Wszystko zaczeło się o tego, że zapomniałem wziać swoich kluczy do domu. Tamtego dnia Bartek miał przyjść do mojego domu, jednak dom stał pusty, a więc potrzebowałem innej pary kluczy żeby wejść do środka. W tym celu wszedłem na salę gimnastyczną, gdzie przebywał Filip. On i jego koledzy z drużyny ćwiczyli grę w koszykówkę, do meczu towarzyskiego, który miał się odbyć już niedługo. W związku z tym wydarzeniem, cała drużyna była niemało spięta i zawzięta. Aby ich nie rozpraszać, stanąłem z boku i czekałem aż Filip mnie zauważy - co też wcale nie było takie proste. Skupiony mężczyzna na grze sportowej to nie mężczyzna tylko monstrum. Nawet gdy mu pomachałem i wyraźnie mnie zauważył, nie od razu zszedł z boiska.
W końcu Filip oderwał się od gry. Podbiegł do mnie truchtem i niemiło zapytał:
- Czego chcesz?
- Skończyłem na dziś i wracam. Gdzie masz klucze do domu?
- Nie masz swoich?
- Gdybym je miał to bym tu nie przychodził - odpowiedziałem wymijająco.
- Zapomniałeś ich wziąć? - Filip zaśmiał się.
- To nie twoja sprawa, okej? - burknąłem.
- Okej - odburknął. Poprawił włosy i rozejrzał się w zastanowieniu. Pewnie chciał zapytać co się stało, ale to nie było do niego podobne. - Zaczekaj.
Filip pobiegł do swojego plecaka rzuconego gdzieś na bok. Pogrzebał w nim i wyjął stamtąd klucze do domu. Wrócił do mnie i mi je dał.
- Dzięki. Kiedy kończysz?
- Jeszcze trochę pogramy. Nie czekaj na mnie.
To znaczyło, że w domu będę tylko ja i Bartek. Nie wiedziałem czy cieszyć się czy płakać.
- No dobra, to narazie!
To właśnie wtedy stało się coś, czego nigdy bym nie śmiał nawet zakładać. Zanim odszedłem, za mną rozległ się znajomy głos mojego oprawcy. Kolega z mojej klasy wtargnął do środka sali gimnastycznej, donośnie wołając:
- Znam te rude kłaki.
Ciarki przeszły mnie po plecach. Michał złapał mnie gwałtownie za ramię i stanął obok mnie. Wyglądało na to, że jeszcze mu się nie znudziło gnębienie mnie. Chciał mi wyraźnie podokuczać, lecz kiedy zobaczył, że rozmawiałem z Filipem, magicznie zamilkł.
- Ktoś ty? - spytał go brat, trochę nieprzyjaźnie.
- Przyjaciel - powiedział przekonująco, chociaż całkowicie mijając się z prawdą.
- Kaj nie ma przyjaciół, których ja bym nie znał.
- To prawda - przyznałem. Michał w takim wypadku został przyparty do muru. Miał dwie możliwości: przyznać rację albo się uprzeć. Mądrzejsza decyzja była ta pierwsza, ale skoro Michał nie należał do grupy tych inteligentych, uparł się.
- No to teraz się znamy - powiedział nadal przekonująco. Nawet klepnął mnie w plecy - jakby w geście pokoju. Co z tego, że zabolało i aż okulary mi podskoczyły. Ale najgorsze było to, że Filip to łyknął.
- Okej, nie wnikam.
Potem wrócił na boisko i zostawił mnie samego z Michałem. Bałem się na niego spojrzeć, lecz gdy w końcu to zrobiłem, on zdawał się być bardziej przestraszony niż ja.
Michał spojrzal na mnie z góry i zapytał:
- Skąd znasz tego Filipa?
Poprawiłem okulary.
CZYTASZ
Nieszczęśliwa miłość | BxB
RomanceKaj jest szaleńczo zakochany w swoim koledze o imieniu Bartosz z klasy równoległej. Chłopak od wielu miesięcy go obserwuje, ale nie ma w sobie śmiałości żeby z nim porozmawiać, dlatego ukrywa to uczucie. Nawet kiedy przez różne zbiegi okoliczności p...