Ten weekend był dość urozmaicony. W sobotę jeździłam po Stanach Zjednoczonych odwiedzając rodziny, a w niedzielę poznawałam Atlantę i ciekawe miejsca, w jakie można się wybrać. W czasie spacerów rozmawiałam z Charlotte na wiele różnych tematów. Od szkoły, po nasze życie i jak to rzeczywiście wygląda. Gdy z początku naszej znajomości sądziłam, że jesteśmy bardzo podobne, to po tych rozmowach, całkowicie się nie zgadzam. Jesteśmy z dwóch różnych światów. Ona była wychowywana jak księżniczka w bogatej rezydencji, bawiąca się wyłącznie z dzieciakami z bogatych rodzin, natomiast ja jak zwykła, przeciętna dziewczyna grająca na podwórku z przyjaciółmi z sąsiedztwa. Kiedy byliśmy na delegacji w Jefferson City, rodzina Foster wykreowała postać idealnych przedstawicieli mafii. Stanowczy, liderzy,... Jak się okazuje przynajmniej Charlotte taka nie jest. Poza tym znając standard mojego życia udawali, że dom, w którym nocowaliśmy jest bardziej luksusowy od naszych. Byłam trochę zła, ale nie chciałam ponieść się emocjom.
Po pobudzce i porannym przygotowaniu się, razem z gospodarzami zasiedliśmy do stołu w jadalni połączonej z kuchnią. Granicą była kuchenna wyspa, za którą krzątała się jedna z służących przygotowując posiłki. Ethan raz po raz na mnie patrzył, aż w końcu się odezwał.
- A w ogóle jak tam z twoimi ochroniarzami, przyjechałaś tylko z Davidem?- zapytał podnosząc wzrok i patrząc tylko na mnie, jakby poza nami dwoma nie było nikogo.
- Tak, tylko z nim. Jeden ochroniarz mi wystarczy, poza tym David jest moim chłopakiem- wytłumaczyłam.
- David jest twoim chłopakiem?- podniósł brew, było widać jak mną gardzi- Kochana, wiesz co to jest mezalians?
- Wiem... A może ty powiesz coś o mamie Charlotte? Była szefową mafii? A może w ogóle nie była związana z mafią?- zapytałam już niezbyt miło. Wykorzystałam informację z wczorajszej rozmowy z Charlotte.
Dziewczyna patrzyła na mnie z niedowierzaniem mojego odezwania się takim tonem do jej ojca, a David ze złością na Ethana. Normalnie by się odezwał, ale wiedział, że nie pozwolę, żeby ktoś mi przerwał. Obecnie atmosfera była w stylu "Dzieci i ryby głosu nie mają". Tym razem wiek nie miał znaczenia, a pozycja społeczna. W końcu ochroniarz według poglądu jest służącym szefostwa, a córka szefa to... po prostu córka. Gdyby ktoś powiedział coś w mojej obronie, znaczyłoby, że potrzebuję wsparcia, żeby wygrać kłótnię. Nie jest to prawda, wystarczy tylko własna wiedza i umiejętność ataku.
- A co, twoja matka niby była?!- jak widać Ethan na chwilę zapomniał o pewnym fakcie w moim temacie.
- Proszę cię, ona jest szefową gangu w Rosji- prychnęłam do niego wyśmiewczo- i to gangu Petersburga, czyli jednego z większych miast, zaraz po Moskwie... Jakbyś tego też nie pamiętał- wyśmiałam go i to konkretnie.
Widziałam jak w Etanie już buzowało. Wypiłam ostatniego łyka herbaty i z wyśmiewczym uśmiechem wyszłam z jadalni.
- Do zobaczenia po południu w biurowcu- powiedziałam z uśmiechem na odchodne.
****
POV. CharlottePodczas śniadania nie wierzyłam, że Vanessa jest zdolna do takich tekstów w stronę starszych mężczyzn, a zwłaszcza tego kto ją gości. Poza tym widziałam wiedzę w jej oczach i cwany uśmiech na ustach. Kiedy pożegnała się z moim ojcem i wyszła, w jadalni zapanowała cisza. Dłonie taty zacisnęły się w pięści, a jedną uderzył mocno w blat stołu. Wiedział, że przegrał kłótnię, a wyśmiewczy uśmiech Vanessy tylko to potęgował.
Po chwili spojrzał na mnie, a ja w momencie stałam się mu uległa. Widać było jak wewnątrz broni się przed krzykiem w moją stronę. Nie odważyłam się nawet spojrzeć na Davida z prośbą pomocy. Nie byłam tak silna słownie jak Vanessa. Obecnie widząc złość w oczach taty czułam się jak bezbronna mała dziewczynka. Wiedziałam, jak niebezpieczne jest bycie jego wrogiem, dlatego się nie odzywałam ani słowem.
CZYTASZ
Córka Szefa Mafii
Short StoryVanessa Morgan to 17letnia Amerykanka. Do dnia jej 18 urodzin, dziewczyna żyła normalnie... prawie. Sądziła, że ma ochroniarzy, bo jej tata jest po prostu bogaty i się o nią troszczy. Jednak tego dnia dowiedziała się prawdy.