28

514 8 3
                                    

Ten weekend był dość urozmaicony. W sobotę jeździłam po Stanach Zjednoczonych odwiedzając rodziny, a w niedzielę poznawałam Atlantę i ciekawe miejsca, w jakie można się wybrać. W czasie spacerów rozmawiałam z Charlotte na wiele różnych tematów. Od szkoły, po nasze życie i jak to rzeczywiście wygląda. Gdy z początku naszej znajomości sądziłam, że jesteśmy bardzo podobne, to po tych rozmowach, całkowicie się nie zgadzam. Jesteśmy z dwóch różnych światów. Ona była wychowywana jak księżniczka w bogatej rezydencji, bawiąca się wyłącznie z dzieciakami z bogatych rodzin, natomiast ja jak zwykła, przeciętna dziewczyna grająca na podwórku z przyjaciółmi z sąsiedztwa. Kiedy byliśmy na delegacji w Jefferson City, rodzina Foster wykreowała postać idealnych przedstawicieli mafii. Stanowczy, liderzy,... Jak się okazuje przynajmniej Charlotte taka nie jest. Poza tym znając standard mojego życia udawali, że dom, w którym nocowaliśmy jest bardziej luksusowy od naszych. Byłam trochę zła, ale nie chciałam ponieść się emocjom.

Po pobudzce i porannym przygotowaniu się, razem z gospodarzami zasiedliśmy do stołu w jadalni połączonej z kuchnią. Granicą była kuchenna wyspa, za którą krzątała się jedna z służących przygotowując posiłki. Ethan raz po raz na mnie patrzył, aż w końcu się odezwał.

- A w ogóle jak tam z twoimi ochroniarzami, przyjechałaś tylko z Davidem?- zapytał podnosząc wzrok i patrząc tylko na mnie, jakby poza nami dwoma nie było nikogo.

- Tak, tylko z nim. Jeden ochroniarz mi wystarczy, poza tym David jest moim chłopakiem- wytłumaczyłam.

- David jest twoim chłopakiem?- podniósł brew, było widać jak mną gardzi- Kochana, wiesz co to jest mezalians?

- Wiem... A może ty powiesz coś o mamie Charlotte? Była szefową mafii? A może w ogóle nie była związana z mafią?- zapytałam już niezbyt miło. Wykorzystałam informację z wczorajszej rozmowy z Charlotte.

Dziewczyna patrzyła na mnie z niedowierzaniem mojego odezwania się takim tonem do jej ojca, a David ze złością na Ethana. Normalnie by się odezwał, ale wiedział, że nie pozwolę, żeby ktoś mi przerwał. Obecnie atmosfera była w stylu "Dzieci i ryby głosu nie mają". Tym razem wiek nie miał znaczenia, a pozycja społeczna. W końcu ochroniarz według poglądu jest służącym szefostwa, a córka szefa to... po prostu córka. Gdyby ktoś powiedział coś w mojej obronie, znaczyłoby, że potrzebuję wsparcia, żeby wygrać kłótnię. Nie jest to prawda, wystarczy tylko własna wiedza i umiejętność ataku.

- A co, twoja matka niby była?!- jak widać Ethan na chwilę zapomniał o pewnym fakcie w moim temacie.

- Proszę cię, ona jest szefową gangu w Rosji- prychnęłam do niego wyśmiewczo- i to gangu Petersburga, czyli jednego z większych miast, zaraz po Moskwie... Jakbyś tego też nie pamiętał- wyśmiałam go i to konkretnie.

Widziałam jak w Etanie już buzowało. Wypiłam ostatniego łyka herbaty i z wyśmiewczym uśmiechem wyszłam z jadalni.

- Do zobaczenia po południu w biurowcu- powiedziałam z uśmiechem na odchodne.

****
POV. Charlotte

Podczas śniadania nie wierzyłam, że Vanessa jest zdolna do takich tekstów w stronę starszych mężczyzn, a zwłaszcza tego kto ją gości. Poza tym widziałam wiedzę w jej oczach i cwany uśmiech na ustach. Kiedy pożegnała się z moim ojcem i wyszła, w jadalni zapanowała cisza. Dłonie taty zacisnęły się w pięści, a jedną uderzył mocno w blat stołu. Wiedział, że przegrał kłótnię, a wyśmiewczy uśmiech Vanessy tylko to potęgował.

Po chwili spojrzał na mnie, a ja w momencie stałam się mu uległa. Widać było jak wewnątrz broni się przed krzykiem w moją stronę. Nie odważyłam się nawet spojrzeć na Davida z prośbą pomocy. Nie byłam tak silna słownie jak Vanessa. Obecnie widząc złość w oczach taty czułam się jak bezbronna mała dziewczynka. Wiedziałam, jak niebezpieczne jest bycie jego wrogiem, dlatego się nie odzywałam ani słowem.

Córka Szefa MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz