Białe klify

697 51 98
                                    

Na pościel padał blask księżyca, srebrząc ją

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Na pościel padał blask księżyca, srebrząc ją. Leżąc w łóżku, wciąż odczuwała zaszokowanie tym, co się wydarzyło kilka godzin temu. Była pewna, że Bertuccio odsunie się od niej z obrzydzeniem. On, jednak odwrócił ją delikatnie do siebie, objął jej twarz dłońmi i pocałował.

— To niczego nie zmienia, Miriam — szepnął tuż przy jej ustach. — Niczego.

Nie mógł tego wiedzieć, ale jego słowa uwolniły ją po części, od koszmaru, jaki prześladował ją od lat. Sięgnął za nią i okrył jej ramiona. Z drżących palców wyjął sznureczki i ściągając materiał zawiązał je. Ta troskliwość i delikatność sprawiła, że po policzkach spłynęły jej łzy. Chciała obrócić się, by je ukryć, ale nie pozwolił jej na to. Była zaskoczona, że nie wykorzystał momentu jej słabości. Tak zwyczajnie zasnął przytulony do jej pleców. Wsłuchując się w oddech śpiącego mężczyzny i delektując się jego ciepłem w końcu zapadła w sen.

Biało-szare, porosłe zielenią klify, kontrastujące z lazurem morza i szafirowym niebem, wywołały w Miriam zachwyt

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Biało-szare, porosłe zielenią klify, kontrastujące z lazurem morza i szafirowym niebem, wywołały w Miriam zachwyt. Pełne dzikości i surowego piękną, wyglądały niczym starożytne płaskorzeźby wyłaniające się z odmętów morza. Nad ich głowami, pokrzykiwały białopióre mewy, a ciepły wiatr szarpał ich ubraniami i mierzwił włosy.

— Morze ma taki piękny kolor — westchnęła, po raz nie wiadomo, który zatrzymując się na ścieżce zachwycona widokiem, jaki się przed nią roztaczał.

— Podoba ci się tu — zapytał, odgarniając cienkie kosmyki włosów, które wiatr nawiewał na jej twarz.

— To przepiekne miejsce! Zatrzymamy się tutaj? Proszę.

— Dobrze — uśmiechnął się do niej z czułością.

Schronili się pod skałą. Wiatr i woda, wyżłobiły tu niewielką nieckę wyłożoną miękką, krótką trawą. Drobne różowe kwiaty neriny rosły w kępach, upiększając skromny krajobraz. Po skończonym posiłku poskładali puste naczynia do kosza, pozostawiając jedynie dwa kubki i butelkę z chłodnym cydrem. Bertuccio zdjął z siebie frak, starannie go złożył, podłożył sobie pod głowę i mrucząc z zadowoleniem, wyciągnął się na miękkiej trawie. Miriam siedziała obok oparta plecami o skałę. Wiatr niósł w ich stronę głosy tętniącego życiem niewielkiego miasteczka, uroczo wtulonego w głębinę pomiędzy dwoma potężnymi klifami.

Na progu raju (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz