przepraszam ze się spóźniłam z tym rozdziałem ale nowa szkoła, mam nadzieje, ze rozumiecie :'D
Shine odsypiała wartę przed urwiskiem i późne polowanie, obudził ją dziwny harmider i wrzask w obozie. Przeciągnęła się, wszystkie kości bolały ją po nocy przespanej w Klanie Zmierzchu. Ciekawe, co tam teraz robią.
Ziewnęła sobie i zauważyła, że na zewnątrz zapadła już noc. Rzuciła szybkie spojrzenie na księżyc, ale szybko odetchnęła, ponieważ całe niebo pokryte było ciemnymi chmurami, przez które nie przebijał się ani jeden promień, od horyzontu aż po szczyt. Ruszyła w kierunku wyjścia i zaspanym głosem przywitała się z Wiśniową Łapą, którą zobaczyła przed legowiskiem.
Chwila, przecież Wiśniowa Łapa była ranna!
Przyjrzała się brązowej kotce i zauważyła, że mocno utyka ona na jedną łapę, a niezagojone rany są na wierzchu. Uczennica nie odpowiedziała na przywitanie, wpatrywała się tylko z paniką w coś na urwisku, nie zauważając Shine. Ona także spojrzała w tamtym kierunku i zaniemówiła.
Koty, które zaatakowały ich obóz - włóczędzy - zniknęli gdzieś. Wydawało się jej, że widzi koniuszek szarego ogona znikającego pomiędzy drzewami. Żaden z wojowników się jednak tym nie zainteresował, ponieważ mieli do rozwiązania o wiele poważniejszy problem, który dotyczył wszystkich kotów.
Na tle zachmurzonego nocnego nieba rysowały się niewyraźne, wysokie i mocno wydłużone sylwetki.
Ludzie!!!
A dokładniej, znani jej ludzie.
Kiedy błyszczące i oślepiające światło ich latarek oświetliło obóz, koty nie były pewne, co robić. Zaatakowały je ostre zapachy i wrażenia, nie mogły jasno myśleć. Co niektóre pochowały się do legowisk, ale większość je opuściła i zastygła w bezruchu na polance, podobnie jak Wiśniowa Łapa.
Nagle ludzie wydali głośny okrzyk i zrzucili coś na obóz. Shine zaczęła kaszleć, dusząc się.
Czyli to będzie koniec?
Pokonana przez tych, których kiedyś uznawała za własny gatunek.
Poświęcenie kotów, które oddałyby wszystko, aby ocalić swój obóz przed włóczęgami, zostało zmarnowane.
Przed ludźmi nie było ucieczki.
Złapią ich i wybiją lub przewiozą do jednego ze schronisk, na przykład tego, które Shine miała już wątpliwy zaszczyt odwiedzić. Wycofała się w głąb legowiska uczniów, powłócząc nogami i ciągnąc do siebie prawie nieprzytomną, otumianioną Wiśniową Łapę. Na szczęście, kiedy dotknęła jednej z ran kotki, Wiśniowa Łapa obudziła się i skoczyła do tyłu, prosto do legowiska. Dym nie był tam tak duszący i gryzący, chociaż i tak odbierał wolę przetrwania i zapuszczał się coraz głębiej.
Na szczęście zaczynał powoli opadać, zwłaszcza, że nie było żadnego wiatru, który podrywałby go do góry. Swoje szkody jednak wyrządził i niektóre koty leżały, otrute, na piachu, który przylepiał się do ich świeżych ran.
Shine, kaszląc, jak inni, którzy nie stracili przytomności, przyglądała się temu z ukrycia, kiedy ludzie wtargnęli na polankę obozową. Przetrząsali zarośla i podnosili koty, nie okazując im ani szacunku, ani delikatności dla ich ran, a potem podawali je kolejnym ludziom, kursującym w stronę jednej z dróg, gdzie zapewne stała jakaś furgonetka. Kotka była boleśnie świadoma, że nie jest w stanie niczego zrobić.
Na jej oczach słaby jak mysz Ciernista Gwiazda został poniesiony w dal. Na szczęście nie ruszyli Jasnej Pręgi, leżącej wśród pokrzyw obok legowiska medyczki. Pewnie ostatkiem sił zwaliła się w nie, kiedy dotarł do niej dym. Prawdopodobnie jedną z cech, które sprawiły, że Klonowa Łapa ją podziwiał, była jej upartość i to, że zawsze potrafiła doprowadzić wszystko do końca.

CZYTASZ
Dotyk Księżyca ┊ "Wojownicy" ┊ [ZAKOŃCZONE]
Fiksi PenggemarShine była człowiekiem. Shida - kotem. Shine nadała imię Shidzie. Nigdy się nawzajem nie widziały. Czasami zdarzało się jednak, że Shine była Shidą. Blask księżyca prowadził jej życie od samego początku, chociaż może nie miała o tym pojęcia. Gwiazd...