Kolejne dwa dni treningu minęły podobnie jak pierwszy, oprócz tego, że nie mieli już kursów. Zamiast tego mogli rozwijać umiejętności, które podczas nich nabyli. Serena i Caspian spędzali dużo czasu na wybiegach survivalowych tak jak zapowiadali. Poszli jednak też przetestować swoje umiejętności władania inną bronią. Dziewczynie całkiem nieźle szło strzelanie z łuku, chłopak spróbował swoich sił w rzucie włócznią i poszło mu wyjątkowo dobrze.
Trenowali też wspinaczkę i wytrzymałość, natomiast ani razu nie zjawili się na wybiegu z węzłami, bo opanowane mieli je do perfekcji. Stanowiło to ich przewagę, bo reszcie trybutów prawie w ogóle nie szły.
W końcu jednak przyszedł czas, by sprawdzić ich umiejętności, które nabyli podczas trzech dni treningów. Od samego rana oboje czuli stres, bo od oceny Organizatorów w końcu zależało bardzo dużo.
Stawili się na punkt ósmą w pomieszczeniu przed salą treningową i zajęli miejsca obok trybutów z Trójki. Wszyscy byli po kolei wywoływani zgodnie z numerem Dystryktów i oceniani na indywidualnej obserwacji. Trybuci smętnie patrzyli jak Jedynka i Dwójka wchodzi do sali pewnym krokiem, potem jak trybuci z Trójki długo się wahają. Kiedy Serena została wyczytana jako siódma Caspian poklepał ją krótko po ramieniu, a ona uśmiechnęła się lekko.
Wstała ze swojego miejsca ruszyła nieśpiesznie w stronę sali. Drzwi automatycznie się otworzyły, a gdy przestąpili próg, zamknęły za jej plecami. Po sali poniósł się cichy huk.
Oprócz tego dźwięku zalegała tam jednak apsolutna, wręcz niepokojąca cisza. Jedyne, co rzuciło jej się w oczy to grupa ludzi siedząca w loży i przyglądająca jej się tak samo jak podczas treningów.
– Serena Moore z Dystryktu Czwartego. – przedstawiła się.
– Zaczynaj, masz piętnaście minut.
Dziewczyna skinęła głową, po czym rozejrzała się po pomieszczeniu. Nieopodal niej znajdowała się ścianą od góry do dołu pokryta najróżniejszych bronią, a parę metrów przed nią stały kukły, na których do tej pory ćwiczyła. Ruszyła w stronę arsenału i zdjęła z uchwytów pięć noży, po czym wróciła na linię. Głęboko wciągnęła powietrze do płuc, a potem zamachnęła się i rzuciła nożem za nożem, każdym trafiając w sam środek tarczy.
Poczuła się pewniej, gdy wywołała poruszenie wśród Kapitolczyków. Podeszła w stronę najbliższej liny i zawiązała trzy skomplikowane pułapki, które zadziałały bezbłędnie. Kiedy zostało jej trochę czasu udowodniła jeszcze swoją wytrzymałość, pokonując tor przeszkód i ku jej zadowoleniu poszło jej wyjątkowo szybko. Chyba adrenalina pobudziła ją do działania.
Kiedy skończyła ruszyła do wyjścia, dziękując jeszcze Organizatorom za poświęcony jej czas. Czuła się całkiem dobrze po swojej prezentacji, wierzyła, że poszło jej dobrze albo przynajmniej wystarczająco dobrze, by zyskać jakichkolwiek sponsorów.
Postanowiła poczekać na Caspiana, żeby dowiedzieć się jak mu poszło, więc oparła się plecami o zimną ścianę i wyczekiwała. Wyszedł z pomieszczenia parę minut później, a na jego twarzy widniało coś w rodzaju ulgi i radości.
– I jak? – zagadnęła dziewczyna, gdy tylko ją zauważył.
– Dobrze, chyba nawet bardzo. A ty?
– Wydaje mi się, że byli zadowoleni. – odparła, wzruszając nerwowo ramionami. – Wyniki za parę godzin?
– Tak, powinny być po południu. – przytaknął blondyn, kiedy ruszyli w stronę windy – A wieczorem czeka nas wywiad. Stresuję się.
– Ja też. Ale spokojnie, nie masz czym, masz wrodzony urok osobisty, ludzie cię pokochają. – zaśmiała się krótko, kiedy zamknęły się za nią drzwi windy – Musisz jakoś wspomnieć o tym, że się przyjaźnimy, pamiętasz? Finnick mówił, że to ściągnie jeszcze więcej sponsorów, a jego rady na razie nas nie zawiodły.
CZYTASZ
○ Unfortunate Luck - The Hunger Games ○
FanfictionDookoła nie było śladu innego człowieka, co jednak nie znaczyło, że trybuci nie kryli się gdzieś niedaleko, czekając na to aż tylko zaśnie. Na samą tą myśl mocniej przycisnęła swój nóż do piersi. Był mały, ale jeśli ktoś potrafił się nim dobrze posł...