ten rozdział jest tak głupi, że głupio się czuje, publikując go.
i mam takie pfffstsgdg poprawiając, bo jest dziwny XD
Nie czekała na jego odpowiedź. W każdej chwili mogło okazać się za późno, aby uratować Shine. Na niczym więcej jej nie zależało. Nawet, jeśli wszyscy ją znienawidzą, jeśli uda się...
Shine czekała przy dnie, zwalczając pragnienie, aby się wynurzyć. Dobrze, że nie złapał jej szok czy skurcz po wpadnięciu do wody, widocznie nie była ona aż tak zimna, jak się jej wydawało. Jeszcze chwilę, aby odeszli kawałek, wtedy wynurzy się i przemieni. Jakoś uda się jej wytłumaczyć, może po prostu nie zauważyli, gdy wychodziła z wody. Chociaż jej oczy czuły gwałtowną potrzebę zamknięcia się, nie odpuszczała im. Sama dziwiła się sobie, że udało jej się wytrzymać aż tak długo. Uczucie było wybitnie nieprzyjemne. Przynajmniej woda w strumieniu nie była mętna, a nawet bardzo czysta. Zamarła nagle, zdziwiona patrząc w górę. Co to był za blask? Czy oni oszaleli? Jak to wszystko się stało?
Miała ochotę przetrzeć oczy z niedowierzania. To wszystko była prawda? Wszystkie te przypuszczenia, które snuła, w które na samym końcu zwątpiła, okazywały się być rzeczywiste. Przynajmniej połowicznie. Nie widziała dokładnie postaci, która zanurzyła się w głębię, ale bez wątpienia była dużo większa niż kot. Pole widzenia, i tak ograniczone, przesłoniły kolumny bąbelków powietrza, kierujących się ku górze. Z zapartym tchem - chociaż nie mogła inaczej - czekała na to, co ujrzy.
Pierwsze uczucie, jakie ją dopadło, to było zimno. I to, że kategorycznie nie powinna tego robić. "Hej, jestem Wiśniową Łapą" - pocieszyła się w myślach - "Wszyscy znają mnie z tego, że nigdy się nie zastanawiam. Chociaż nie wiem, czy teraz nadal nią jestem. Czy dalej nią będę" Z początku miała ochotę wynurzyć się od razu. Przemogła się w końcu i otwarła oczy, pokonując wodę.
Bez wątpienia nie spodziewała się tego widoku. Jej wzrok przykuło kilka ryb, przepływających przed samym nosem, aż poczuła chęć, aby jakąś złapać, skoro już tu wskoczyła. Pomimo tego odpuściła, skoncentrowała się na swoim celu, przesuwając wzrokiem po otaczających ją kamieniach, wodorostach i dnie strumienia, który był dużo głębszy, niż jej się wydawało. Szukała leżącego bezwładnie szarego ciała, które mógł zresztą już porwać prąd.
I gdyby mogła, otworzyłaby swoje i tak duże oczy jeszcze szerzej. Znalazła przyjaciółkę, która serdecznie się uśmiechała, jedną ręką trzymając się wystającego gdzieś z dna korzenia - jak w ogóle tam się on znalazł, czy pod wodą rosną drzewa? - spowitą długimi włosami, zabarwionymi na niebiesko od koloru wody. Z początku nie mogła się ruszyć, był to widok, którego najzupełniej się nie spodziewała. Omal nie zaczęła się krztusić, zamknęła oczy. W tym czasie Shine podpłynęła do niej i obie wynurzyły się, kaszląc i plując wręcz wodą. Cały czas się uśmiechała.
Wiśniowa Łapa zamrugała kilkakrotnie, pozbywając się nieprzyjemnej cieczy na powiekach. Wciąż nie mogła zrozumieć, jak to wszystko się stało. Dziwny, ale szczęśliwy zbieg okoliczności. Chociaż do szczęścia brakowałoby jej jednej rzeczy. Przełknęła głośno ślinę i spojrzała na Shine. Wyglądały prawie identycznie, z wyjątkiem koloru włosów. Nie nauczyła się rozróżniać dobrze tych twarzy, tak podobnych kolorem i kształtem.
— Wiedziałam, że tak się stanie! — wykrzyknęła Shine, kiedy udało jej się złapać oddech. — Od prawie samego początku!
Wiśniowa Łapa spojrzała na nią zdezorientowana, słysząc nieznane sobie słowa, które - o dziwo - rozumiała. Poruszyła ustami, zanim zdołała wydobyć z nich jakikolwiek dźwięk. Sama się sobie dziwiła, jakim cudem rozpoznała tą... postać. Wszystko nie mieściło się jej w głowie.
CZYTASZ
Dotyk Księżyca ┊ "Wojownicy" ┊ [ZAKOŃCZONE]
Hayran KurguShine była człowiekiem. Shida - kotem. Shine nadała imię Shidzie. Nigdy się nawzajem nie widziały. Czasami zdarzało się jednak, że Shine była Shidą. Blask księżyca prowadził jej życie od samego początku, chociaż może nie miała o tym pojęcia. Gwiazd...