¶Rozdział 19¶

163 14 10
                                    

Pov. Baji-san

Światło ze szpitalnego okna było skierowane prosto na moje łóżko i niemiłosiernie rwzilo mnie w oczy. Słyszałem wokół siebie kilka głosów dwa w szczególności głośne chyba kłócące się oraz lekki ciężar głowy na mojej klatce piersiowej, który lekko się poruszył wtułając się mocniej w zagłębienie mojej szyji.

Uchyliłem lekko powieki i zdziwnie wpłynęło na moją twarz. W mojej sali szpitalnej znajdowało się siedem innych osób oczywiście nie licząc Fuyu, która spała smacznie wtulona we mnie. Mitsuya, Draken, Takeciota, Sanćpun (Sanzu), Mikey i chwila KAZUTORA I HANMA?!

Mikey i Kazutora byli tutaj najgłośniejsi i kłócili się na cały szpital, a Hanma i Takeciota próbowali ich uspokoić co jakoś im nie wychodziło. Skrzywiłem się na ich działanie, ponieważ obawiałem się, że Fuyu może się obudzić po nie przespanej za dobrze nocy, a tego za bardzo bym nie chciał. Wolałbym, żeby się wyspała, bo później będzie mi marudzić i wyglądać jak trup.

- Możecie się już tak nie drzeć?! - spytałem trochę podniesionym głosem gdzie każdy zwrócił na mnie uwagę
-Baji!! - krzyknął do tąd jak najgłośniej karzełek
- Nie krzycz tak bo ją obudzisz - wskazałem niemo na dziewczynę na co ten natychmiast zamilkł
- Jak się trzymasz? - spytał zmieszany Takeciota (Just nie znudzi mi się nazywanie go tak)
- Jakoś żyje to się chyba liczy - przewróciłem oczami, a Tora popatrzył na Fuyu i na mnie jakby miał nas zamordować

Wpatrywaliśmy się z Kazutorą prosto w swoje oczy dopóki z transu nie oderwało nas czyjeś ziewnięcie. Poczułem jak coś mnie nieznacznie obejmuje i lekko się podnosi.

- Fuyu wstałaś już! - zadarł się karzeł, a ona popatrzyła na niego zdziwiona oraz rozglądnęła się po całej sali
- Yyyy..... - zawahała się - Tora co ty tu robisz... ?
- Ja się ciebie pytam! - krzyknął zdenerwowany chłopak na co dziewczyna mocniej się do mnie przytuliła
- Kurwa.... - przeklął cicho - Tryb matka mu się odpalił...
- Znowu nie wróciłaś na noc do domu! Mogłaś napisać lub zadzwonić ale nie ty wolisz mnie zamęczać i martwić, że coś Ci się stało! Mądra jesteś jakoś mi się do cholery nie wydaje!

Dziewczyna odkleiła się odemnie po czym podniosła się do siadu na łóżku obok mnie. Każdy popatrzył na nią zdziowny, a ja dopiero po chwili skapłem się o co im chodzi.

- Jesteś dziewczyną?!! - zadarł się Mitsuya, Draken i Takeciota jednocześnie
- Huh? - zdziwił się mój chłopak i popatrzył nieznacznie w dół, a ja tylko obiołem ją od tyłu sam siadając
- Mhm jest - odpowiedziałem znudzony przyciągając ją bliżej siebie
- Czekaj czekaj - Saznu zaczął się przyglądać się trochę uważniej mojej dziewczynie - O kurwa jesteś z agresorem!

Wszyscy popatrzyli zdziwnieni na Sanzu jak to wywnioskował dopóki nie zauważyli malinek na szyji Fuyu. Chłopak zarumienił się oraz odwrócił się do mnie twarzą wtułając się w moją szyję.

- Nienawidzę cie Keisuke - wymruczała ledwo słyszalnie
- Tak tak teraz nienawidzisz, a na twojej szyji jest pełno malinek i ugryzień co sugeruje co innego - wymruczał naburmuszony Kazutora, a Hanma obiął go sadzając na kolanach i całując w tył szyi oraz usta
- Co tu się odpierdala?! - krzyknął zdenerwowany Mikey
- Meh norma - wyruczał Fuyu całując mnie lekko w szyję

                            ............

Kilka dni później
Pov. Fuyu

Dzisiaj Baji miał wyjść ze szpitala za to ja musiałem przyjechać jego motorem, ponieważ chłopak mnie o to prosił.

Z tego co mi powiedział chce zabrać mnie dzisiaj na randkę, by wynagrodzić mi te dni gdy był w szpitali. Bardzo się na ten gest dziwiłem, bo chłopak nie za bardzo przepadł za zabieraniem kogokolwiek na takie romatyczne rzeczy. Nie narzekałem nawet bardzo mi się podobał ten pomysł.

Obecnie czekałem na chłopaka przed szpitalem, ponieważ w tej chwili wypisywali mu wypis co naprawdę długo trwało. Nie wiem czemu oni nie przygotowują tych wypisów dzień wcześniej tylko każą długo czekać ludzią po prostu bezsens.

- Boże już myślałem, że mnie tak pokurwi - usłyszałem głos mojego chłopaka przy swoim uchu oraz mocne objęcie wokół tali
- Hah, aż tak tragicznie? - zaśmiałem się oraz pocałowałem go lekko w czoło
- Taa - odpowiedział mi znudzony Baji- Wsiadaj na motor jedziemy

Chłopak już siedział z przodu swojego motoru, a ja skrzywiłem się lekko, ponieważ moim zdaniem Keisuke nie powinien jeździć w sumie lekarze też tak myśleli, ale mu nic nie przegada. Nie chcąc się bezsensownie kłócić wsiadłem na jego motor i standardowo obiąłem chłopaka wokół jego tali i wtuliłem się w jego plecy żadna nowość.

W końcu dotarliśmy do miejsca docelowego, którym okazała się być polana na której znajdowały się piękne drzewa Sakury, które powoli odradzały się do życia. Czarnowłosy ze swojej torby, którą miał w szpitalu wyjął koc oraz Peyoung Yakusobe.

Baji rozłożył koc kladąc go na ziemi obok najwyższego drzewa oraz pokazał ruchem ręki, bym siadł na jego kolanach co uczyniłem.

Keisuke otworzył opakowanie z jedzeniem oraz po kolei dodał sos i jakieś przyprawy do tego. Ja po prostu siedziałem oraz wpatrywałem się przed siebie. Z transu wyrwał się Baji, który przyłożył mi makaron do ust i kazał jeść. Wiedział, że przez ten czas jak był w szpitalu nie jadłem za dużo, ponieważ bardzo się o niego martwiłem.

Po zjedzieniu posiłku na pół Baji postanowił, że pojedziemy do mnie, ponieważ chciał porozmawiać na jakiś ważny temat z Torą. Zanim udaliśmy się do mnie poprosiłem chłopaka byśmy udali się w jeszcze jedno miejsce.

Baji bez słowa sprzeciwu udał się we wskazane przezemnie miejsce. Jakie było jego zdziwnie, gdy okazało się, że chciałem jechać na cmentarz.

- Księżniczko czemu akurat na cmentarz hm? - spytał obracając głowę w tył oraz patrząc na moją twarz uważnie
- Wiesz.... - zawahałem się, ale chłopak odwrócił się do mnie przodem oraz obiął lekko - Dziś są urodziny mojej matki po prostu chciałem się tylko chwilę pomodlić...
- Mhm mogłaś tak od razu - powiedział uśmiechając się nieznacznie - Chodź

Brunet wstał z motoru oraz udał się za mną na grób mojej matki, bo w końcu nie wiedział gdzie się znajduje.

Gdy w końcu dotarliśmy do grobu mojej matki uklęknąłem lekko i zacząłem się po cichu modlić. Chłopak stał za mną z tyłu i nie odezwał się ani słowem.

- Wszystkiego najlepszego mamo... - powiedziałem po skończeniu modlitwy, a z moich oczu wylały się kurczowo łzy

Baji od razu to widząc podszedł do mnie kucając obok mnie oraz lekko obejmując na co wtuliłem się w jego klatkę piersiową.

- Już spokoje jestem tu jasne? - uspokajał mnie co na szczęście podziałało
- Mhm - burknąłem pociągając nosem- Chodźmy już do domu proszę

Chłopak tylko uczynił to o co go prosiłem i biorąc mnie za rękę wyprowadził z cmentarza.

.....................................................................
Kolejny raz przepraszam że rozdziału ni było ale mija wena spierdala tak samo jak moja motywacja i chęci do życia

,,You betrayed me"~BajifuyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz