Ja i Bartek siedzieliśmy na ławce jak najlepsi kumple, piliśmy ciepłe kakao, gadaliśmy i śmialiśmy się. Chłód delikatnie czerwienił mój nos, dlatego trzymałem go ponad swój kubeczek. Wtedy para ogrzewała mnie, a dodatkowo zapach czekolady rozczulał moje zmysły. Obecność Bartka była niezastąpiona, a nasze wspólne chwile razem, najcenniejsze. Dlatego z ciężarem okłamywałem go, twierdząc, że widzę w nim przyjaciela.
— Umówiłem się z Dawidem i Adamem na łyżwy po świętach. Dołączysz do nas? — zapytał mnie. Jego słodki uśmiech, utrudniał mi myślenie.
— Ym- no... ja-jasne. Jeśli oni nie mają nic przeciwko.
— Nie, na pewno nie. Ucieszą się — dodał przekonany. — Im nas więcej tym weselej.
— Tak. To prawda.
Napiłem się i wtedy Bartek zawołał:
— Już wiem!
Tak się zdziwiłem, że podskoczyłem i rozlałem kakao. Pochlapałem się, brudząc przy tym swój szalik, który brudny i mokry, poparzył mnie w brode.
— Aua!
— Ojć, przepraszam — natychmiast zaingerował. — Zdejmij to, bo się poparzysz.
— Jest okej — powiedziałem, lecz Bartek sam ściągnął ze mnie szal. — Weź mój.
— Nie-n-nie! Nie trze-haha!
Jednak Bartek na siłę owinął mnie swoim szalem.
— Przepraszam cię! Znowu robie głupie rzeczy, przez które cię krzywdzę.
— To nie prawda — powiedziałem od razu, chociaż po dłuższej myśli to miał rację. — Bartek, nie obwiniaj się i nie martw. Wszystko ze mną w porządku.
— Podziele się z tobą swoim kakao — nalegał i już prawie wcisnął mi swój kubek w ręcę.
— Nie musisz, naprawdę!
Bartek napierał jeszcze chciale, ale tym razem zrozumiał, że ja naprawdę nie mam mu za złe. Zauważył też, że mogę czuć się nieswojo przez jego opór, więc odpuścił. Wyrzucił oba kubeczki i usiadł z powrotem w ciszy. Przez chwilę to była zwyczajna cisza, lecz po krótkiej chwili stała się niezręczna.
— Słuchaj — zaczał on.
— Hm? — spojrzałem na niego.
— Może... chcesz wpaść do mnie wieczorem na jakiś film?
Przegryzłem wargę. Jego propozycja była zwyczajna, lecz w mojej głowie brzmiała dwuznacznie. Zarumieniłem się, bo wiedziałem, że on o tym nie pomyślał.
— Dzisiaj nie mogę — skłamałem — a tak właściwie to... muszę już iść.
Wstałem niezwłocznie.
— Już? No dobra.
Bartek też wstał. Ja cofnąłem się.
— No to do- do zobaaaAA!
Nagle potknąłem się i wyrżnąłem. Z bólem złapałem się za głowę, czochrając ręką swoje włosy. Jak ciamajda po prostu upadłem, a Bartek jak bohater wyciągnął do mnie rękę żeby mi pomóc wstać. Byłoby mi głupio odtrącać jego rękę, więc chwyciłem go, a on pociagnął mnie do siebie.
— Dzięki — sypnąłem kiedy stałem już na równych nogach. Nieśmiało patrzyłem w jego oczy i zerkałem na jego usta wygięte w uśmiech.
— Nie ma za co — zaśmiał się. Podrapał się głupio w kark i spojrzał na ziemię. — Wypadło ci coś.
CZYTASZ
Nieszczęśliwa miłość | BxB
RomanceKaj jest szaleńczo zakochany w swoim koledze o imieniu Bartosz z klasy równoległej. Chłopak od wielu miesięcy go obserwuje, ale nie ma w sobie śmiałości żeby z nim porozmawiać, dlatego ukrywa to uczucie. Nawet kiedy przez różne zbiegi okoliczności p...