// 24 //

9 3 0
                                    

Gnała przez las, nie zważając na ostre gałęzie niskich drzew i krzaków, smagające ją po pysku. Musiała jak najszybciej dotrzeć nad jezioro, do miejsca, w którym schowała ubrania. Nieszczęśliwie, będzie musiała się kilkakrotnie przemieniać, przez co znacznie wyczerpie energię. I jeszcze dodatkowa droga w kierunku obozu. Ale warto było. 

— Głupi kamień! — wrzasnęła, kiedy źle stanęła łapą i uderzyła pyskiem w skałę. Potoczyła się przez chwilę, wpadając w ciemności na pień drzewa. Z góry patrzyły na nią błyszczące, złote oczy, których nigdy wcześniej nie widziała.

— Co się gapisz? — prychnęła, nie zdążając się powstrzymać. Złote oczy zamrugały, a na ziemię zeskoczył ciemnoszary kocur o gładkiej sierści i machnął wesoło ogonem. 

— A co, nie można? 

Nagle zdała sobie sprawę, że ten kot mógł ją śledzić. I wykryć jej sekret. Przy okazji przypomniała sobie, kim była. Odsłoniła zęby. 

— Jesteś na terytorium Klanu Brzasku! 

Intruz zaśmiał się cicho. 

— Jestem Jaskier, a ty? — powiedział, jakby nie zdawał sobie sprawy z tego, co kotka przed chwilą powiedziała. 

— Miło mi — syknęła, a potem skoczyła na niego i poturlała po ziemi. Przygwoździła go do niej, ale nie mogła zdobyć się na zaoranie pazurami pyska, z którego słyszała jakieś słowa. 

— No co? — Jaskier wydostał się z jej uścisku i siadł na ziemi, otrzepując krótkie futro z pyłu. 

Prychnęła. 

— Jak myślisz, w którą stronę jest wyjście? — zapytała słodkim głosem, chcąc odwrócić jego uwagę. 

— Pójdę tam, gdzie ty — kocur zmrużył oczy. 

Westchnęła ciężko i ruszyła biegiem przed siebie, starając się go zgubić. Był jednak od niej szybszy i starszy, więc z łatwością ją doganiał. W międzyczasie pysk mu się nie zamykał, gdy tymczasem Shine zaciskała zęby coraz bardziej i próbowała robić uniki. 

— Wiesz — trajkotał — urodziłem się dawno temu, w takiej zatęchłej dziurze. Matka miała jeszcze dwa kociaki, ale uciekły gdzieś, zresztą nie pamiętam. Potem poszliśmy łapać mysz, mnie złapał Dwunożny i chyba chciał zjeść, ale uciekłem. Byłem wtedy już bardzo stary, więc poszedłem do miasta, gdzie spotkałem duchy, dużo starsze ode mnie i lizały mnie. Hej, gdzie idziesz? 

— Nie mam zamiaru słuchać tych bredni — wymamrotała przez zęby Shine i zmieniła kierunek, próbując ponownie zgubić Jaskra. Niestety się jej to nie udało i już po chwili kot był obok niej, paplając radośnie. 

— Raz jadłem zepsutą mysz. Byłaś kiedyś w domu Dwunożnych? Pachnie tam wronią karmą i psami. Raz miałem własnego psa, ale kiedy odgryzł mi kawałek ucha, pozbyłem się go. Patrz, mam bliznę.

Shine kątem oka spojrzała na ucho kocura i przyznała, że blizna rzeczywiście była tam obecna. Nie tylko na uchu, ale także w kilku innych miejscach. I zdecydowanie nie były one płytkie. Zastanawiała się, jakim cudem kocur przetrwał bez opieki medyka czy Dwunożnych. 

— Mieliśmy raz najazd jaszczurek — zaczął mówić znowu Jaskier — ale Pokrzywa wszystkie zjadła. Jest taka piękna… — rozmarzył się. 

Shine przewróciła oczami. Co on sobie myślał? Nagle dostrzegła dobrą szansę na ucieczkę. Podczas gdy Jaskier będzie oddalony od świata rzeczywistego, ona może nagle sobie zniknąć. Tym bardziej, że zbliżali się do strumienia. 

Ostro skręciła i przyspieszyła, następując na ciernia, ale pozostając całkowicie cicha. Przy okazji starała się stąpać bezgłośnie, bez żadnego efektu. 

Dotyk Księżyca ┊ "Wojownicy" ┊ [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz