Serena była bardzo wdzięczna Kai'owi, że z nią porozmawiał. Ku swojej ogólnej radości po ich rozmowie naprawdę poczuła się lepiej, obawa i ciężar spadły jej z serca, a na jej twarzy zaczął gościć uśmiech. Tak dobrze było usłyszeć, że się jej nie wstydzą i ciągle ją kochają.
Ich rozmowa dobrze też wpłynęła na jej nastawienie do egzaminów. Wcześniej nie mogła przestać myśleć o tym, co ją czeka, teraz natomiast mocno się rozluźniła i postanowiła iść na nie z jak najbardziej pozytywnym nastawieniem. W końcu wiedziała, że umie dość, a dodatkowa wizja ogromnego wsparcia w domu jeszcze bardziej ją motywowała.
Jak na razie wydawało jej się, że poradziła sobie całkiem dobrze na trzech pierwszych testach, a przynajmniej najlepiej jak potrafiła. Każdy z nich trwał około dwóch godzin, ale najbardziej męczył ją ich termin.
Ich szkoła była przygotowana na dwie zmiany: jedna od rana do południa, na którą zawsze uczęszczała i druga, od południa do wieczora dla uczniów, którzy chcieli się uczyć, ale za dnia pomagali w pracy swoim rodzinom. Wychodziło na to, że do egzaminów mogła przystąpić dopiero po godzinie dwudziestej, więc wracała do domu późno, całkowicie wykończona.
Razem z nią do egzaminów przystępowali uczniowie, którzy albo nie zdali w pierwszym terminie albo nie mogli ich wtedy napisać. Większości z nich nie znała, musieli chodzić do szkoły na inną zmianę. Ale jak się potem okazało oni doskonale znali ją i gdy tylko pojawiła się w szkole obsypali ją gratulacjami, komplementami, ale też i kondolencjami, co było zupełnie nowym doświadczeniem. Najwidoczniej musieli pochodzić z tych rodzin, które tak jak i jej, nie tolerowały polityki Snowa i rozumiały tragedię, jaką przyszło jej przeżyć, zupełnie inaczej, niż Coral i jej paczka, których interesowały tylko ubrania, pieniądze i mieszkańcy Kapitolu.
Jej dawni nauczyciele również ją powitali, niektórzy mniej radośnie, inni zaskakująco wylewnie. Tak, czy inaczej żaden z nich nie przeszedł obok niej obojętnie, w końcu jeszcze podczas swojej nauki była naprawdę dobrą uczennicą i każdy ją kojarzył.
Za wszelką cenę chcieli też wyrazić, co czują w stosunku do całej sytuacji. Ich opinie były różne, ale mniej-wiecej pokrywały się z tymi jej - w końcu byli wykształconymi ludźmi i rozumieli na czym polegają całe igrzyska.
Wcale nie na dobrym przedstawieniu i wystawnych balach jak to mieli w zwyczaju uważać Kapitolińczycy. Były zagrywką Snowa, która miała wzbudzać strach i respekt, i tak właśnie utrzymać ład w Dystryktach. Prezydent nie spodziewał się chyba jednak, że ludzie pod wpływem strachu i terroru są w stanie zrobić bardzo wiele, by przerwać i stać się wolnymi.
Czwartym i zarazem ostatnim egzaminem był ten z matematyki. Serena uczyła się do niego najwięcej, ale po napisaniu od razu stwierdziła, że na pewno wszystko się opłaciło. Jej odczucia co do niego były najlepsze ze wszystkich i miała też nadzieję, że przełoży się to na końcowy wynik.
Kiedy wyszła ze szkoły przeszedł ją dreszcz, więc od razu założyła sweter i w duchu pochwaliła się za wybór spodni zamiast sukienki. Może i w ciągu dnia nadal było ciepło, ale noce zaczynały być już chłodniejsze i nie można było paradować w krótkim rękawie. Ale co poradzić, taka była już kolej rzeczy i nieważne jak bardzo nienawidziła, gdy robiło się zimno, musiało to w końcu nastąpić.
Poprowadziła jeszcze krótką pogawędkę z uczniami, którzy zdawali razem z nią, chcąc się upewnić jak im poszło, ale w końcu pożegnała się i ruszyła w stronę domu.
Po chwili jednak zmieniła kurs i skierowała się w stronę plaży. W końcu mogła już odetchnąć po egzaminach, bo nieważne jakby się nie starała, były one dość stresujące. Nie musiała wracać do domu tak od razu, żeby się wyspać przed kolejnym trudnym dniem. Oficjalnie rozpoczęła najdłuższe wakacje swojego życia i według niej nie było lepszego sposobu na ich uczczenie, niż spacer po spokojnej plaży.
CZYTASZ
○ Unfortunate Luck - The Hunger Games ○
FanfictionDookoła nie było śladu innego człowieka, co jednak nie znaczyło, że trybuci nie kryli się gdzieś niedaleko, czekając na to aż tylko zaśnie. Na samą tą myśl mocniej przycisnęła swój nóż do piersi. Był mały, ale jeśli ktoś potrafił się nim dobrze posł...