Shine otwarła szeroko oczy i zamrugała. Przed chwilą się obudziła, a w klanie pasowało dziwne poruszenie. Z wejścia do legowiska uczniów dopłynął do niej dziwny, drażniący zapach, który skądś już znała. Nie pamiętała tylko skąd, a w jej zamglonym umyśle mieszały się wszystkie informacje, z których powstała niezrozumiała papka. Po chwili jakoś się ogarnęła i oprzytomniała, chociaż i tak średnio się wyspała. Poza tym, że nie mogła zasnąć, czuła się, jakby przez całą noc coś ją gniotło w plecy, a poza tym cały czasu budziła się i zasypiała od nowa, tworząc takie błędne koło. Wyjrzała na zewnątrz, tamując drogę do wyjścia Wiśniowej Łapie, która także była trochę zmęczona, ale wstała wcześniej i była już pełna energii. Skończyła się właśnie lizać i chciała wyjść na zewnątrz.
Shine przeprosiła i usunęła się z drogi, patrząc na polanę, która rozciągała się od legowisk starszyzny, do miejsca szkoleń, i której spokój i monotonność zakłócało jedynie rosnące na samym jej środku wielkie drzewo.
— Co się dzieje? — spytała niepewnym głosem Wiśniową Łapę, która stała obok i wpatrywała się w coś, lub raczej kogoś, stojącego obok przywódcy klanu i kłócącego się z zapałem.
— Jest tu wojownik Klanu Zmierzchu! — przyjaciółka syknęła, jeżąc futro i wpatrując się w obcego kota z widoczną wrogością w oczach. Shine spojrzała w tamtą stronę i zauważyła Agrestowego Wąsa, zastępcę przywódczyni drugiego klanu, oraz kilku nieznanych jej wojowników, w tym uczennicę - Wrzosową Łapę - z którą rozmawiały na zgromadzeniu. Młoda kotka wyglądała trochę dziwnie, rozglądała się naokoło i nic nie mówiła, co nie pasowało do jej wybuchowego temperamentu.
— A nawet kilku — stwierdziła sucho Shine, przyglądając się tym kotom. Wrzosowa Łapa zauważyła je i podbiegła do nich w kilku skokach.
— Shine, Wiśniowa Łapa! — przywitała je rozradowanym tonem, ostro hamując obok. Wiśniowa Łapa uniosła swoją sierść jeszcze wyżej i syknęła. Wrzosowa Łapa zdezorientowana spojrzała na nią.
— O co chodzi?
— Wtargnęliście do naszego obozu! — warknęła Wiśniowa Łapa. — Czy to atak?
— Nie, nie, oczywiście, że nie! — pośpiesznie zaprzeczyła Wrzosowa Łapa. — Zaginął jeden z naszych wojowników, Mglisty Sen.
Shine nie kojarzyła tego kota, ale Wiśniowa Łapa pomyślała chwilę i chyba go sobie przypomniała.
— Motyli Lot kiedyś o nim opowiadała. Mówiła, że złamał więcej serc, niż borsuki zabiły kotów.
— Cóż, nie rozmiawiamy o tym z obcymi, ale... Nieważne — Wrzosowa Łapa machnęła zdenerwowana ogonem. — Oni uważają, że to wy go porwaliście. To znaczy Agrestowy Wąs i inni. Ja im nie wierzę, ale Makowa Gwiazda kazała mi iść i zdać jej potem sprawę. Jestem jej uczennicą — powiedziała, nie bez dumy.
Shine westchnęła, trochę zmartwiona. Ale w końcu Klan Zmierzchu powinien pilnować swoich własnych kotów, prawda? To nie wina Klanu Brzasku, że któryś się zgubił. Może zjadł go lis lub gdzieś wpadł.
— Wracaj tu, Wrzosowa Łapo! — dobiegło ich gniewne warknięcie zastępcy przywódczyni Klanu Zmierzchu. Duży kocur patrzył na nie wrogo, mrużąc swoje zielone oczy. Wrzosowa Łapa uśmiechnęła się przepraszająco i pobiegła do niego.
— Co o tym myślisz? — spytała Wiśniowa Łapa, gdy uczennica drugiego klanu już się oddaliła. — Ja im nie wierzę.
— Mi się wydaje, że mówi prawdę — powoli odezwała się Shine.
— Mów, co chcesz — wzruszyła ramionami Wiśniowa Łapa i ostentacyjnie odwróciła się w kierunku patrolu Klanu Zmierzchu.
— Pytam jeszcze raz, gdzie jest Mglisty Sen? — syknął Agrestowy Wąs, mierząc wzrokiem koty Klanu Brzasku. Wysunął pazury, ale jeden z wojowników otarł się o niego jasnym futrem, przez co zastępca uspokoił się. To nie jego terytorium, znalazł się w obcym obozie. Załatwi to inaczej.
CZYTASZ
Dotyk Księżyca ┊ "Wojownicy" ┊ [ZAKOŃCZONE]
FanfikceShine była człowiekiem. Shida - kotem. Shine nadała imię Shidzie. Nigdy się nawzajem nie widziały. Czasami zdarzało się jednak, że Shine była Shidą. Blask księżyca prowadził jej życie od samego początku, chociaż może nie miała o tym pojęcia. Gwiazd...