○27○

224 5 2
                                    

Serena spacerowała po swoim pokoju, nerwowo gniotąc kartkę w ręce. Już którąś godzinę siedziała nad przemową, którą miała w zamiarze wygłosić przed publicznością z Dwunastki, już jutro. Zabrała się do tego zaraz po wyjściu Snowa, ale wtedy nie wymyśliła niczego konstruktywnego, zrzucając wszystko na stres, który jeszcze z niej nie zszedł i stwierdziła, że zajmie się tym później. Oczywiście odkładała to najbardziej jak tylko się dało, a teraz nie miała już wyboru i musiała stawić czoła trudnemu zadaniu.

Jej stres wcale nie ustąpił, wręcz przeciwnie – rósł z dnia na dzień i przysparzał jej coraz więcej problemów. Łapała się na tym, że zaczęła wyobrażać sobie prawdopodobne scenariusze najbliższych wystąpień, a to dodatkowo motywowało ją do napisania czegoś sensownego. Kiedy jednak siadała z powrotem na miejscu, by wreszcie zająć się przemową, wszystko wypadało jej z głowy.

Tak bardzo bała się, że ludzie jej nie uwierzą i tego, co zrobi jej Snow, jeśli nie spełni jego oczekiwań. Dodatkowo nie chciała opuszczać rodziny na prawie dwa tygodnie, które miała spędzić w podróży po Panem. Od tak dawna się z nimi nie rozstawała i czuła, że nie da sobie rady beż ich wsparcia. A przecież musiała dać radę. Musiała, jeśli tylko chciała, by było dobrze.

Wszyscy w jej domu, oprócz niej, już dawno zapomnieli o wizycie Snowa, bo dziewczyna bardzo szybko zapewniła ich, ze nie chodziło mu o nic ważnego. Na początku nie chcieli jej uwierzyć, bardzo mozolnie szło jej przekonywanie ich do swojego, ale w końcu dotarło do nich, że rzeczywiście mógł przyjechać tu tylko, by jej porgatulować i zaprosić na bankiet zorganizowany specjalnie dla niej, byleby tylko budować sobie coraz większą pozycję i propagandę. Dokładnie tak jak przez cały czas próbowała im wmówić.

Doskonale pamiętała, że obiecała mówić im o wszystkim, ale tak bardzo nie chciała ich martwić. Miała wrażenie, że ilość nieciekawych spraw, które ostatnio ją spotykały była zdecydowanie zbyt duża, by bciążać nimi jeszcze rodzinę.

Z dnia na dzień była jednak coraz bliższa, by wreszcie porozmawiać z Finnickiem. Męczyło ją już to ciągłe unikanie, poza tym miała wrażenie, że jest on jedyną osobą, której mogła powiedzieć o wizycie Snowa i jej prawdziwym powodzie, bo z tego co zrozumiała i jego kiedyś odwiedził.

Dość długo zwlekała, ale kiedy zapadł wieczór, a ona była już spakowana, żeby na następny dzień wyjechać, nie mogła wymyślić przed samą sobą żadnej innej wymówki. Nie pozostało jej więc nic innego jak w końcu się odważyć, dlatego powoli ruszyła w stronę jego domu. Przez dłuższą chwilę stała na progu, wahając się, ale potem odrzuciła od siebie jakiekolwiek myśli i energicznie zapukała w drzwi.

Nie minęło dużo czasu, a w progu stanął Odair, widocznie nie spodziewając się jej zobaczyć, ale szybko ukrył niepewność za miłym uśmiechem.

– Hej.

– Cześć – zaczęła dziewczyna, odwzajemniając gest, ale nie udało jej się już tak dobrze zamaskować stresu – Mogę wejść?

– Jasne – chłopak wyprostował się i od razu przepuścił ją w drzwiach, a gdy weszła do środka, zamknął je i poprowadził do salonu. – Napijesz się czegoś?

– Nie, dzięki – odpowiedziała, niepewnie siadając na brzegu sofy, ale po chwili przypomniała sobie po co tu przyszła i jednogłośnie stwierdziła, że jakiś napój może być jej potrzebny, gdy już strasznie zaschnie jej w gardle – Chociaż może... poproszę wodę.

Finnick uśmiechnął się tylko lekko i skinął głową, po czym przez moment krzątał się w kuchni, aż usiadł naprzeciwko niej, stawiając obok dwie szklanki wody z cytryną.

– Jutro wielki dzień – zaczął, chcąc chyba przerwać niezręczną atmosferę, która nie ustępowała miejsca – Spakowana?

– Już od rana. – przyznała i zerknęła na fotel stojący tuż obok, gdzie leżały jego rzeczy. Sądząc po tym jak bardzo były porozrzucane w każdą stronę, nie trudno było się domyślić, że musiała mu właśnie w tym przeszkodzić – Ale ciągle dorzucam nowe rzeczy, bo mogą się przydać, a potem zmieniam zdanie i je wyjmuję. Po piętnastym razie stwierdziłam, że już niczego nie dotykam.

○ Unfortunate Luck - The Hunger Games ○Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz