. Zachwycała się ich męskim bohaterami i bardzo chciała znaleźć kogoś podobnego w realnym życiu.
Bujającą w obłokach dziewczynę, matka ściągała na ziemię. Tłumaczyła, że życie powinno sobie układać rozsądnie, a miłość i porywy serca należy włożyć pomiędzy bajki. Zdawała sobie sprawę, że małżeństwo jej rodziców było aranżowane, ale mimo to razem wyglądali na szczęśliwych i szanujących się wzajemnie, ale ona nie chciała małżeństwa na przymus.
Po śmierci Alberta, uparcie odrzucała wszelkie zaloty, nie przejmując się niezadowoleniem rodziców. I wreszcie znalazła. Postawny, mądry i wielkoduszny mężczyzna, pojawił się najpierw w listach od przyjaciółki. Kojarzył się jej z bezpieczeństwem i opiekuńczością. Może dlatego, kiedy Syriana zaczęła go dokładnie opisywać, poczuła, że powinna wrócić do Francji i Paryża. Miała jednak pecha. Poczuła ogromne rozczarowanie, kiedy dowiedziała się, że hrabia wyprowadził się z Paryża gdzieś na prowincję. Delikatnie i ostrożnie starała się wybadać, gdzie wyjechał, ale nikt nie miał pojęcia. Nie była tym zdziwiona. Plotki, jakie o nich rozpowiadała Elrid de Poussière, z pewnością zraniły obu mężczyzn i chcieli odpocząć, od zamętu, jaki się wokół nich wytworzył, z powodu romansu z jedną kobietą. Ale po dwóch miesiącach uśmiechnęło się do niej niewiarygodne szczęście. Z ogromną ulgą, ale też i przyjemnością przyjęła zaproszenie do L'abri. Pałac i miejsce, w którym stał, okazało się niezwykłe tak, jak ludzie, którzy go zamieszkiwali.
Nie chcąc czuć się jak pasożyt, starała się być przydatna. Zaoferowała Ludwikowi, swój czas i pomoc przy rozwiązywaniu drobnych problemów. Doglądała każdego rachunku, pomagała przy rozliczeniach i wpłatach dla robotników. Rozwiązała problem z dostawcą butelek. Zareagowała natychmiast, kiedy tylko wyczuła, że mężczyzna próbuje ich oszukać. Czuła się cudownie, słysząc od Ludwika, jak bardzo docenia jej pomoc i niezwykłą intuicję.
Usłyszała szelest pościeli. Niewyraźne odbicie w szybie powiedziało jej o tym, że Ludwik się przebudził. Odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła się. Zdarzyło się między nimi coś niewiarygodnego, cudownego i pełnego ciepła. Kochałam go, pomyślała. Było to połączenie namiętności, szacunku i przyjaźni.
— Połóż się jeszcze na chwilę obok — poprosił cicho.
— Muszę wracać do swojej sypialni.
CZYTASZ
Na progu raju (Zakończone)
Roman d'amourPółuśmieszek czający się na jego ustach i błysk w niemal czarnych oczach mówiły jej coś innego. Przez sekundę albo dwie wpatrywał się w nią tak intensywnie, że aż zabrakło jej tchu. W białej niby niedbale zarzuconej na ramiona koszuli, w czarnych je...