Rozdział 4 | Upokarzająca rozmowa

60 9 3
                                    

Była godzina 14:45. Większość klas skończyła już zajęcia, a niektórzy mieli jeszcze zajęcia dodatkowe. Ja natomiast o tej porze szedłem po schodach na pierwsze piętro, gdzie znajdowała się sala samorządu uczniowskiego. Umówiłem się na spotkanie z wiceprzewodniczącą Emilią by razem z nią rozpocząć przygotowania do organizacji uroczystości dnia chłopaka. Nie był to zbyt ciekawy temat i myślałem, że będę się po prostu nudził.

Otóż nie tym razem.

Gdy tylko otworzyłem drzwi, poczułem charakterystyczny zapach perfum Bartka. Stanąłem w drzwiach jak zamrożony. W środku zobaczyłem blondyna, siedzącego na ławce szkolnej - i gdyby było tego mało - była z nim Emilia, trzymająca go czule za szyję. Gdy mnie zobaczyli, dziewczyna zjechała dłońmi po jego torsie i w końcu się od niego odsunęła. Zrobiła to tak ponętnie jakby nie było między nimi żadnych granic.

- To nie tak! - zawołał od razu Bartek. Wstał z ławki i odsunął się od niej. - To nie tak jak wygląda.

- On ma rację - powiedziała też Emilia, chociaż niebardzo zadowolona. Wyraźnie była zła, że im przeszkodziłem i nie kryła tego w swoich gestach. Oburzona usiadła na krześle i uniknęła rozmowy.

- Nie chciałbym - kontynował Bartek - żebyś to źle zrozumiał.

Chłopak podszedł do mnie na odległość dwóch kroków, chociaż to było wystarczająco blisko, żeby zapach jego perfum stał się intensywjniejszy. Złapałem się za nos i wbiłem wzrok w podłogę, onieśmielony jego urokiem.

- Nie podejrzewam cię byś był osobą która rozpowiada plotki... ale jednak chciałbym upewnić się, że nie zrozumiałeś tego źle.

Wydawało mi się, że Bartek oczekiwał mojej odpowiedzi. Cisza przedłużała się, ponieważ nie mogłem dojść do porządku i się uspokoić. Tym razem jednak gdy zobaczyłem Bartka, poczułem coś innego niż radość i ekscytację. Oczywiście cieszyłem się na samą myśl, że teraz stoi przede mną i chce ze mną porozmawiać, ale wcześniej... Emilia go dotykała i nie podobało mi się to.

- Wszystko dobrze? Jesteś cały czerwony! - zaniepokoił się Bartek. - Kaj?

Bartek złapał mnie nagle za ramiona i potrząsnął mną. Wtedy oprzytomniałem. Odtrąciłem go i cofnąłem się za drzwi.

- Ghaaagchaga, dobrze się widzę, czuję, że powiem wszystko! nie- nic... znaczy-! Wszystko rozumiem, chachacha!

- Aha.

Zaśmiałem się jeszcze raz, dłużej niż powinienem. Nawet Emilia wstała żeby na mnie spojrzeć.

- Ja pójdę do wc odśnieżyć, ZNACZY o-Odświeżyć. Się. Pójdę.

Znowu myślałem, że będę mógł spokojnie odejść, ale moje ciało mnie zdradziło. Zacząłem biec jak najszybciej bym mógł schować się ze wstydu. Wprost mówiąc - uciekłem.

Oparłem ręce o umywalkę i wstrząśnięty, zawołałem:

- Cholera, znowu on!

Spojrzałem w lustro na swoją twarz, czerwoną ze wstydu. Spróbowałem ten wstyd z siebie zmyć zimną wodą, ale to nic nie zmieniło. Byłem jak burak.

- Nogi mi się trzęsą. Nie dam rady tam wrócić.

Ale powiedziałem Emili, że pomoge jej w organizacji. Powiedziałem, że przyjdę jej pomóc, zadeklarowałem swoje zaangażowanie i teraz moja duma nie pozwalała mi tak po prostu zrezygnować. Wziąłem się w garść, na sztywnych nogach powędrowałem korytarzem do sali. Wolno. Powoli. Po cichu. Słyszałem jak dudni moje serce. Czułem drżenie rąk, ale zacisnąłem je mocno i otworzyłem drzwi zaciekle.

Nieszczęśliwa miłość | BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz