Siedziała na zimnym, przesiąkniętym wilgocią bruku, powstrzymując się ostatkiem sił od niechcianego kichnięcia. Głupio byłoby tak nagle ukazać swoją obecność. Podniosła koniuszek ogona lekko do góry, aby nie zamoczył się zbytnio w niedalekiej kałuży wody. Na szczęście płócienny prowizoryczny daszek kilka metrów nad drogą spełniał swoje zadanie, nawet jeśli nie do Końca. Zresztą, woda nie przeszkadzała jej aż tak bardzo, nie była jak inni. Zmarszczyła przez chwilę pysk, czując na nim zabłąkaną kroplę wody. Jakim cudem wiatr zdołał zmienić w tym zaułku kąt padania deszczu? Cóż, mogło się zdarzyć. Tymczasem rozmowa, której się przysłuchiwała, zaczęła robić się coraz głośniejsza i żywsza, tak że pożałowała stracenia uwagi. Skupiła się mocniej, temat był ciekawy. Ostatnie plotki z lasu dotyczyły właśnie niego. Strzepnęła uchem, znowu dekoncentrując się na chwilę, po czym poprawiła pozycję, miękko przenosząc ciężar ciała z jednej strony na drugą, i przesuwając się nieco w lewo. Potrząsnęła łapą, na którą znowu spadła zagubiona kropla, i w końcu mogła słuchać.
— Mówiłam ci już o tym — odezwał się głos młodszej kotki.
— Przykro mi, nie słyszałam — prychnęła starsza. — Pamięć jest zawodna.
— Twój problem, Luno.
— Nie wypowiadaj mojego imienia w ten sposób, Sasanko.
— Będę robić, co mi się podoba, Luno.
Ukryta w cieniu postać ledwo powstrzymała się od westchnienia. Konwersacja przetoczyła się na nudniejsze tory, wszystkie ciekawe informacje zostały widać wymienione. Odwróciła się, mając w zamiarach odejście, i nie patrząc pod nogi wsadziła łapę w wyjątkowo mokrą, brudną i głęboką kałużę. Głosy ucichły, po czym znowu się odezwały.
— Shido, wiemy że tam jesteś.
— Prawda, wiemy.
— Też to wiem — odburknęła, cofając się ostrożnie. — Przechodziłam.
— Zawsze tylko przechodzisz.
— No tak. — Shine nie miała wielkiej ochoty na kłótnię. Luna znana była z wybuchowego temperamentu i zmiennego charakteru. A ona sama nie zamierzała się tu dłużej zatrzymywać, chciała tylko troszkę posłuchać. I tak używała pseudonimu. Chociaż ostatnio zaczęła na niego mocniej reagować.
— Przepraszam, też tu jestem — wtrąciła młodsza kotka o zadbanym, szarym futrze.
— Racja — mruknęła Luna. — Shido, to Sasanka. Sasanko, to Shida.
— Miło poznać.
— Nazwajem.
— A zatem o czym my tu rozmawiałyśmy?
— Sprawy kotów z lasu — wtrąciła Shine szybko, przerywając drugiej kotce wypowiedź. — Co się tam ostatnio działo?
— Nic szczególnego. Wiemy tylko, że ktoś z naszych do nich dołączył. A może na odwrót — odpowiedziała Sasanka. Przy tym wyzywająco spojrzała w żółtawe oczy Luny, jakby prowokując ją do kłótni.
— Widzisz, nie słyszałam o tym!
— To tylko twoja prywatna opinia.
— Wiecie coś o życiu tych kotów? — zapytała Shine i zmrużyła oczy. To były sprawy dotąd owiane tajemnicą, jako że ani dzikie, leśne koty nie zamierzały się dzielić swoimi tajemnicami, ani samotnicy z miasta nie przejawiali chęci aby je znać. Każdemu było dobrze z własnymi sprawami.
— Może chcesz do nich dołączyć, co? — wybuchnęła śmiechem Sasanka. — Dobrze ci radzę, nie ma po co. Lepiej już pójdź ze mną do mojego Dwunożnego.
CZYTASZ
Dotyk Księżyca ┊ "Wojownicy" ┊ [ZAKOŃCZONE]
ФанфикShine była człowiekiem. Shida - kotem. Shine nadała imię Shidzie. Nigdy się nawzajem nie widziały. Czasami zdarzało się jednak, że Shine była Shidą. Blask księżyca prowadził jej życie od samego początku, chociaż może nie miała o tym pojęcia. Gwiazd...