Rozdział 18 | Kawałek po kawałeczku

46 9 7
                                    

Odkąd zostałem odrzucony, nie byłem sobą. Czułem się chory. Prawdopodobnie byłem chory, dlatego przez tydzień leżałem w swoim łóżku i dosłownie nie robiłem nic. Do moich drzwi dobijali się Filip, Piotr i mama, a do mojego telefonu Emilia i Bartek – jednak nikomu nie odpowiadałem. Nie było mnie na to stać, ponieważ zwyczajnie miałem złamane serce.

Niestety moje chorowanie nie mogło trwać w nieskonczoność. Po tygodniu poszedłem do szkoły, chociaż bardzo statannie ukrywałem swoją obecność. Poniedziałek zaczął się bardzo spokojnie. 21 listopada, czas rozpoczęcia nowych działów nauki, pierwszych ocen testowych, a więc spadek energii do nauki. Uczniowie byli zaspani i zmęczeni już po tych niespełna 3 miesiącach ciężkiej nauki, pracy w grupach i tak jak ja, mieli już dosyć bycia konkretnie tu, w szkole.

Sądziłem, że mój byt jest ludziom obojętny. Do czasu kiedy czegoś od ciebie chcą. Pierwszą taką osobą, która zwróciła na mnie szczególną uwagę i która nie mogła przejść obok mnie obojętnie to była Emilia. Pod przykrywką swojej perfekcyjnej osoby, zatrzymała się obok mnie. To było dla mnie niemało zadziwiające, ponieważ ja ją odrzuciłem, a ona śmiało i wciąż walczyła o nasz kontakt.

— Nie było cię w szkole — zauważyła. — Coś się stało?

Poprawiłem okulary i odwróciłem wzrok. Przyznałem:

— Miałaś rację. Ja i Bartek... powinniśmy pozostać przyjaciółmi.

Emilia zrozumiała, że doświadczyłem odrzucenia, a także znała już powód mojego wagarowania.

— W takim razie przykro mi — powiedziała mało zainteresowana. Dodała: — W takim razie bądź razem ze mną. Spotykajmy się.

Spojrzałem na nią beznamiętnie. Ona była we mnie zakochana – a przynajmniej tak jej się wydawało. Ja uważałem ją za dobrą przyjaciółkę i tylko tyle. Ale skoro mogłem w ten sposób sprawić jej przyjemność oraz odizolować się od Bartka jeszcze trochę bardziej, to decyzja była prosta:

— Okej.

Ona bardzo się ucieszyła. Z radości mnie przytuliła i to bardzo czule i miło. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek, który szybko nas rozdzielił. Pożegnała się tylko i odeszła w stronę swojej klasy, trzeciej D. Moja klasa, trzecia A była tuż obok, a nauczyciel czekał na nas w środku, więc też się pospieszyłem.

Miałem nadzieję zaznać chwilę spokoju i ciszy, aby w spokoju się uczyć i nie musieć przez chwilę martwić się o relacje i opinię społeczną. Jednak to nie było takie łatwe, kiedy za mną siedział straszny gbur i łobuz.

Michał zaczepił mnie:

— Gdzie cię wywiało, rudzielcu? Cały tydzień przegapiłeś.

Ignoruj.

— Jeszcze trochę i zacząłbym się martwić o mój ulubiony obiekt kpin. Chacha!

— Cisza! — zawołał nauczyciel, co wcale nie pomagało. Michał tylko przez chwilę zamknął swoją gębe, a pote. Dalej zaczął gadać i mnie zaczepiać.

Ignoruj - ta prosta zasada wymagała ode mnie dużo cierpliwości, ale przynosiła rezultaty, ponieważ Michał juz po chwili się znudził. Wtedy odetchnąłem z ulgą, bo naprawdę potrzebowałem spokoju. Wszelkie zaczepki i interakcje społeczne powodowały tylko moją złość.

Liczyłem, że uda mi się przebrnąć do końca dnia w tym spokoju, ale również wtedy się pomyliłem. Emilia już na następnej przerwie czychała na mnie, żeby zaprosić mnie do wspólnego zjedzenia śniadania. O mały włos i bym wpadł w jej sidła, lecz w ostatniej chwili schowałem się za ścianę i poszedłem inną drogą. Nie potrzebne mi było wtedy towarzystwo.

Nieszczęśliwa miłość | BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz