Otworzyłam oczy. Nawet lekkie promienie słońca przechodzące przez moje szare rolety przyprawiły mnie o ból głowy. Zapowiada się super dzień po prostu...
Poczułam, że muszę iść do toalety, więc wyszłam z pokoju. Przeszłam przez korytarz i weszłam do łazienki. Zdecydowałam, że nie będę włączać światła z powodu tego okropnego bólu. Tak więc weszłam do zaciemnionej łazienki. Zostawiłam lekko uchylone drzwi, żeby światło mogło ułatwić mi drogę powrotną.
Wszystko byłoby okej, gdybym nie wywaliła kosza na pranie.
Usiadłam na kibelku. Wtedy pożałowałam, że nie zamknęłam drzwi. Usłyszałam wbieganie po schodach, kurr...Do łazienki wszedł David. Słysząc mój krzyk spowodowany jego obecnością wyszedł.
Kiedy skończyłam, umyłam ręce i opuściłam pomieszczenie. Wróciłam do pokoju. Na moim fotelu obrotowym siedział David.
- Teraz proszę, idź do swojego taty i powiedz mu jak naprawdę było.- poprosił wiedząc, że inaczej czeka go marny los.Zeszliśmy na dół. Tata spojrzał na ochroniarza morderczym wzrokiem. Było wiadomo, co to oznacza.
- Tato...
- Co jej zrobiłeś?! Chyba wiesz jaki los cię czeka!- zaczął krzyczeć na Davida
- Może dasz mi dojść do słowa?!- nie krzyczałam, ale stanowczo wyrażałam swoje zdanie- To ja tam byłam i wiem lepiej co się działo. Nie wylatuj od razu na niego- wszyscy się zdziwili co i w jaki sposób powiedziałam
- Vanesso... uspokój się. Dobrze, to powiedz jak to było?- mówił już spokojniej, nie wiedział do czego mogę być zdolna
- Mam kaca. Głowa mnie boli od światła, więc idąc do łazienki nie włączyłam go. Przewróciłam kosz na pranie, no i pojawił się David. Nic nie było.
- Przepraszam- tata rzadko wymawiał to słowo. Spojrzał też na Davida, również jego przeprosił. Zdziwiłam się, bo tym bardziej nigdy nie przyznawał się do błędów zwłaszcza ochroniarzomPoszłam do kuchni. Zrobiłam sobie jajecznicę. Podobno pomaga na kaca. Po chwili David również zagościł w pomieszczeniu.
- Dziękuję, że powiedziałaś jak było.- uśmiechnął się lekko
- Było by ciężko, gdybym nie mówiła
- Nie musiałaś, aż tak wyskakiwać na Twojego tatę- przesunęłam usta w jedną stronę
- Wiesz jakby się to mogło skończyć. Chciałam tego uniknąć...
Jajecznica rzeczywiście nieco pomogła, ale nie w 100%
Na szczęście na moją prośbę nie włączyli telewizora... wiecie, promieniowanie i takie tam.Po śniadanku poszłam do pokoju. Chciałam sobie poleżeć, odpocząć.
Do pokoju wszedł Oliver.
- Co tam młoda?- oparł się o futrynę
- Boli mnie głowa- spojrzałam na niego
- Chcesz tabletki przeciwbólowe?- zaproponował z troską
- Poproszę- wyszedł z pokojuPo chwili wrócił z tabletką i szklanką wody. Położył mi je na stoliku nocnym.
Leżałam tyłem do niego, przodem do ściany.
Zamknął drzwi. Ułożył się obok, pocałował mnie w szyję. Dostałam delikatnych dreszczy.Pociągnął mnie lekko za ramię, że teraz leżałam na plecach. Przytulił i pocałował w policzek.
- Idź ode mnie- marudziłam
- A jak powiem nie?- uśmiechnął się
- To zacznę krzyczeć- spojrzałam na niego wzrokiem "Nie chcesz mnie denerwować".Zaśmiałam się. Pochylił się na mnie i dał buziaka w usta.
- Jak wolisz- wstał z łóżka, odchodził
- Ty mnie kochasz wkurzać...
- Nie tylko- mimo, że na nie patrzyłam, to wiedziałam, że się uśmiecha
- Idę spać- z powrotem się obróciłam w stronę ściany
- Ani mi się waż, weź tabletkę przeciwbólową. Nie chcę, żebyś mi potem umierała.***
Jest 14:10. Zdecydowałam się jednak zadzwonić do tamtego kelnera, ale najpierw napisałam do niego wiadomość.
V: Hej, tu Vanessa
V: Z wczorajszych urodzin. Dałam Ci kawałek tortu
- Tak, tak pamiętam
- Wiesz co? Właśnie skończyłem pracę. Chcesz się spotkać za jakąś godzinę?
V: Pewnie. Gdzie?
- Ty wybierz miejsce, a ja się zjawię
V: Oki
- Napiszę za jakieś 15 minut, bo wsiadam do samochodu i jadę do domu
V: Jasne
CZYTASZ
Córka Szefa Mafii
Short StoryVanessa Morgan to 17letnia Amerykanka. Do dnia jej 18 urodzin, dziewczyna żyła normalnie... prawie. Sądziła, że ma ochroniarzy, bo jej tata jest po prostu bogaty i się o nią troszczy. Jednak tego dnia dowiedziała się prawdy.