Od wydarzeń z areny minęły trzy miesiące. I całe półtora odkąd obiecała sobie, że weźmie się w garść. Zero złych myśli, zero niepotrzebnych smutków, zero przeszłości. Tylko tu i teraz.
Wszystkie jej dni wyglądały praktycznie tak samo. Od rana pomagała ojcu i panu Peterson'owi na morzu, zostawała tylko, kiedy ruszali na parodniowe rejsy, a wtedy zazwyczaj robiła cały dom na błysk. Pani Peterson była w niebo wzięta dodatkową pomocą z jej strony, któregoś razu nawet nie chętnie przyznała, że trudno jej utrzymać wszystko w porządku. Był to dla niej cios nie do przyjęcia, bo do tej pory nigdy nie zdarzyło jej się z czymś nie radzić, a była przecież niezastąpioną gospodynią.
Serena wytłumaczyła jej jednak cierpliwie, że przecież do tej pory musiała gotować tylko dla trójki osób, a teraz liczba domowników się podwoiła, licząc Finnicka, który od czasu do czasu wpadał na obiad (o ile nie jadł sam albo nie został zaproszony przez Mags). W dodatku przecież mieszkali w willi, więc utrzymanie jej w czystości przez jedną osobę graniczyło z cudem. Pani Peterson przyznała jej rację, ale potem Serena zauważyła, że zaczęła sprzątać jeszcze bardziej zażarcie, aż któregoś razu dostała ataku astmy przy przesadnym ścieraniu kurzy i musiała odpoczywać.
Kai coraz częściej prosił ją o pomoc w lekcjach, czego nie robił raczej w poprzednich latach. Mocno ją to dziwiło, ale szybko stwierdziła, że może przez ostatnie wydarzenia ma problem z koncentracją. W końcu on też bardzo lubił Caspiana i na pewno mu go brakowało.
Natomiast jej nowe, pozytywne nastawienie utrzymywało się tylko przez parę pierwszych dni, a potem praktycznie zniknęło, mimo, że bardzo się starała zachować pozytywne spojrzenie na świat. Nie mogła wmawiać sobie przez cały czas, że Caspian gdzieś wyjechał i wróci, nie mogła o nim nie myśleć, kiedy wszystko kojarzyło jej się właśnie z nim.
Po wielu wewnętrznych, niewyobrażalnie trudnych rozterkach postanowiła zmienić taktykę swojego postępowania. Musiała zaakceptować przeszłość i nauczyć się z nią żyć, tak jak sobie obiecała, a nie tylko od niej uciekać, udając, że nic się nie wydarzyło. Takie podejście nie miało żadnej przyszłości.
Na początku było jej trudno, ale starała się jak tylko mogła. Nie chciała też niepokoić bliskich swoimi ciągłymi problemami, więc zachowała się normalnie, tak jakby nic się nie działo. Ku jej zaskoczeniu Finnick od razu zauważył, że coś z nią nie tak i spokojnie z nią porozmawiał. Był naprawdę bardzo cierpliwy i wyrozumiały, prawie codziennie chodzili na spacery i rozmawiali o problemach, ale też i normalnych, codziennych sprawach. Odair za wszelką cenę starał się ją rozśmieszać i odciągnąć od złych myśli, a jednego razu zaprosił ją nawet na omlety zrobione według jej przepisu.
Serena naprawdę mocno go polubiła i czuła, że może mu ufać bardziej, niż komukolwiek, mimo, że nie było to w jej stylu. Zazwyczaj musiało minąć sporo czasu zanim komuś zaufała, a przecież znali się tylko parę miesięcy. Ale mimo wszystko, to w końcu on rozumiał ją w tej sytuacji najbardziej i czasem miała nawet wrażenie, że spędzili ze sobą całe wieki.
Im częściej rozmawiali, tym lżej robiło jej się na sercu, a kiedy wstawała z łóżka każdego następnego dnia, czuła, że ma więcej siły i motywacji do życia. Na początku przestała dostrzegać same negatywne strony, następnie zaczęła się uśmiechać i cieszyć z małych rzeczy, a jeszcze potem, po dłuższym czasie śmiała się i czasem też żartowała.
Finnicka bardzo cieszyły jej postępy i on sam też widocznie się przed nią otworzył, od czasu do czasu ukazując jej stronę bezczelnego narcyza, którą znała z dawnych lat i która denerwowała ją kiedyś do białości. Teraz natomiast nie przeszkadzała jej tak bardzo, c może wynikało to z tego, że w Kapitolu poznała wielu ludzi, którzy przewyższali go swoim egocentryzmem o parę metrów, a może po prostu z tego, że wiedziała już jaki był naprawdę. A był zupełnie inny, niż wszyscy sądzili. Zupełnie inny niż sama kiedyś sądziła.
CZYTASZ
○ Unfortunate Luck - The Hunger Games ○
FanfictionDookoła nie było śladu innego człowieka, co jednak nie znaczyło, że trybuci nie kryli się gdzieś niedaleko, czekając na to aż tylko zaśnie. Na samą tą myśl mocniej przycisnęła swój nóż do piersi. Był mały, ale jeśli ktoś potrafił się nim dobrze posł...