// 3 //

18 4 0
                                    

Z legowiska naprzeciwko wejścia od razu wyskoczyła bura, starsza kotka, kierując się w kierunku powracających.

— Motyli Locie, już wróciłaś! — rzuciła przyjaźnie, stając przed nimi. — Kto to?

— Shine, prawda? — Motyli Lot spojrzała na Shine, oczekując potwierdzenia. Kiedy dojrzała kiwnięcie głową, odwróciła się i mówiła dalej. — Przybyła tu... na próbę, tak można to nazwać. Shine, Gasnąca Chmura. — przedstawiła je sobie nawzajem.

— Imiona samotników stają się coraz dziwniejsze.

— Potwierdzam! — burknął Klonowa Łapa, po czym szybkim krokiem odszedł do legowiska leżącego po prawej stronie przy wejściu.

— Gniewa się — zauważyła z rozbawieniem Gasnąca Chmura — czy na patrolu nie było przypadkiem Jasnej Pręgi?

— Owszem, była z nami. Nadal tego nie zauważyła!

— Ciekawe, kiedy on wyrośnie z tego zauroczenia — parsknęła Motyli Lot — oby jak najszybciej, zanim okaże się, że zastępczyni jest tak naprawdę jego matką!

Shine nadstawiła uszu. A więc Jasna Pręga była tylko zastępczynią? Musiał więc znajdować się gdzieś niedaleko.

— Kto w takim razie jest liderem? — zapytała, spoglądając w stronę przechodzących kotów i zastanawiając się, czy może to być któryś z nich.

— Ciernista Gwiazda. Czekamy aż wróci, poszedł ze swoją uczennicą na polanę ćwiczebną.

— Oh.

— To ty znalazłaś Klonową Łapę i resztę na drodze, ty powinnaś wiedzieć najlepiej, kto jest ich rodzicami — wróciła do rozmowy Gasnąca Chmura.

— Chyba nie myślisz, że mogłabym to być ja? — oburzyła się Motyli Lot.

— Co wy tu wyprawiacie? — Tuż za nimi rozległ się niski głos, należący do niemłodego już, brązowego kota. Shine prawie że podskoczyła, nie spodziewając się tego. Obróciła się, spoglądając na postać. Zachowanie pozostałych kotek wskazywało na to, że właśnie spotkała przywódcę.

— Jasna Pręga wysłała nas...

— Nas? — Ciernista Gwiazda przechylił głowę.

— Klonową Łapę i Motyli Lot — Gasnąca Chmura pospieszyła z odpowiedzią.

— Wysłała nas, aby przyprowadzić tu tę samotniczkę.

Przywódca przekręcił głowę jeszcze bardziej. Shine pomyślała, że parę centymetrów, i odpadłaby mu, a potem potoczyła się po wydeptanej powierzchni obozu. Powstrzymała wybuch śmiechu i zabrała głos:

— Nazywam się Shine, przybyłam tu z Miasta, aby obalić plotki dotyczące życia dzikich kotów. Jasna Pręga uznała, że mogłabym zostać uczennicą — wyrecytowała jednym tchem.

— Ciekawe — parsknął Ciernista Gwiazda. Ruchem ogona przywołał zza swoich pleców kota w kolorze jasnego beżu, który wydawał się dziwnie chudy. Kot obejrzał się, i z lekką niechęcią powłócząc nogami, odszedł od rozmowy z jakąś brązową uczennicą. Przywódca szepnął mu do ucha kilka słów, na co tamten zdumiony otworzył oczy, próbując zrozumieć. Po chwili kiwnął głową, a Ciernista Gwiazda odsunął się kilka kroków.

— Broń się! — wrzasnął nagle uczeń, przypadając do ziemi i kołysząc nad nią ogonem.

— Jabłkowa Łapo, to Shine. Poznajcie się — Motyli Lot odsunęła się w stronę przywódcy, aby nie przeszkadzać w walce, ale śledziła ją z uśmiechem błądzącym po pysku. Shine przewróciła oczami i także stanęła w pozycji bojowej. Przez chwilę się okrążali, aż w końcu, gdy kotka uznała, że przeciwnik nie ośmieli się na nią rzucić, on zaatakował. Uderzył lewą łapą od góry, tak że ledwo dała radę się uchylić. W odpowiedzi prześlizgnęła się obok i zdekoncentrowała go, przesuwając swoim ogonem przed jego pyskiem. Syknął cicho i napuszył futro. Z tyłu rozległy się śmiechy. Mierzyli się wzrokiem, aż Shine spróbowała fortelu. Kocur miał przewagę, znajomość terenu i wsparcie członków klanu, ale i ona zdążyła się nieco zorientować. Wycofała się w stronę lasu, i czując pod łapami sypki piasek, zatrzymała się.

Dotyk Księżyca ┊ "Wojownicy" ┊ [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz