○7○

277 14 1
                                    

Wrzucam dzisiaj bonusowo drugą część, bo przez najbliższy tydzień pewnie nie będę miała okazji.
Enjoy!

○•○

Zawodowcy od razu dobrali się do wybiegów z bronią, przyciągając uwagę organizatorów. Cała czwórka potrafiła świetnie walczyć, Garnet dobrze radził sobie z mieczem, Crystal z nożami, Deina potrafiła posługiwać się sztyletami, a Cole świetnie rzucał włócznią. Reszta słabszych trybutów przypatrywała im się, starając się cokolwiek zrobić, jednak wyglądało na to, że strach całkowicie ich owładnął i nie byli wstanie chwycić się niczego.

Caspian i Serena postanowili jednak zająć czas pracowicie, wiec ruszyli w stronę wybiegów przetrwania, zajmując się kolejno roślinami, ziołami i zastawianiem pułapek.

Moore dokładnie uczyła się o gatunkach żyjących w każdym możliwym klimacie, pomijając te, które występują w Dystrykcie Czwartym, ponieważ je znała. Ku jej zadowoleniu takie same trujące rośliny występowały praktycznie w każdym miejscu, więc dość szybko je pojęła. Największy problem miała z ziołami, ale zawzięła się i w końcu udało jej się je zapamiętać. W końcu od tego mogło zależeć jej życie, a to była naprawdę dobra motywacja.

Z linami miała styczność od dziecka, więc wszystkie potrzebne węzły do pułapek nie sprawiały jej problemu. Szybko nauczyła się tworzyć podstawowe zasadzki, a te trudniejsze nie stanowiły dla niej też wielkiej trudności.

Po upływie dwóch pierwszych godzin osobistego treningu Roselia zwołała ich wszystkich i oznajmiła, że rozpoczną część szkolenia obowiązkowego, co wywołało ogólne poruszenie wśród organizatorów siedzących na górze. Na samym początku mieli sprawdzić ich ogólną sprawność, wytrzymałość i siłę.

Dwudziestu czterech trybutów ustawiło się w kolejce do toru przeszkód, który składał się z drabinek wysokich na trzy metry, liny do wspinania, ścianki wspinaczkowej i płotków pod którymi musieli się czołgać lub przeskakiwać.

Na pierwszy ogień poszli trybuci z Siódmego Dystryktu, Alysha i Job. Obojgu poszło świetnie, co wcale nie dziwiło, kiedy patrzyło się na ich pochodzenie. U siebie w Dystrykcie na pewno nie raz wspinali się po drzewach. Zaraz za nimi stał wątły chłopak z Dwunastki, który puścił się trzeciej drabinki i upadł na tyle niefortunnie, że nie był w stanie dalej kontynuować tej części szkolenia.

Stojąca przed nim dziewczyna z Jedynki, Crystal, wybuchnęła gromkim śmiechem i pokonała tor przeszkód bez większych problemów, na koniec się jeszcze tylko teatralnie kłaniając. Serena wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z Caspianem, ale nic nie powiedzieli, tylko czekali na swoją kolej, która przyszła zaraz po Deinie z Dwójki, której też poszło bardzo dobrze. Zbyt dobrze.

Serena odetchnęła głęboko, wyrzucając z siebie wszelkie zdenerwowanie i ignorując badawcze spojrzenia reszty trybutów. Wybiła się, sięgając pierwszej drabinki i jak najszybciej sięgała po następne, byleby wahać się jak najkrócej. Udało jej się dotrzeć na drugą krawędź ziemi i dopiero wtedy puściła się drążków.

Rozmasowała ręce i podeszła do liny, na którą zwinnie się wspięła, bo nie raz wspinała się po nich na statku ojca i miała wprawę. Potem zaczęła się wspinać na ściankę i szło jej też całkiem dobrze. W drugą stronę schodziła nieco wolniej, ale gdy znajdowała się już na bezpiecznej wysokości zeskoczyła i cicho odetchnęła, ruszając do ostatniego punktu. Bez żadnego problemu przeczołgała się pod odpowiednimi ściankami, nad innymi zaś przeskoczyła i tak zakończyła swoje pierwsze obowiązkowe szkolenie.

Kiedy odeszła na bok, a trenerka wydała polecenie, kolejno wystartowali trybuci z Piątki i Jedenastki. Szło im źle, ale przynajmniej nie spadli z wysokości tak samo jak wcześniej chłopak z Dwunastki. Czas się przeciągał, kiedy próbowali wspiąć się na samą górę liny, żal ściskał serce, gdy nie byli w stanie wspiąć się na górę ścianki, a każdy w głębi chciał, by skończyli, gdy niemrawo czołgali się i przeskakiwali przeszkody.

○ Unfortunate Luck - The Hunger Games ○Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz