Rozdział 2 | Bluza w różowe paski

88 11 6
                                    

Usiadłem na łóżku, wpatrzony w ciuchy na swoich wieszakach. Po raz pierwszy od dawna spędziłem tak dużo czasu nad wyborem bluzy - ponieważ teraz wybór nie był taki oczywisty. Dlaczego? Ponieważ Bartek poznał moje imię i moją twarz. Miałem w takiej sytuacje dwie możliwości - po pierwsze mogłem zadbać o wygląd by nie narobić sobie wstydu, a po drugie mogłem się zamaskować, żeby mnie nie rozpoznał. Decyzja była trudna, bo z jednej strony chciałem wyglądać w oczach Bartka jak najlepiej i z drugiej strony bałem się znowu przed nim stanąć. Zwykle nie poświęcałem temu tyle czasu i to nie było w moim stylu, by zastanawiać się nad wyborem ciuchów.

W końcu wyjąłem niebieską koszulę i brązową bluzę przekładaną przez głowę bez kaptura - a była to moja najbardziej elegancka wersja ubioru na jaką było mnie stać. Spojrzałem na siebie w lustrze, poprawiłem okulary i zmusiłem się do uśmiechu. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie busz na mojej głowie.

- Kaj, idziemy!

Filip wtargnął do mojego pokoju jak zwykle niezapowiedzianie, przyłapując mnie na dziwnej rzeczy. Niecodzienny był widok gdy patrzyłem w lustro ubrany w koszule.

- Co ty masz na sobie?

- N-no co, normalnie...! Ubrałem się po prostu... w to co mam.

Uniósł brew, ale nie skomentował tego.

- Nieważne, jedziemy już.

Brat pospieszył mnie i zawstydził. Zabrałem tornister, kurtke i po tym gdy ubrałem buty, poszedłem, nie oglądając się za siebie. Trochę głowiłem się czy aby na pewno wyglądam dobrze, czy może jednak dziwnie i czy ten strój do mnie pasuje.

- Ładny strój, Kaj - powiedział mi Piotr, kiedy wsiadłem do samochodu.

- Tak myślisz? - mruknąłem pod nosem. Wyszło trochę nieśmiało, dlatego odchrząknąłe. - Po prostu wyjąłem coś z szafy.

- Tato, możemy już jechać - przerwał nam Filip.

- Dobrze, już. Trzymajcie się.

Bardzo szybko i sprawnie, Piotr podrzucił nas do szkoły, bo miał po drodze gdy jechał do pracy. Wraz z Filipem uczęszczaliśmy do tego samego liceum. Ja byłem na profilu biologiczno-medycznym, natomiast Filip na policyjno-prawnym. I był ode mnie rok starszy, dlatego w szkole - na szczęście - nie mieliśmy ze sobą wiele wspólnego.

Rozeszliśmy się przy szatniach. Tam gdzieś w pobliżu stali jego koledzy i dlatego został dłużej w środku by z nimi pogadać, a ja poszedłem prosto pod sale swoich pierwszych zajęć. Choć nie było to takie proste tam dotrzeć.

- Wyglądasz naturalnie - powiedziałem do siebie. - Idź prosto i nie rozglądaj się. Nawet jeśli ON gdzieś tu jest, to nie musisz o tym wiedzieć.

Zapamiętałem plan lekcji klasy trzeciej C szybciej niż swój własny. Stąd wiedziałem, że Bartek miał lekcje na pierwszym piętrze, natomiast ja na drugim. Stawiając kolejne kroki po stopniach, starałem się nie myśleć o tym czy jest w pobliżu i czy mnie czasem nie zauważy.

Ale go nie było.

Na lekcji odetchnąłem, bo w sali byłem bezpieczny. Tam nie mogłem niespodziewanie wpaść na Bartka, więc mogłem się rozluźnić i skupić na nauce. Na zdobywaniu wiedzy. Na rozwijaniu swoich umiejętności. I na totalnym ignorowaniu tych ciołków, którzy siedzieli za mną.

Ostatnia ławka w klasie zwykle należy do tego typu uczniów, którzy się nie uczą, a na przodzie siedzą tak zwani kujoni - i w naszej klasie wszystko się zgadzało z wyjątkiem jednego.

- Masz coś we własach, Kaj - szepnął kolega z tyłu, należący do grupy chuliganów. Złośliwie pociągnął mnie za włosy, jakby coś tam było, a nie było. - Oj, chyba nie bolało?

Nieszczęśliwa miłość | BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz