chapter five

163 18 14
                                    

Zapukałem delikatnie, a ciężki, dudniący dźwięk przeszył gruby dąb wysokich drzwi. Przysłuchałem się, próbując wyróżnić spomiędzy głośnego gwaru korytarza, stłumiony odgłos pozwolenia, który szybko zaprosił mnie do środka. Nacisnąłem na metalową klamkę, pozwalając, aby zatrzask puścił, zanim wślizgnąłem się do obszernego pomieszczenia przesiąkniętego ciepłym zapachem mocnego cynamonu. Byłem gotów zobaczyć pokaźną postać o krótko obciętych pasmach, czarnych włosów głowie i podkręconych, posiwiałych wąsach, lecz nie była ona jedyna.

Moje serce zamarło, dostrzegając drugie ciało zasiadające wygodnie po przeciwległej stronie biurka, które nawet nie odwróciło się, by mnie powitać. Nie musiał z resztą. Bez trudu mogłem wyróżnić wpół masywną posturę spośród miliarda innych i tylko na jej widok czułem, jak dreszcz przechodził przez moje zmartnowane - nie tylko tego dnia - ciało.

-Oh, ja... może przyjdę kiedy indziej - Miałem ochotę uderzyć się w czoło. Jiin zakazał mi spotykać się z głównym CEO, ze względu na jego zazdrość. W zasadzie nigdy dotąd nie było mi to potrzebne, gdyż wszystkie formalności załatwiał za mnie mój kochanek, będący na równie ważnym stanowisku co sam szef całego ośrodka.

-Zostań, Wooyoung. Właśnie prowadziliśmy rozmowę z twoim mężem o tobie - Uśmiechnał się uprzejmie prezes firmy, a Jiin po raz pierwszy od wczorajszego dnia spojrzał mi prosto w oczy. Jego wzrok przez kilka sekund był ciepły, przytulny, zmuszając twój umysł do bezwzględnego zaufania. Tak. Można było zgubić się w tym szczerym spojrzeniu, nie wiedząc, jak sztuczne jest ono w rzeczywistości. Spojrzałem ponownie w oczy swojego kochanka, przecierając lekko potliwe dłonie o zużyte spodnie dresowe do ćwiczeń, tym razem jego wzrok był chłodny i mroczny, przypominając mi boleśnie wczorajsze wydarzenia - Co cię do mnie sprowadza? - Spytał bliski znajomy mojego męża. Poznali się na spotkaniu służbowym, prawdopodobnie, bynajmniej taka wersja została mi przedstawiona.

-W porządku, to może poczekać - Próbowałem uciec z opresji. Wiedziałem, że później Jiin zemści się na mnie za nieposłuszeństwo. Głupia ciekawość.

-Już tu przyszedłeś, to powiedz - Mruknął mój chłopak. Jego miły i miękki ton był fałszywy, a słowa w rzeczywistości twarde i nieuprzejme. Mógł brzmieć, jakby zachęcał mnie do wypowiedzi, lecz wiedziałem, iż jego umysł planuje, jak zemścić się za złamanie obietnicy mu złożonej. Przełknąłem ciężko.

-Usiądź z nami Wooyoung - Zachęcił mnie CEO, wskazując na duży, pokryty oliwkowym zamszem fotel tuż obok mojego męża. Zapadłem się w miękkim materiale, lekko kurcząc się, gdy spojrzałem zza ogromnego biurka w kierunku uniesionego prezesa. Oczywiście było to jedynie względne spojrzenie. Szef firmy nie był o wiele wyższy ode mnie, lecz zaniżony fotel i niemal monumentalny blat mahoniowego mebla budował odgórne wrażenie bezwzględnego autorytetu.

-Chciałem... Chciałem się do wiedzieć, dlaczego do mojej grupy został przypisany nowy członek - Mruknąłem niechętnie, zerkając dyskretnie na Jiina, który z pewnym niesmakiem założył nogę na nogę.

-Nowy członek? Nic nie mówiłeś - Warknął mój chłopak, a jego głos stał się grubszy, dobierając chropowatej barwy.

-Nie wiedziałem - Wyznałem szczerze, spoglądając na CEO.

-Tak. Choi San został przydzielony do twojej grupy poprzez eliminację. Zrobiliśmy to tajnie, kiedy komisja oświadczyła o słabym stanie waszej drużyny - Oświadczył oficjalnym tonem prezesa firmy, sięgając dłonią do zakręconego wąsa, aby przeciągnąć po jego pobielałej długości.

-Proszę wybaczyć, czy komisja nie oświadczyła, że jesteśmy jedną z lepszych grup? I z całym szacunkiem, ale co niedoświadczony członek może wnieść do zaawansowanej grupy tanecznej? - Zadałem pytania, czując nadchodzący ból obitej skroni.

-Tak... Cóż Shownu czasem zawyża prawdziwe odniesienie co do umiejętności, aby wesprzeć grupę duchowo. Tak też było w waszym przypadku. I wierzymy, że nowy członek wciąż ma dużo energii do wykorzystania, którą przeniesie na resztę uczniów. Choi jest... powiedzmy wyjątkowy. Usprawni wasze ruchy i doda trochę spójności - Mężczyzna nie patrzył już na mnie, przyglądając się białym papierom pokrytym grubym tuszem.

-Oh - Nie miałem już więcej do dodania. 

Poczułem się okłamany i zdradzony, choć nie mogłem żądać, aby CEO zdradził mi wszelkie tajemnice i plany firmy. Zamiast tego poczułem, jak upokorzenie eskalowało w mojej głowie, nawet nie ze względu, iż bardziej doświadczone osoby, omawiały nasze słabe umiejętności taneczne, lecz na fakt, iż Jiin słyszał o tym występku. Zawiodłem go, pomimo iż dał mi szansę, aby spełnić swe marzenia, nie starałem się wystarczająco mocno, aby być wystarczająco dobrym w oczach innych. Może to dlatego w ostatnich tygodniach zachowywał się tak dziwnie? Może była to moja kara? Zapewne omawiali mój progres.

-Zbladłeś. Dobrze się czujesz? - Spytał troskliwie prezes, a ja kątem oka zauważyłem, jak mój mąż również podąża za jego spojrzeniem. Skinąłem głową w czystym kłamstwie, nie ufając, iż mój głos nie zawiedzie - Oczywiście pamiętaj, że Shownu określa postęp całej grupy, za który nie jesteś odpowiedzialny ty, a wasz nauczyciel tańca - Dodał szybko mężczyzna, jakby wyczuwając, z czym boryka się mój umysł. W głębi duszy wiedziałem, iż nie moją troską było odpowiednie zadbanie o umiejętności. Miałem tylko przenosić informację i reprezentować odpowiednio pozostałych członków, lecz moje uczucia kontrastowały z prawdą -  Ah, tak i powiadom resztę swojej drużyny, że dziś wieczorem organizujemy ostatnie spotkanie integracyjne, nim jedna z grup przedostanie się na wyższy poziom.

-Tak. Oczywiście, dziękuję - Uśmiechnąłem się sztucznie.

Czując dziwną potrzebę aby zostać... lub obawiając się wyjść w trakcie rozmowy, pozostałem, aby przysłuchiwać się szczęśliwej rozmowie Jiina i CEO przez kilka kolejnych minut, aż mój mąż nie postanowił opuścić pomieszczenia. Jego duża, ciężka dłoń oplotła moją, niemal siłą wyciągając mnie z i tak dusznego pomieszczenia.

Zamilkłem, gdy zatrzasnął drzwi tuż za moimi plecami, nie siląc się nawet, aby utrzymać pozory poprawnego zachowania i pożegnać się ze swoim przyjacielem, będącym również pracodawcą. Jęknąłem boleśnie, gdy moje plecy uderzyły o kafelki pobliskiej ściany i nie oczekiwałem pomocy w opuszczonym korytarzu, dostępnym jedynie dla nielicznej elity. Silne ramiona uderzyły tuż obok mnie, krusząc lekko złuszczoną i podstarzałą farbę powyżej chłodnego szkła. Mój wzrok powiódł nisko, śledząc rysy sylikonu pod moimi stopami, szukając zainteresowania we wszystkim, prócz intensywnie oraz gniewnie wpatrujących się we mnie oczach mego kochanka. Czułem, jak jego oddech uderza w moje usta, wciąż ciepły przez niewielką odległość. Jego ramiona zaciskały się na osłabłym tynku, gdy próbował ukoić burzliwe nerwy.

A mi pozostało czekać, aż nadejdzie nieuniknione.

A little more warmth //WooSanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz