Wrzucam dzisiaj bonusowo drugą część, bo przez najbliższy tydzień pewnie nie będę miała okazji.
Enjoy!○•○
Zawodowcy od razu dobrali się do wybiegów z bronią, przyciągając uwagę organizatorów. Cała czwórka potrafiła świetnie walczyć, Garnet dobrze radził sobie z mieczem, Crystal z nożami, Deina potrafiła posługiwać się sztyletami, a Cole świetnie rzucał włócznią. Reszta słabszych trybutów przypatrywała im się, starając się cokolwiek zrobić, jednak wyglądało na to, że strach całkowicie ich owładnął i nie byli wstanie chwycić się niczego.
Caspian i Serena postanowili jednak zająć czas pracowicie, wiec ruszyli w stronę wybiegów przetrwania, zajmując się kolejno roślinami, ziołami i zastawianiem pułapek.
Moore dokładnie uczyła się o gatunkach żyjących w każdym możliwym klimacie, pomijając te, które występują w Dystrykcie Czwartym, ponieważ je znała. Ku jej zadowoleniu takie same trujące rośliny występowały praktycznie w każdym miejscu, więc dość szybko je pojęła. Największy problem miała z ziołami, ale zawzięła się i w końcu udało jej się je zapamiętać. W końcu od tego mogło zależeć jej życie, a to była naprawdę dobra motywacja.
Z linami miała styczność od dziecka, więc wszystkie potrzebne węzły do pułapek nie sprawiały jej problemu. Szybko nauczyła się tworzyć podstawowe zasadzki, a te trudniejsze nie stanowiły dla niej też wielkiej trudności.
Po upływie dwóch pierwszych godzin osobistego treningu Roselia zwołała ich wszystkich i oznajmiła, że rozpoczną część szkolenia obowiązkowego, co wywołało ogólne poruszenie wśród organizatorów siedzących na górze. Na samym początku mieli sprawdzić ich ogólną sprawność, wytrzymałość i siłę.
Dwudziestu czterech trybutów ustawiło się w kolejce do toru przeszkód, który składał się z drabinek wysokich na trzy metry, liny do wspinania, ścianki wspinaczkowej i płotków pod którymi musieli się czołgać lub przeskakiwać.
Na pierwszy ogień poszli trybuci z Siódmego Dystryktu, Alysha i Job. Obojgu poszło świetnie, co wcale nie dziwiło, kiedy patrzyło się na ich pochodzenie. U siebie w Dystrykcie na pewno nie raz wspinali się po drzewach. Zaraz za nimi stał wątły chłopak z Dwunastki, który puścił się trzeciej drabinki i upadł na tyle niefortunnie, że nie był w stanie dalej kontynuować tej części szkolenia.
Stojąca przed nim dziewczyna z Jedynki, Crystal, wybuchnęła gromkim śmiechem i pokonała tor przeszkód bez większych problemów, na koniec się jeszcze tylko teatralnie kłaniając. Serena wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z Caspianem, ale nic nie powiedzieli, tylko czekali na swoją kolej, która przyszła zaraz po Deinie z Dwójki, której też poszło bardzo dobrze. Zbyt dobrze.
Serena odetchnęła głęboko, wyrzucając z siebie wszelkie zdenerwowanie i ignorując badawcze spojrzenia reszty trybutów. Wybiła się, sięgając pierwszej drabinki i jak najszybciej sięgała po następne, byleby wahać się jak najkrócej. Udało jej się dotrzeć na drugą krawędź ziemi i dopiero wtedy puściła się drążków.
Rozmasowała ręce i podeszła do liny, na którą zwinnie się wspięła, bo nie raz wspinała się po nich na statku ojca i miała wprawę. Potem zaczęła się wspinać na ściankę i szło jej też całkiem dobrze. W drugą stronę schodziła nieco wolniej, ale gdy znajdowała się już na bezpiecznej wysokości zeskoczyła i cicho odetchnęła, ruszając do ostatniego punktu. Bez żadnego problemu przeczołgała się pod odpowiednimi ściankami, nad innymi zaś przeskoczyła i tak zakończyła swoje pierwsze obowiązkowe szkolenie.
Kiedy odeszła na bok, a trenerka wydała polecenie, kolejno wystartowali trybuci z Piątki i Jedenastki. Szło im źle, ale przynajmniej nie spadli z wysokości tak samo jak wcześniej chłopak z Dwunastki. Czas się przeciągał, kiedy próbowali wspiąć się na samą górę liny, żal ściskał serce, gdy nie byli w stanie wspiąć się na górę ścianki, a każdy w głębi chciał, by skończyli, gdy niemrawo czołgali się i przeskakiwali przeszkody.
CZYTASZ
○ Unfortunate Luck - The Hunger Games ○
FanfictionDookoła nie było śladu innego człowieka, co jednak nie znaczyło, że trybuci nie kryli się gdzieś niedaleko, czekając na to aż tylko zaśnie. Na samą tą myśl mocniej przycisnęła swój nóż do piersi. Był mały, ale jeśli ktoś potrafił się nim dobrze posł...