Elsa
W końcu doleciałam na miejsce po czternastogodzinnej podróży, byłam zmęczona, ale także bardzo szczęśliwa. Mogłam zacząć spełniać swoje marzenia, a wiadomo, że nie każdy z nas miał takie możliwości. Trzeba kuć żelazo, póki gorące i zamierzałam w pełni to wykorzystać. Odebrałam swoje bagaże z taśmy i już miałam udać się do wyjścia, gdy nagle zobaczyłam mężczyznę, który trzymał kartkę z moimi danymi. Niepewnie do niego podeszłam, bo nie sądziłam, że ktokolwiek będzie za mną czekał. Na mojej twarzy musiał malować się niezły szok, ponieważ starszy pan z widoczną już siwizną lekko się uśmiechnął i wystawił rękę w moim kierunku.
— Witam, nazywam się Alec Carter, jestem managerem Judith. — Przedstawił się płynnym angielskim, trochę żałowałam, że nie poszłam na dodatkowe kursy, ale miałam nadzieję, że się nie zbłaźnię.
— Elsa Nilsson, choreograf ze Szwecji — dodałam i dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że on doskonale o tym wiedział. Miałam ochotę walnąć sobie w twarz za tę gafę, ale skutecznie się powstrzymałam. — Nikt nie przekazał mi informacji, że ktoś będzie za mną czekał — kontynuowałam, gdy mężczyzna wziął moje bagaże.
— Producent Judith lubi robić niespodzianki, jednak czuję się odpowiedzialny za nią, więc muszę uprzedzić panią o jej dotychczasowym życiu. — Po jego słowach zapaliła mi się czerwona lampka, zaczęłam się zastanawiać, czemu sama nie zagłębiłam się bardziej w jej historię, ale wiadomo, że w Internecie nie znajdzie się wszystkiego, bynajmniej nie ma tam życia prywatnego takich gwiazd.
— Kiedy będę mogła ją poznać? — zapytałam z czystej ciekawości.
— Przyjdzie i na to odpowiedni czas, ale na razie odstawię panią do hotelu, a później, gdy pani trochę odpocznie, czeka nas spotkanie z producentem. Musimy omówić pewne kwestie kontraktu i wynagrodzenia. I proszę mieć otwarty umysł, bo niektóre informacje mogą trochę panią zaszokować.
Poprowadził mnie do czarnego samochodu, który znajdował się blisko wejścia. Powietrze w Nowym Jorku wydawało mi się zupełnie inne niż u nas. Miałam wrażenie, że było bardziej zanieczyszczone. Na każdym kroku zdało się słyszeć klaksony żółtych taksówek, tak bardzo charakterystycznych dla tego miasta. Gdziekolwiek nie spojrzałam, to wokół mnie znajdowały się drapacze chmur. Dziwnie się czułam, stojąc pomiędzy tymi wszystkimi wielkimi budynkami. Żałowałam, że nie mogłam dzielić się tymi wrażeniami z Alexią, ale wiedziałam, że prędzej czy później się zobaczymy. Wiadomo, że ciężko będzie jej do mnie przylecieć, bo sama chce zasięgnąć ostatecznych kroków, by wybić się w swoim zawodzie, ale zawsze istniały wideo komunikatory.
Nie marnowałam więcej czasu, tylko zajęłam miejsce na tylnej kanapie samochodu. Pan Carter za bardzo mnie nie ponaglał, ale nie chciałam nadużywać jego dobroci. Fakt, że zakończył temat Judith w takim momencie trochę mnie niepokoił, ale nie zamierzałam na razie się tym przejmować. Byłam zmęczona po podróży, więc możliwe, że sobie po prostu coś wymyśliłam. Dlatego, gdy swobodnie się rozsiadłam, to w końcu wyjęłam telefon i go włączyłam. Dziwnym zaskoczeniem było dla mnie to, że nie miałam żadnej informacji od Alexi. Pomyślałam, że może miała coś ważnego do zrobienia, więc tylko wysłałam jej wiadomość, że dotarłam na miejsce i nie musiała się już martwić moją podróżą.
Po jakichś dobrych czterdziestu minutach zaparkowaliśmy pod hotelem, w którym miałam się na razie zatrzymać. Musiałam poruszyć tę kwestię na spotkaniu, nie mogłam przez tyle miesięcy mieszkać w pokoju hotelowym, nawet jeśli miałby to być apartament. Doszłam do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie coś wynająć, dobrze wiedziałam, że koszty mogą być o wiele wyższe, ale liczyłam się z tym. Hotel to nie jest miejsce, w którym mogłabym ćwiczyć układy.
CZYTASZ
W kręgach namiętności
RomanceNatrafiają na siebie gdzieś na ulicach Göteborgu. Alexia, zajęta swoimi sprawami, nie dostrzega go od razu, jednak tajemnicze spojrzenie błękitnych tęczówek nawiedza jej myśli. Kobieta nie ma pojęcia, że to nie było ich pierwsze spotkanie. Christoph...