○6○

275 12 2
                                    

Powozy ustawiły się w kolejności Dystryktów, zupełnie tak jakby konie znały sekwencję już od dawna. Im trafiły się dwa piękne, wysokie i majestatyczne siwki, które pociągnęły ich rydwan do przodu zaraz za trybutami z Dystryktu Trzeciego.

Serena czuła jak cała drętwieje ze stresu i chcąc sobie chociaż odrobinę pomóc, wypuściła powoli powietrze, zamykając oczy.

Po chwili jednak poczuła na swojej dłoni uścisk Caspiana, więc też od razu ją ścisnęła i przeniosła na niego niepewne spojrzenie.

- Wyglądasz pięknie, na pewno cię pokochają.

Moore mimowolnie uśmiechnęła się na jego słowa i spuściła wzrok, lekko się pesząc.

- Ciebie też, wyglądasz jak prawdziwy król mórz i oceanów. - odparła - Wszystkie dziewczyny na widowni padną na twój widok.

- Bardziej mnie interesuje, czy ty nie padniesz. - mruknął , obejmując ją krótko ramieniem - Musimy się tylko uśmiechać i machać, nie stresuj się, Ser. Damy radę.

- Masz rację. - skinęła od razu głową, przyswajając sobie jego słowa. Rzeczywiście uśmiechanie się i machanie nie wydawały się zbytnio wymagające.

Ich powóz nagle ruszył, a oni ostatni raz złapali się za ręce, po czym szybko puścili, gdy zaczęli wjeżdżać na widok publiczności. Wyprostowali się, by wyglądać majestatyczne, a na twarze od razu przybrali uśmiechy i zaczęli machać.

Tłum oszalał na ich widok, piszczał i wiwatował, klaszcząc i głośno krzycząc ich imiona. Dziewczyna poczuła się dziwnie, ale jednocześnie ogarnęła ją motywacja, więc uśmiechała się jeszcze życzliwiej i machała jeszcze weselej.

W pewnym momencie wielkie ekrany ich pokazały. Wyglądali razem wspaniale, nie dość, że pięknie to jeszcze radośnie, a to jeszcze bardziej przyciągało publiczność. Dziewczyna stwierdziła jednak, że stać ich na trochę więcej.

Pod wpływem impulsu złapała rękę Caspiana i pociągnęła ją ku górze w zwycięskim geście. Chłopak szybko podłapał jej pomysł i uśmiechnął się jeszcze szerzej, a widownia zawyła z zachwytu. Oboje wtedy zrozumieli, że przynajmniej na razie osiągnęli cel - zachwycili Kapitol.

Konie poprowadziły powóz aż pod Pałac Prezydencki, a gdy były już blisko wejścia, ustawiły go w rzędzie z innymi. Dopiero wtedy oboje opuścili ręce, ostatni raz machając. Potem jednak na mównicę wyszedł Prezydent Panem, Coriolanus Snow, a dookoła zaległa cisza.

Starszy, siwobrodymężczyzna uśmiechał się wesoło, ale dziewczyna nie dawała się nabrać na obraz dobrego przyjaciela ojczyzny. Wiedziała jaki jest i go nienawidziła. Mimo to ani przez moment nie dała po sobie tego poznać, bo na jej twarzy ciągle gościł lekki uśmiech.

- Witajcie! - zaczął donośnym głosem, a po trybunach poniosły się wesołe wiwaty - Witamy was trybuci! Podziwiamy waszą odwagę i poświęcenie oraz życzymy szczęśliwych igrzysk! - tłum zaczął klaskać i piszczeć, zgadzając się z prezydentem, a Serena musiała mocno się powstrzymać, by na jej twarzy nie pojawił się grymas. Przed telewizorem w domu mogła krzywić się ile chciała, ale tutaj wszyscy mieli ją na oku.

- Niech los zawsze wam sprzyja!

Tłum ponownie wiwatował, a powozy powoli zaczęły wracać za kulisy. Serena i Caspian przybrali na twarze szersze uśmiechy i do samego końca odprowadzili trybutów machaniem.

Kiedy jednak zniknęli z ich pola widzenia, odetchnęli głęboko, dziękując, że już nie muszą udawać.

- Byliście świetni! - zawołał do nich Finnick i obdarzył ich szerokim uśmiechem - Pokochali was, podbiliście ich serca, teraz na pewno będzie wam łatwiej. No już, chodźcie, na pewno jesteście zmęczeni.

○ Unfortunate Luck - The Hunger Games ○Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz