Rozdział 5 | Trochę prawdy i przekłamania

54 8 7
                                    

Sądziłem, że będę mógł spokojnie usiąść na schodach między drugim, a trzecim piętrem, ale pomyliłem się. W drodze spotkałem Emilię. Wiceprzewodnicząca zagadała mnie sympatycznie:

- Dzień dobry, Kajtek. Dobrze się dziś czujesz?

Podczas naszego ostatniego spotkania, zostawiłem ją z przewodniczącym Bartkiem samą, chociaż obiecałem jej pomóc. Miała prawo być zła, lecz swój gniew umiała perfekcyjnie zakamuflować.

- Dzień dobry. Czuję się lepiej.

- Dobrze to słyszeć - odpowiedziała. - Powiedz mi, Kajtek... co z tobą nie tak?

- E? - wydałem z siebie dziwny dźwięk.

- Dlaczgo uciekłeś tamtego dnia?

- Ucie-kłem? Nie, źle się czułem.

- Cha, cha, cha! Myślisz, że jestem niedorozwinięta umysłowo i nie widzę co się dzieję?

Poczułem niewielki przypływ gorąca i stres. Rozejrzałem się by upewnić się, że w pobliżu są ludzie... ale ich nie było. To dlatego ujawniła mi swoją mroczną stronę.

- Nie złość się na mnie...

- Złościć się? Jestes taki zabawny, cha, cha! Daj spokój - dziewczyna machnęła ręką. - Dlaczego miałabym się na ciebie gniewać, Kajtek?

Słowa, które wypowiadała, nie pasowały do jej intonacji głosu oraz przekazywanych emocji. Odnosiłem wrażenie, że zaraz mnie rozszarpie.

- Nie jesteś zła?

- Oczywiście, że jestem! - nagle wrzasnęła. Tupnęła nogą i naburmuszyła się. - Rany... liczyłam na twoją pomoc, a ty mnie wystawiłeś.

- Ale przecież Bartek był i na pewno ci pomógł. Prawda?

Jej grymas znowu się pogorszył.

- Myślisz, że chciałam jego pomocy? Gdybym chciała to bym go poprosiła, ale nie chciałam - powiedziała oburzona. - Przyszedł, bo zobaczył jak wchodzę do środka. Chciał porozmawiać, więc wszedł ze mną i zaproponował pomoc. Zrobiło się nieprzyjemnie i potem ty... ty przyszedłeś i... poszedłeś! I zostawiłeś mnie z nim samą!

Emilia wskazała na mnie palcem i pomachała nim jakby miała mnie tym skarcić. Zbliżyła się tak, że zrobiłem krok w tył z przerażenia.

- Zostawiłeś mnie samą z tym... tym przystojnym... i takim gorącym... z takim wspaniałym facetem sam na sam! Ty- ty jesteś... ! Jesteś najgorszy!

Powiedziała z przystojnym, gorącym i wspaniałym facetem - byłem pewien. Więc dlaczego nazwała mnie najgorszym?

Odwróciła się gwałtowie i związała ręce na piersi. Ja poprawiłem okulary i zapytałem:

- Nie tego chciałaś? Być z nim sama?

- Nie! Jak na kogoś kto ma najlepsze wyniki w całej szkole, jesteś głupi.

Emila po tym kiedy wyrzuciła swój gniew, odetchnęła głęboko. Ponieważ w pobliżu zaczęli pojawiać się ludzie, przybrała swój naturalny wyraz twarzy i spojrzała na mnie trochę łagodniej.

- Dlaczego uciekłeś? Zachowywałeś się dziwnie.

- Źle się czułem - upierałem się. - Wynagrodzę ci to. Możesz zlecić mi część swoich obowiązków.

- Żebyś znowu mnie zawiódł? Nie, dzięki. Poradzę sobie.

Tym ostrym akcentem, Emilia zakończyła rozmowę. Dosyć chłodno odwróciła się i odeszła, pozostawiając po sobie gorzki smak. Mieszane uczucia poczucia winy, wstydu i strachu nie pozwoliły mi w spokoju zjeść śniadania - nawet w moim ulubionym miejscu czułem się nie dość dobrze.

Nieszczęśliwa miłość | BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz