Pocałunek był ciepły, miękki i bardzo zmysłowy. Miriam otworzyła oczy. Była niemal pewna, że zobaczy nad sobą mężczyznę, o którym śniła. Zdumiona i... odrobinę rozczarowana stwierdziła, że jest sama w sypialni. Nie mogąc oprzeć się pokusie, dotknęła swoich warg palcami. Poczuła delikatny dreszcz podniecenia spowodowany intensywnością tego pocałunku, a przecież on był tylko snem. Przymknęła oczy. Zaskoczona emocjami, jakie czuła próbowała przypomnieć sobie więcej obrazów, ale nie potrafiła.
Poranek zaglądał przez okno do pokoju. Firanka lekko wybrzuszała się pod podmuchami przyjemnego rześkiego powietrza. Schowała się głębiej pod kołdrę pragnąć, zatrzymać to przyjemne, ciepłe doznanie, które rozbudziło w niej senne marzenie.
Colett twierdziła, że sny, które pojawiają się tuż przed przebudzeniem, czasem potrafią się sprawdzać.Jej wzrok przyciągnął fresk na suficie. Na nim spleceni ze sobą Eros i Psyche, cieszyli się swoją spełnioną miłością. Otoczeni girlandami róż spoglądali na siebie szczęśliwi. On zakochanym wzrokiem wpatrywał się w ukochaną, a jednym z mieniących się turkusem skrzydeł zasłaniał jej nagość. Ona szczęśliwa wznosiła ramiona, by móc go objąć za szyję. Zazdrościła im tej miłości, pomimo iż była naznaczona przeciwnościami losu i zawiścią innych.
Marzyła o spotkaniu mężczyzny, który by kochał ją tak samo mocno, jak jej ojciec kochał matkę. Rodzice zawsze otaczali się wzajemną troską i miłością. Pamiętała matkę, kobietę o ciemnych włosach i równie ciemnych oczach. Zawsze roześmiana, uwielbiająca błękitne suknie i czytanie książek. Tyle pamiętała. Zmarła, kiedy Miriam miała niespełna dziesięć lat. Nagle i cicho. Jej pochodzenie było owiane tajemnicą. Nigdy nie wspominała o swojej rodzinie, a Miriam nigdy nie miała okazji poznać swoich dziadków.
Jej ojciec był wysokim rudowłosym Szkotem, który przybył do Paryża, jako sługa zamożnego szkockiego szlachcica. Inteligentny, oczytany, czuły i kochający wychowywał ją do szesnastego roku życia, a później... wtuliła twarz w poduszkę i z całej siły próbowała odegnać koszmarne wspomnienia. Czasem wyobrażała sobie je jako czarne węże wijące się pod powierzchnią jej mętnych wspomnień. Czające się i próbujące wyrwać się na powierzchnię zawsze, gdy tylko nieopatrznie jej myśli pobłądziły zawiłymi ścieżkami umysłu.
Zamknęła oczy, próbując na powrót rozmyślać o... hmm... nie widziała we śnie twarzy mężczyzny, ale każdą komórką swojego ciała doskonale wiedziała, kim on jest. Pojawienie się Bertuccia, obudziło w niej tęsknotę za czymś jej kompletnie nieznanym. Jak każda kobieta chciała poznać prawdziwą miłość, namiętność i pożądanie. Takie, o jakich czytała w książkach. Wtuliła twarz w poduszkę, wzdychając cicho. Jej pierwsze zetknięcie się z tym uczuciem było euforyczne, jednostronne i okaleczające emocjonalnie. Kiedy to zrozumiała, było już za późno. Poczuła smutek.
— Dość tego! — powiedziała do siebie, odrzucając kołdrę.
Opuściła przytulne łóżko, porzucając błogostan, przeplatany gorzkimi wspomnieniami. Czekało ją dziś dużo pracy. Ubrała się i wyszła na zewnątrz. Okrążyła pałac i weszła na jego tyły. Idąc w stronę niewielkiej fontanny, zwinęła swoje włosy w kok i owinęła jedwabnym, szmaragdowym szalem w taki sposób, by stał się praktyczną ozdobą włosów.
CZYTASZ
Na progu raju (Zakończone)
RomansaPółuśmieszek czający się na jego ustach i błysk w niemal czarnych oczach mówiły jej coś innego. Przez sekundę albo dwie wpatrywał się w nią tak intensywnie, że aż zabrakło jej tchu. W białej niby niedbale zarzuconej na ramiona koszuli, w czarnych je...