Rozdział 20 | Nie tak skomplikowane

48 6 4
                                    

Kiedy otworzyłem okno, zawiał chłodny wiatr. Niebawem miały odbyć się andrzejki, zbliżał się grudzień, a z tym zima i święta. Czekałem na przerwę nauki z niecierpliwością, bo szkolne sprawy i to co się w niej działo, czasem przerastało moje siły. Potrzebowałem odpoczynku, dlatego nawet wtedy, stojąc w szatni i wyglądając przez okno, oparłem się o parapet i ułożyłem na nim głowę. Zgodnie z umową, czekałem na Michała, który miał zdradzić mi swój mały sekret, a czekając, zamknąłem na chwilkę oczy.

Kiedy szatnie były puste, uczniowie porozchodzili się do domów, a dzwonek rozpoczął dla niektórych kolejne lekcje, w tej ciszy rozbrzmiał dźwięk stukania butów. Wybudził mnie z tego stanu i postawił z powrotem na nogi. Odwróciłem się i zobaczyłem twarz łobuza klasowego. Jednak tego popołudnia jego wyraz był zupełnie inny. Był niepewny siebie, bardzo zakłopotany i trochę zawstydzony.

Michał spojrzał na mnie, pochyliwszy głowę, a przerwawszy ciszę, powiedział:

— Ja... nie chcę żeby ktokolwiek o tym wiedział.

Poprawiłem okulary.

— Tak, wiem.

Zainteresowałem się tym, dlaczego mój oprawca stał się tak potulny na słuch o moim bracie i dlatego tak bardzo chciałem wiedzieć dlaczego. Chociaż już byłem prawie pewny.

— Dlaczego... tak się zachowujesz?

Michał zrobił dziwny grymas i nie odpowiedział. Jednak przyszedł tutaj żeby mi powiedzieć, a to było bardzo desperackie posunięcie. On może tego nie chciał przyznać, ale ja powiedziałem to za niego:

— Czujesz coś do Filipa...?

Michał nagle odsunął się o krok i jak zaatakowany, przyjął pozycję obronną.

— S-skąd ty to wiesz?!

— N-no bo... jakby to... sam wiem jak to jest — wymamrotałem cicho. — Masz to wypisane na twarzy!

Niespodziewanie łobuz klasowy zarumienił się. Zawstydzony był bardzo bezbronny i nawet uroczy. Pokręcił głową i machnął ręką jakby miał rozwiać te dziwną, napiętą atmosfere.

— Nie wiem o czym mówisz — zaprzeczył. — To nie tak, że coś... czuję... — wyjąkał — tylko... po prostu... Filip jest taki... czadowy.

Chwilę zastanowiłem się, a on mówił dalej.

— W zeszłym roku, gdy twój brat został kapitanem drużyny, zwróciłem uwagę na niego. Tak po prostu, jak pewie większość osób w szkole, bo jest przez to bardzo popularny. Tylko patrzę na niego z boku i obserwuję jego grę... i uważam, że jest... naprawdę czadowy.

Podziw albo aprobata? Ciężko byłoby nazwać to jeszcze miłością, ale być może to zauroczenie...? — tak myślałem.

— Kiedy się okazało, że to twój brat, to nie chciałem się wychylać. Robić z siebie łotra w jego oczach. Chociaż to jest takie głupie, bo nie wiem dlaczego!

Nagle Michał złapał się za głowę i zakłopotany zaczął kręcić się dookoła. Przekładał ciężar ciała z nogi na nogę i niespokojnie się ruszać. Wyglądał jakby już od dłuższego czasu o tym myślał, bo nie mógł już wytrzymać... i mi to powiedział.

Ponieważ już w to wszedłem, nie mogłem po prostu go tak teraz zostawić. Zapytałem go:

— Co teraz zamierzasz zrobić?

On bardzo niepewnie odpowiedział:

— Filip jest już na ostatnim roku. Wystarczy, że jeszcze pięć miesięcy będę trzymał się na dystans... i potem spróbuję o tym zapomnieć.

Nieszczęśliwa miłość | BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz